sprzęt na ultra – light and fast
Na większość biegów ultra oraz biegów górskich rozgrywanych zimą wymagane jest posiadanie licznego dodatkowego sprzętu, który czasem się przydaje, ale często stanowi tylko zbędny bagaż. Jeśli Twoim celem jest tylko ukończenie zawodów, a nie walka z rywalami o każdą minutę, być może nie przykładasz do kwestii sprzętu tak dużej wagi. Ale jeśli się ścigasz albo nie lubisz biegać z 3 kg plecakiem, pewnie zastanawiasz się, jaki sprzęt byłby najlepszy i najlżejszy.
Osobiście jestem minimalistką i jeśli organizator nie wymaga żadnego specjalnego ekwipunku – nie biorę prawie nic, poza tym, co naprawdę muszę, żeby ukończyć zawody. W Polsce na maratonach górskich i krótszych biegach z reguły nie ma wymagań odnośnie koniecznego sprzętu – wtedy zabieram tylko żele i półlitrowego flaska – do ręki albo kieszonek w spodenkach. Ale np. na maratonie Transgrancanaria startującym o godzinie 10.30 na gorącej wyspie organizator wymagał posiadania: czołówki, czerwonej lampki tylnej, zapasowych baterii, kurtki przeciwwiatrowej i przeciwdeszczowej, chusty lub czapki, pojemników na wodę o objętości 1,5 l, plastikowego kubka, folii NRC, telefonu i odpowiedniej ilości jedzenia. To już solidny bagaż na dość łatwy górski maraton.
Podobny ekwipunek wymagany jest na większości biegów ultra. Do tego często dochodzi konieczność posiadania mapy (dostarczonej przez organizatora), opatrunku i bandaża, rękawiczek, dodatkowych cieplejszych spodni i dodatkowej kurtki (jeśli pogorszą się warunki pogodowe).
Jak to wszystko zminimalizować, abyś nie musiał zakładać wielkiego plecaka? Jestem w tym obszarze specjalistką, dla mnie na zawodach cenna jest każda minuta i przede wszystkim komfort – nie lubię bagażu na plecach.
Jaki sprzęt zabieram na ultra?
kurtka – testowałam wiele kurtek, aż znalazłam najlżejszą i zajmującą minimalnie mało miejsca kurtkę Cumulus Windy-Wendy. Damska S waży 50 gramów i mieści się w pięści, chowana w malutki pokrowczyk (na dole na zdjęciu).
czołówka – używam malutkiej i leciutkiej czołówki Petzl e+LITE, waży 27 gramów, ma 5 trybów, w tym czerwone światło (na zdjęciu w prawym górnym rogu). Nie świeci powalająco mocno, ale do tej pory nie biegłam jeszcze w biegu przez całą noc i na razie ta mi wystarcza. Bieg 7 Dolin w 2014 roku, startujący o godz. 2 w nocy przebiegłam bez czołówki, działała tak słabo (to nie był Petzl), że lepiej było ją wyłączyć i przyczepiać się do innych biegaczy, na Biegu ultra Granią Tatr (start o godz. 4 rano) w Dolinie Chochołowskiej było tak widno od świateł innych biegaczy, że nie włączałam swojej, a na Grzesiu (pierwszej górze na trasie) już świtało.
opaska na głowę – latem cienka, chroniąca bardziej przed potem niż zimnem – wreszcie mam coś takiego marki adidas, zimą grubsza – rodzimej firmy Attiq. Nie lubię czapek z daszkiem, gdyż ogranicza on pole widzenia. Opaska jest wielofunkcyjna, można ją zdjąć i zawiązać na dłoni, używać do wycierania czoła.
rękawiczki – wygrałam na jakimś biegu lekkie i cienkie rękawiczki Salomon S-LAB z kieszonką. Są świetne na zimowe starty lub biegi odbywające latem, na których wymagane są rękawiczki, zajmują mało miejsca i mało ważą. Modelu, który mam (od prawie dwóch lat), chyba już nie ma w produkcji.
bidon/bukłak – organizator często wymaga posiadania bidonów/bukłaka o pojemności 1-1,5 litra. Bukłak jest dla mnie mało praktyczny – ciężko się go uzupełnia i potrzeba do niego plecaka, dlatego używam elastycznych półlitrowych flasków, których objętość zmienia się wraz z ich opróżnianiem, a na koniec można je schować do małej kieszonki. Biegam z flaskami Salomona, ale można też kupić tańsze, np. SoftFlask Hydrapack w wielu rozmiarach i różnych kształtach.
żele – na długie biegi potrzebuję naprawdę dużo żeli, dlatego ważne jest dla mnie, aby były małe i lekkie, a dawały dużo energii. To właśnie żele decydują u mnie o wadze plecaka na biegu ultra. Z drugiej strony mam to szczęście, że mogę zjeść podczas jednego ultra nawet 25 żeli, każdy innej firmy i mój żołądek to znosi, ale nie polecam takich eksperymentów na pierwszych zawodach, lepiej trzymać się jednej, sprawdzonej marki. Najbardziej odpowiadają mi produkty squeezy. Jeden żel waży tylko 33 gramów, a dostarcza ok. 85 kcal. Squeezy ma też żele o smaku pomidorowym i piwnym – to świetna alternatywa na przełamanie słodkiego smaku, zwłaszcza jeśli musisz jeść dużo, tak jak ja.
kije – nie biegam z kijami, a jeśli zacznę, wybiorę na pewno coś bardzo lekkiego i składanego. Organizatorzy nigdy nie wymagają posiadania kijów, jest to kwestia bardzo indywidualna.
kompresja – kompresja nie jest wymagana przez organizatora, ale na niektórych ekstremalnych biegach (np. w Alpach, gdzie wysoko zalega śnieg) organizator wymaga zasłonięcia łydek i piszczeli. Nie używam kompresji na długich biegach ultra (Bieg 7 Dolin i ultra Granią Tatr biegłam bez), ciągły ucisk na długim biegu mi przeszkadza, mam wrażenie, że noga nie oddycha. Stosuję natomiast opaski lub skarpetki kompresyjne na krótszych biegach, niektórych treningach i oczywiście jako regenerację. Sprawdzałam różne marki, najlżejsze i najbardziej oddychające są dla mnie opaski/spodenki Compressport.
Lekarstwa/tabletki – nie spotkałam się z tym, żeby organizator wymagał posiadania lekarstw, a tym bardziej proszków przeciwbólowych (wymagany jest często bandaż i jałowy opatrunek). Jestem przeciwniczką uśmierzania bólu prochami, pisałam o tym we wpisie „Ból, ultra i prochy” – tutaj. Na biegach ultra używam natomiast tabletek z sodem i potasem, jako uzupełnienie elektrolitów.
W co to wszystko załadować?
Na długie starty w zawodach używam kamizelki Salomon S-LAB Sense set (1 l) – waży tylko 90 gramów, a zmieścił się w niej cały ekwipunek na Bieg ultra Granią Tatr (kurtka, rękawiczki, folia NRC, bandaż, czołówka, telefon, nadajnik GPS, mapa, 10 żeli i batonów, 1 litr płynów). Ta kamizelka ma na plecach tylko siateczkę (wszystkie kieszenie się z boku i przodu), więc jest wyjątkowo przewiewna, z przodu ma bardzo dużo małych kieszonek na drobiazgi i żele, w tym jedna na suwak oraz dwie kieszenie na półlitrowe flaski (sprzedawane razem z kamizelką).
Zanim ta lekka kamizelka ukazała się na rynku, biegałam z pasem biodrowym Salomon S-LAB ADV Skin 3, ważącym 130 gramów, mieści się w nim nawet więcej rzeczy niż w kamizelce, tylko picie trzeba trzymać w ręku; przebiegłam w nim m.in. Bieg 7 Dolin, 100 km. O sprzęcie na Biegu 7 Dolin pisałam tutaj.
W tym wpisie opisałam sprzęt dodatkowy, dlatego nie wspominam o butach i podstawowym ubiorze – tu też wybieram najlżejsze rozwiązania, ale tej zasady nie stosuję na treningach.
- Jest już wiosna, ale wysoko w górach nadal panują zimowe warunki, może zainteresuje Cię temat o sprzęcie na zimowe bieganie w górach – pisałam o tym tutaj.
Wędrowanie na lekko - Blog Outdoorzy.pl
10 listopada 2019 (10:07)
[…] Ideę light nad fast możesz także wykorzystać w bieganiu. Szczególnie warto spojrzeć na sprzęt light and fast na biegi ultra […]