Glen Coe Skyline – na co ja się porywam?
Na kolejny trudny technicznie i długi bieg, a moja forma wcale nie jest najlepsza i nie czuję się ogólnie najlepiej (zatoki, bóle głowy). Od Kima, czyli przez dwa tygodnie zrobiłam jeden trening rowerowy i jeden biegowy, stopa ciągle się goi,a podczas zbiegów nadal boli. Ale OK, powiedziałam a, to mówię b i jadę do Glen Coe, tzn. najpierw jadę do Warszawy, stamtąd samolotem do Glasgow, a z Glasgow do Glen Coe. Organizator był tak miły, że zapewnił mi dwa dni noclegu w drewnianym domku (z wegetariańskim wyżywieniem), ale niestety muszę podziękować, bo lęcę w czwartek, a wracam we wtorek, więc będę na miejscu 5 dni.
Glen Coe Sklyline to bieg o długości 55 km i +4750 m przewyższenia i należy do cyklu Skyrunning Extreme. Na trasie trudne odcinki techniczne, m.in. przejście eksponowaną granią o III stopniu trudności (Curved Ridge), pełny trawers grani Aonach Eagach ridge, zawierający odcinki wspinaczkowe II stopnia. Nie ma łańcuchów ani lin, tak jak na Trofeo Kima, wolna amerykanka! Profil trasy wygląda tak.
Trudność biegu uświadomił mi spis wymaganego ekwipunku.
- kurtka wodoodporna
- spodnie wodoodporne
- survival bag (to chyba taka folia do założenia na całe ciało, ale nie płachta) – jeśli ktoś z Was wie co to, to będę wdzięczna za info!
- mapa i kompas
- czołówka
- wystarczająca ilość jedzenia
- zapasowe ciepłe ubranie (odpowiednie do warunków pogodowych)
- czapka i rękawiczki (odpowiednio do warunków pogodowych)
- pojemniki na wodę
- terenowe albo górskie buty biegowe (buty do biegania po asfalcie nie będą akceptowane)
- wodoodporny długopis, ołówek albo mazak (jestem jeszcze za mało doświadczona, może ktoś mądrzejszy wie po co?
- telefon albo smarfon
- smartfon albo zegarek GPS zdolny do wyświetlenia aktualnej lokalizaji GPS w formacie brytyjskim
- kask jest zalecany ale nie wymagany
Brak ekwipunku będzie skutkował dyskwalifikacją.
Całe szczęście sprawdziłam to przed wyjazdem, a nie na miejscu, bo miałabym niemały kłopot 😉 A tak dam radę jeszcze to i owo pożyczyć.
Zamierzam podejść do tego biegu na luzie i traktuję go jak wielką przygodę, chyba jeszcze większą niż Kima i zamierzam się dobrze bawić na trasie. Będę walczyć o dobry wynik, bo inaczej nie umiem, na ile mój organizm mi pozwoli, ale nie zamierzam się tam zajechać. Mam jeszcze coś do zrobienia w tym roku 😉
Masz coś do powiedzenia?