Budowanie bazy zimą nie oznacza człapania

Wiele osób uważa, że zima to czas na budowanie bazy tlenowej oraz siły. Według tej koncepcji powinniśmy biegać wolno, bez patrzenia na tempo, bez przyspieszeń oraz uzupełniać te wolne treningi ćwiczeniami wzmacniającymi.

Zgadzam się z tym, że zima to czas na budowanie bazy, ale trochę inaczej to budowanie rozumiem. Zima to też czas, kiedy możemy zrobić kawał dobrego treningu przed sezonem startowym, który zaczniemy w kwietniu, czy w maju. Jeśli planujemy dużo startów w sezonie, to właśnie te kilka zimowych miesięcy (na Podhalu zima zaczyna się w listopadzie a kończy w kwietniu/maju) stanowi doskonały czas na zrealizowanie porządnego planu treningowego, na który później nie będzie czasu. Plan ten będzie oczywiście zależał od tego, czy zamierzamy startować w biegach ultra, płaskich maratonach czy dyszkach, ale nie powinien być oparty tylko na wolnych wybieganiach.

Nie wyobrażam sobie przez 4 zimowe miesiące robić wyłącznie wolne rozbiegania i ćwiczenia na siłowni, a następnie na wiosnę rozpocząć intensywny trening, obejmujący długie biegi ciągłe i szybkie interwały. Może być to zbyt dużym obciążeniem dla organizmu.

Oczywiście zima to nie jest okres bezpośredniego przygotowania startowego i nie trzeba realizować specjalistycznych czy mocnych jednostek (chyba, że planujemy jakieś starty w styczniu czy lutym). To faktycznie czas na budowanie bazy, ale budowanie bazy rozumiem jako odpowiednie i stopniowe przygotowanie organizmu do dużych obciążeń czekających mnie wczesną wiosną (czy w BPS).

Jak to wygląda u mnie? (piszę o sobie, nie starajcie się mnie naśladować). Poza regeneracyjnymi rozbieganiami i wolnymi wybieganiami (typowe budowanie bazy tlenowej) wdrażam się powoli w trening specjalistyczny, który będzie przybierał z miesiąca na miesiąc coraz bardziej intensywną formę, aż do bezpośredniego przygotowania startowego.

Mój trening obejmuje:

  • krótkie biegi ciągłe lub crossy w drugim i trzecim zakresie tętna, np. 6-10 km lub 2 x 5 km
  • interwały tempowe (w trzecim zakresie), np. 2 x 3 km, 3 x 3 km, 4 x 2 km (na przerwie od 2 do 5 minut)
  • rytmy i przebieżki biegane luźno: 10 x 100, 10 x 200, 10 x 300, z reguły wplatane w spokojne rozbiegania
  • ćwiczenia wzmacniające: przysiady i wykroki z piłką lekarską, przysiady na jednej nodze, planki, rzymska ławka, spięcia brzucha w różnych pozycjach, podciąganie na drążku, przeróżne ćwiczenia na pośladki, mięśnie dwugłowe uda i plecy, w tym na maszynach siłowych, ćwiczenia na uda na maszynach lub bez
  • długie wybiegania w Tatrach (do 20 km, ale ze sporym przewyższeniem, do +1500 m)

Mój przykładowy tydzień treningowy w okresie zimowym wygląda następująco:

  • poniedziałek: rozbieganie 8-10 km + wzmacnianie
  • wtorek: rozbieganie na Drodze pod Reglami 10-15 km plus przebieżki
  • środa: bieg ciągły 10 km lub 2 x 5 km (poprzedzony rozbieganiem i schłodzeniem po 2 km)
  • czwartek: rozbieganie 8-10 km + wzmacnianie
  • piątek: interwały 3 x 3 km lub cross 8 km (poprzedzony rozbieganiem i schłodzeniem po 2 km)
  • sobota: wolne (sauna) lub lekkie rozbieganie lub rower
  • niedziela: 20 km wycieczka biegowa w Tatrach lub wycieczka ski-tourowa lub narty zjazdowe

A na koniec życzę Wam, aby zima nie była zbyt sroga i udało się ją porządnie przepracować! 🙂

Trening w Tatrach zimą

Brak odpowiedzi do "Budowanie bazy zimą nie oznacza człapania"


    Masz coś do powiedzenia?

    HTML jest dozwolony