Kierunek góry

Warszawa. Wybiegałam dziś 10 km, znalazłam nawet jakieś pagórki. Nawdychałam się na zapas warszawskiego powietrza. Musi mi wystarczyć na jakieś dwa miesiące, może dłużej? Teraz w góry! Siedzę w pociągu i rozmyślam o górach, o Warszawie. Jestem jakby pośrodku. Patrząc przez okno widzę swoje życie z dystansu i upewniam się, czy jadę w dobrym kierunku. Gdy jestem w Warszawie zawsze powraca ta sama myśl. Mogłabym tu mieszkać, odnalazłabym się na nowo. Fajne są wieczorne wyjścia ze znajomymi i poczucie, że jest się ze wszystkim na czasie. Przybyło kilka nowych knajp, budowa metra mozolnie, ale postępuje, a poza tym nic się nie zmieniło. To fajne miasto. Ścieżki biegowe nad Wisłą czekają dokładnie w tym samym miejscu, w którym biegałam ostatnio trzy lata temu. Lasek Bielański aż się prosi, żeby z lekkością przemknąć przez jego pagóraski. O jak bardzo bym tu pobiegała! Dzięki bieganiu szybko oswoiłabym się na nowo. I bez wątpienia wpadłabym w wir pracy i służbowych obowiązków. Gdy stoję przy ruchliwej ulicy uświadamiam sobie, że Zakopane jest jak koniec świata. Kończy się murem gór, gdzie czas płynie dużo wolniej, gdzie nie docierają światowe trendy i nowinki. Im dużej jestem w Warszawie, tym bardziej myślę o górach. To miasto mnie motywuje. Mam plan. Plan, który nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia, ale tak mnie ekscytuje, że myślę o nim wręcz kompulsywnie. Chcę wstawać o 5 rano i o świcie być już na szlaku. Chcę jeszcze więcej być w Tatrach i jeszcze mocniej ich doświadczać. Jest tak wiele jeszcze nieznanych mi ścieżek i niedobytych szczytów. Jest co robić. Jest do zrobienia kawał nikomu niepotrzebnej roboty. Wiem, że to dobry kierunek.

Kierunek góry

Brak odpowiedzi do "Kierunek góry"


    Masz coś do powiedzenia?

    HTML jest dozwolony