3 powody, dlaczego warto mieć trenera
Nie jest tajemnicą, że korzystam z pomocy trenera, Artura Jabłońskiego
Może to wydawać się dziwne, ponieważ Artur specjalizuje się w biegach płaskich, najczęściej startuje na dychę i trenuje głównie na płaskim. Ja mieszkam pod Tatrami i spędzam w nich dużo czasu (niekiedy w ciągu jednego dnia tyle, ile godzin biega średniozaawansowany maratończyk w ciągu tygodnia).
Może to wydawać się dziwne, bo przeczytałam prawie wszystko o treningu, co jest dostępne na polskim rynku; wszystko o treningu do ultra, zanim jeszcze ukazało się polskie wydanie; przebrnęłam nawet przez cegłę „Lore of Running”; śledzę wywiady i wypowiedzi czołowych światowych biegaczy ultra; wiem dużo o treningu do biegów górskich – i ciągle szukam nowinek.
Unikniesz ryzykownych eksperymentów
Dlaczego nie trenuję samej siebie? Bo nie umiem. Kogoś innego – chętnie. Był okres, kiedy rozpisywałam sobie trening. Problem jednak polegał na tym, że nie słuchałam siebie. Jeśli miałam w planie bieg wolny – biegałam szybko, dokładałam sobie kilometry, dokładałam przewyższenie, bo fajnie się czułam. Biegałam w myśl zasady: „jeśli sama sobie rozpisuję trening, to mogę go też zmienić w dowolnym czasie”, choćby w trakcie. Miewam tendencję do zajeżdżania siebie. Brak mi dystansu do siebie jako biegaczki. Moje eksperymenty na samej sobie zakończyły się anemią i wycięciem wiosennego sezonu z życiorysu.
Co innego, jeśli plan rozpisze mi inna osoba. Też miewam tendencję do dokładania sobie tu i tam (a to szybciej, a to wyżej), ale czuję się zobowiązana wykonać trening najrzetelniej jak to możliwe. Potrzebuję trenera, żeby hamował moje zapędy.
Rozpisywanie treningów samemu sobie to ryzyko, że będziesz uczył się na własnych błędach.
Wybierz plan uszyty na miarę
Dobry trener będzie wiedział, na podstawie Twoich czasów z zawodów, jak ułożyć dla ciebie poszczególne treningi. A jeśli zrobisz badanie wydolnościowe, będzie umiał zinterpretować wynik testu i przełożyć go na dobry, idealnie dopasowany do ciebie trening. Trener gwarantuje trening uszyty na miarę, tak jak dobry lekarz wie, jakie lekarstwo przepisać, aby działało. To lepsze niż eksperymentowanie na sobie lub opieranie się na gotowcach.
Znajdziesz motywację do ciągłego rozwoju
Gdy byłam początkującym biegaczem, trener, grupa treningowa, wspólne wieczorne treningi na Agrykoli stanowiły dla mnie motywację do wyjścia z domu w chłodny wieczór. Chciałam spotkać się z ludźmi, pobiegać i miło spędzić czas. Rozpisany z góry plan motywował, żeby pochwalić się trenerowi, że trening został odbyty. Dziś równie miło spędzam czas sama, w górach. To one są dla mnie największą motywacją. Motywują mnie przyszłe wyniki i wizja dobrej formy podczas zawodów.
Jeśli dopiero zaczynasz biegać, potrzebujesz kopa z zewnątrz. Potrzebujesz trenera, a najlepiej – grupy treningowej, by ciągle się rozwijać i nie rezygnować z nowej pasji. To działa, gdy łapiesz kontuzje, gdy odnosisz pierwsze porażki. To działa, gdy odnosisz pierwsze sukcesy, a Twoi niebiegowi znajomi nie zawsze to rozumieją.
Kasia
28 lutego 2016 (19:11)
bardzo ciekawy blog, sama kiedyś ćwiczyłam i wymiękłam, podziwiam wytrwałość, pozdrawiam
biegamwgorach
28 lutego 2016 (19:12)
Dziękuję! Pozdrawiam i zachęcam do regularnego ruszania się 😉
Andrew
10 września 2018 (11:06)
Kolejne fanaberie. Później depresja, bo wyniki nie takie.