Back-to-back. O co w tym chodzi?
To zaawansowany bodziec treningowy w przygotowaniach do ultramaratonu (ale nie tylko), uczy biegania na dużym zmęczeniu, warto spróbować, gdy zwykłe długie wybiegania przestają już na Ciebie działać…
Na czym polega B2B?
Back-to-back to dwa mocne treningi dzień po dniu, z czego pierwszy jest dłuższy i bardziej intensywny. Chodzi o to, żeby drugi trening biec na zmęczonych nogach i wypłukanych z glikogenu mięśniach. W ten sposób symuluje to zawody i uczy organizmu radzenia sobie z taką sytuacją. W treningu do biegów ultra to świetny bodziec. Zapytacie, a to nie jest to samo co jedno bardzo długie wybieganie? Nie. Bardzo długie wybieganie (np. 40-50 km po górach) jest z reguły też bardzo wolne, dużo buy Windows 10 Professional product Key wolniejsze niż docelowe tempo na zawodach, jest się bardzo długo na nogach i dochodzi do bardzo dużego zmęczenia w ciągu jednego dnia. To też dobry trening do ultra, ale ćwiczymy tylko wytrzymałość, nie mamy siły na mocne podbiegi czy szybsze płaskie odcinki. W back-to-back to pierwszy bardzo mocny trening, ale drugi nadal jest mocny, nie ma człapania. Oprócz odporności na zmęczenie robisz też konkretną jednostkę, siłę czy bieg w tempie startowym.
Ten bodziec stosowany jest też w treningu do krótszych dystansów i innych dyscyplinach sportu, ja skupiam się na ultra.
Dla kogo?
To trening dla zaawansowanych biegaczy. Dlaczego? Bo początkujący biegacz nie będzie w stanie po mocnym treningu, następnego dnia zrobić kolejnej mocnej jednostki, będzie mógł co najwyżej potruchtać, a najlepiej jak całkowicie odpocznie. Na nowicjusza dobrze działa już samo długie wybieganie. Zaawansowany biegacz wie już, co na niego działa, a co nie. Zwykłe długie wybiegania mogą już nie przynosić większego efektu, potrzeba nowego, specyficznego bodźca, i jest nim właśnie B2B.
Kiedy?
W okresie bezpośredniego przygotowania startowego, na 3-6 tygodni przed docelowym startem. Dlaczego? Bo jeśli nie jesteś jeszcze w formie, to możesz nie dać rady zrobić takiego treningu. Przykładowo, ja jestem 4 tygodnie przed moim startem, ale zaczęłam biegać po dłuższej przerwie dopiero 4 tygodnie temu. Nie mam jeszcze formy. Po długim mocnym wybieganiu w niedzielę, nie byłabym w stanie w poniedziałek znowu mocno i dłużej pobiegać. Dlatego poszłam na rower, a kolejny mocny trening zrobiłam trzeciego dnia.
To bardzo mocny bodziec, powinno się go biegać ostrożnie, nie za często (według mnie raz na miesiąc przed docelowymi zawodami), najlepiej pod okiem trenera. Pierwszy trening powinien być wykonany na pełnym odpoczynku.
Jak?
W back-to-back chodzi o to, żeby drugiego dnia biec na wypłukanym glikogenie. Powinno się pobiec pierwszy trening bez węgli i nie uzupełniać węglowodanów w ciągu kilku godzin po bieganiu. Drugi trening też trzeba zrobić bez węgli. Oczywiście musisz się odpowiednio nawadniać, przyjmować dodatkowe elektrolity. Dopiero po skończonym drugim treningu możesz najeść się węglami. Wiem, to jest hardcore, dlatego, jak pisałam, to trening dla zaawansowanych. Możesz czuć się słabo w ciągu tych dwóch biegów, ale o to chodzi.
Pierwszy bieg powinien być wykonany na pełnym wypoczynku, nogi powinny być świeże. To ma być mocny i długi bieg, np. 35 km. Jeśli biegasz po górach, to dobrze, żeby pierwsza część była bardziej płaska, tak, żeby pobiec kilka-kilkanaście kilometrów w 2 zakresie (próg tlenowo-mleczanowy). Gdy teren zrobi się bardziej górzysty, rób mocne podbiegi czy podejścia. Tatry świetne są do takich treningów, bo z reguły biegnie się ok 7-10 kilometrów prawie płaską doliną (np. Chochołowska, Kościeliska, Białej Wody, Jaworowa), potem zaczynają się góry i strome podejścia.
Drugi bieg powinien być krótszy, np. 20-25 km, tempo nieco wolniejsze, ale to nie ma być człapanie, tylko bieg powyżej pierwszego zakresu.
Jeśli trenujesz do biegów górskich, dobrze oba biegi zrobić w górach.
Modyfikacje
Można trochę poeksperymentować, gdy zna się swój organizm, ale z tym też trzeba ostrożnie.
Nie mam jeszcze formy na taki trening i nie chcę zbytnio się eksploatować, dlatego rozłożyłam tę jednostkę na 3 dni – bieganie – rower – bieganie. Nie wyszedł typowy back-to-back, bo tu musi być ta sama grupa mięśni dzień po dniu, ale myślę też o duathlonie, więc to dobry trening. Trzeciego dnia biegłam już na sporym zmęczeniu, więc czułam się tak, jak w drugiej połowie zawodów ultra, a o to w tym treningu chodzi.
W niedzielę, po dwóch dniach bez biegania i trzy dni po mocnym wybieganiu (26 km i +2000 m) byłam w pełni wypoczęta. Zrobiłam 20 km w pagórkowatym terenie, w tempie startowym maratonu górskiego, czyli dla mnie to nieco poniżej drugiego zakresu, na microsoft10.com podbiegach wchodziłam w drugi zakres. Mocno mnie ten trening zmęczył, jeszcze w tym roku tak szybko nie biegałam. Link do treningu tutaj.
W poniedziałek moje nogi i ciało nie chciały biegać, mogłabym co najwyżej poczłapać 5 km, ale to nie miało sensu i wybrałam szosę. Przejechałam 70 km (i nieco górek +730 m) w 2 godziny i 45 min. W dół odpoczywałam, na podjazdach cisnęłam mocniej. Zjadłam tylko dwa batony, a po treningu – bardzo mało węglowodanów, wciągnęłam dużo jarmużu, pomidorów i pieczone oscypki. Tych oscypków zjadłam naprawdę dużo 😉 Link do treningu tutaj.
We wtorek czułam się dobrze i byłam gotowa do biegu. Pojechałam specjalnie w to samo miejsce co w niedzielę, do Doliny Białej Wody, żeby porównać tempo pierwszych 10-ciu kilometrów. Biegło mi się ciężko, miałam wrażenie, że na każdym kroku coś mnie zatrzymuje. Jak się okazało ten sam 10-cio kilometrowy odcinek z niedzielnego treningu zrobiłam o 10 sek na km wolniej (najwięcej traciłam na podbiegach). Ale nie zawróciłam po 10 km jak w niedzielę, tyko pobiegłam dalej, mocno podchodząc wszystkie podejścia, weszłam na Polski Grzebień (2200 m) i Małą Wysoką (2429 m), potem zbiegłam 300 metrów i wdrapałam się na Rohatkę (2290 m). Przy okazji zrobiłam kawał treningu w technicznym terenie. Celowo nie wzięłam kijów, żeby domęczyć nogi. Wracając w dół po skałach jeszcze dobrze mi się zbiegało, ale na ostatnich 10 km prawie płaskiego odcinka biegło mi się już okropnie. Byłam wypluta. Zrobiłam 31 km i 1800 m w pionie. Link do treningu tutaj.
Bez regeneracji nie ma efektu
Po takim treningu trzeba solidnie odpocząć. Po jednym mocnym akcencie pełna regeneracja następuje po 48 godzinach, to przy back-to-back będą to co najmniej 2-3 a nawet 4 dni. Ten trening nie przyniesie żadnego efektu, jeśli po nim nie odpoczniesz. Tu łatwo się przetrenować czy złapać infekcję. Dlatego regeneracja to podstawa!
Następnego dnia najlepiej w ogóle zapomnieć o bieganiu, można iść popluskać się w basenie i lekko porozciągać. Przez kolejne dwa dni, jak nogi będą chciały biegać, możesz potruchtać. Ale regeneracja to nie tylko odpoczynek od biegania, to odżywianie, nawadnianie i dobry sen.
Powodzenia!
Więcej o środkach treningowych do ultra przeczytasz we wpisie
Obóz biegowy w Beskidach - tydzień #1 • Zielone Bieganie
20 sierpnia 2018 (08:10)
[…] to na dzisiaj zaplanowałam trening typu back-t0-back. Bardzo szczegółowo opisuje go Olga Łyjak na blogu, do którego Was odsyłam, bo jest rzeczowo i […]