Nie znam swojego Vo2max, a na zawodach wymiatam

Tak mógłby powiedzieć o sobie niejeden zawodnik z czołówki biegów górskich. Bo on dobrze wie, że

Nie musisz znać swojego Vo2max, by dobrze trenować

Badania wydolnościowe stają się coraz bardziej popularne wśród amatorów. Chcecie znać swoje Vo2max, HRmax, by porównać się do najlepszych lub znaleźć swoje miejsce w tabelce opisującej trening do maratonu. Ale prawda jest taka, że znajomość maksymalnego poboru tlenu czy tętna maksymalnego niewiele Ci daje. Te wartości nie są istotą badań – nic praktycznego z nich nie wynika (o tym jeszcze napiszę).

Sama wykonałam test wysiłkowy dopiero po 5 latach biegania. Mogłam go zrobić 3 lata wcześniej, nie sądzę jednak, by wiele zmienił w moim treningu. Dlaczego?

Ponieważ starty w biegach płaskich i mocne treningi, głównie biegi tempowe, nauczyły mnie tego, czego można się dowiedzieć, robiąc badania. Pisałam o tym tutaj.

Treningi w tempie progowym wykonuję, kierując się tempem z półmaratonu i biegu na 10 km; wyczuwam, kiedy mój organizm zaczyna się zakwaszać i w jakiej prędkości nie wytrzyma dłużej niż 1 godziny. Poza tym od 2 lat biegam głównie w górach, a na treningach w górskim terenie nie ma jednostajnego tempa, ani tętna treningu. Nawet po wykonaniu badania biegi w terenie nadal robię na wyczucie, kierując się doświadczeniem ze startów w biegach górskich. Kiedyś najlepsi biegacze nie posiadali nawet pulsometrów, nie mówiąc o pomiarze mleczanu we krwi.

Po otrzymaniu wyników przesunęłam ustawione wcześniej w zegarku strefy tętna o 1-2 punkty, a temp poszczególnych treningów nie zmieniłam wcale. Pokrywają się one z wynikiem testu. Nie piszę tego, żeby się chwalić, i nie twierdzę, że badania wydolnościowe nie są przydatne (bo są!), chcę jednak podkreślić, że bez badań można mądrze trenować i robić postępy.

Jeśli jednak chcesz zrobić test wysiłkowy, to zadaj sobie pytanie

Czy znasz swój organizm?

Badania Ci nie pomogą, jeśli choć trochę nie znasz swojego organizmu i swoich biegowych możliwości.

Jeśli nie uprawiałeś wcześniej jakichkolwiek dyscyplin wytrzymałościowych, tylko pewnego dnia wstałeś od biurka i zacząłeś regularnie (co najmniej 3-4 razy w tygodniu) biegać, różnicując swoje treningi – w ciągu roku dokonasz znacznego postępu.

Przez pierwsze dwa lata regularnego biegania na bazie dobrze ułożonego planu Twój organizm wykazuje największy poziom adaptacji. W tym czasie: poznajesz możliwości swoje i swojego ciała, poznajesz tempo biegów na różnych dystansach (zarówno w biegach płaskich, jak i w górach), spada tętno spoczynkowe, obniża się tętno na większych prędkościach oraz poprawia się ekonomia biegu. Gdybyś w tym okresie chciał zrobić badania, musiałbyś powtarzać je bardzo często, aby nadążyć za zmianami w Twoim organizmie.

Po dwóch latach wzrost formy nie następuje już tak szybko, a im bardziej  wytrenowany się stajesz, tym więcej wysiłku musisz włożyć i precyzyjniej dobierać bodźce, by dostrzec choćby minimalną poprawę.

Biegając na wyczucie, lepiej poznasz swój organizm

Jeśli zaraz po zakupie pierwszych butów biegowych zrobisz badania, będziesz miał tendencję do kurczowego trzymania się poszczególnych stref tętna. A możliwości wykonania pomiaru mleczanu pewnie w ogólnie nie zaznasz. Tymczasem doświadczenie uczy, że tętno bywa bardzo zawodnym wskaźnikiem; czasami jest wyższe, jeśli się nie wyśpisz, jeżeli jesteś przemęczony lub jeżeli dopada Cię infekcja, a czasami – z tych samych powodów – nie możesz wejść na najwyższe obroty. Twoje strefy tętna i tempa będą odmienne od tych określonych w teście wysiłkowym (przeprowadzonym na bieżni w idealnych warunkach), jeśli biegniesz w innych warunkach (silny wiatr, zimno, dużo ubrań, pofałdowany teren) – tego nie dowiesz się z wyniku badań. Wiedza przychodzi z czasem, gdy regularnie wykonujesz zróżnicowane treningi i startujesz w zawodach. Ciągłe patrzenie na zegarek sprawia, że nie wsłuchujesz się w swoje ciało, a to ono najwięcej mówi. Oczywiście trzeba wiedzieć, jak trenować i starać się wsłuchiwać w swój organizm.

Dlatego nie rób badań zbyt wcześnie, gdy jeszcze nie znasz dobrze swojego organizmu. Dwa lata regularnego biegania to według mnie dobry moment na wykonanie badania wydolnościowego i poznanie siebie jeszcze lepiej. A jeśli dopiero zaczynasz, lepiej kup dodatkową parę butów i biegaj, biegaj, biegaj!

Po co robić badania? – w następnym wpisie.

badanie wydolnościowe w Sportslab

badanie wydolnościowe w Sportslab

 

2 komentarze do "Nie znam swojego Vo2max, a na zawodach wymiatam"

  • comment-avatar
    Piotr
    19 lutego 2016 (19:19)
    Odpowiedz

    Olga
    ja sobie zrobiłem badanie gdzieś w 1 roku biegania, po hmmm 6-7msc.
    I kompletnie nie przydało mi się to do niczego.
    Za wcześnie zdecydowanie. Za skomplikowane to było dla mnie.

    Poza tym postawiłem na „słuchanie ” się organizmu.
    To o wiele lepiej mi się sprawdziło. pozdrawiam serdecznie


Masz coś do powiedzenia?

HTML jest dozwolony