Marzysz o przeprowadzce w góry? Zmień marzenia, zanim się spełnią!

Oglądasz piękne zdjęcia zaśnieżonych domków w górskich miasteczkach i marzy Ci się przeprowadzka w góry? Lepiej zmień marzenia. Ja nie zmieniłam i co gorsza, zrealizowałam je.

Zostawiłam mój wypasiony apartamencik w centrum Warszawy na pastwę najemców i przeprowadziłam się do Kościeliska. Był środek lata, ciepło, pięknie i bezproblemowo.

Przychodzi zima. W końcu przyjdzie, w lutym, czy w marcu, wcześniej czy później zacznie sypać piękny, biały puszek.

Pieprzony śnieg! Zasypie ci auto, akurat wtedy, gdy zamierzałeś załatwić coś ważnego w mieście. Przeprowadziłeś się przecież bez parkingu podziemnego, który nadal przynależy do twojego apartamentu w stolicy. Zasypie działkę i nie ruszysz się nigdzie, póki dwóch godzin nie spędzisz, machając wielką łopatą, co i tak jest bez sensu, bo za parę godzin znowu będzie pół metra białego cholerstwa. Nawet jeśli wreszcie chwilowo odśnieżysz auto i podwórko,  to i tak nie wyjedziesz. Albo siadł akumulator, albo zimowe oponki twojego miejskiego autka nie dają rady na dojazdowej dróżce, na którą służby drogowe nie dotarły. I nigdy nie dotrą, bo to droga prywatna. Nici z twoich planów.

Siedzisz w domu i podziwiasz piękne widoki. Jest cudownie za oknem! Ale tobie jest zimno. Skończyło się drewno do kominka. Próbujesz coś zamówić, ale nikt nie chce brnąć przez zaspy śnieżne. Gdy wreszcie jakiś szaleniec dojedzie, okazuje się, że drewno jest mokre. Kolejna ściema. Górale lubią naciągać. Zamówiłeś suche drewno, a oni myślą, że wcisną ci 3,5 tony mokrego gówna. Każesz gościowi spadać z tym towarem, ale on nie może wyjechać, utknął przy wyjeździe na twojej prywatnej dróżce. Zastanawiasz się, czy zamawiać drewno u innego naciągacza, czy lecieć do sklepu po siatkę drewienek za 100 zł, która starczy ci na dobę. Wreszcie przyjechała furgonetka ze zbawiennym opałem. Jesteś szczęśliwy! Teraz czeka cię noszenie i układanie pod domem 3,5 tony drewna, a potem wnoszenie tego na górę. Takiego wycisku nie miałeś nawet na obozie przygotowującym do runmageddonu!

Zgłodniałeś? Masz pecha. Skończyły ci się zapasy twojej ulubionej kaszy jaglanej i płatków owsianych. Nie pojedziesz po większe zakupy, przecież cię zasypało. Bierzesz wielki plecak i drałujesz kilometr w dół do sklepiku z cenami jak z kosmosu. Nie zapominaj, że mieszkasz w zimowej stolicy Polski, gdzie ceny są wyższe niż w stolicy. Gdy już wykupisz pół sklepu, by zabezpieczyć się na przyszłość, musisz jeszcze wtachać te 15 kg zapasów pod górę po oblodzonej drodze. Masz już dość, czy jeszcze chcesz pobiegać po białych śnieżkach? Proszę bardzo. O bieganiu chodnikami zapomnij, pług zostawił na nich hałdy szaro-burego badziewia. Zostają ci ulice pełne błota i ciapy śnieżnej, w którą zamienił się piękny, biały puszek, a co chwila przejeżdża jakiś warszawiak wypasioną kolubryną 4×4 i bryzga ci tym błotem w twarz.

Właśnie, turyści! Kochasz ich najbardziej, kiedyś sam nim przecież byłeś. Najwięcej jest ich w święta, Nowy Rok i w okresie ferii.  Zawsze mnie zastanawiało, czemu ci miłośnicy gór chcą przeżyć noc z 31 na 1 akurat na Krupówkach albo tak bardzo pragną nawdychać się smogu. Zlatują się tu jak pszczoły do miodu dokładnie wtedy, kiedy masz najwięcej czasu i chcesz odpocząć. Nie, nie poszli w góry, okupują ulice, stragany i knajpy. Zakopane zakorkowane i nie ma gdzie zaparkować. Dobrze, że nie możesz wyjechać z domu, wycieczka do miasta doprowadziłaby cię do szewskiej pasji. Co chwilę wypadek, albo jakiś mieściuch utknął na drodze i rzuca mięsem dookoła, bo przyjechał na letnich oponach i nie widzi w tym nic dziwnego. U niego w mieście nie ma przecież śniegu.

Odwiedzają cię znajomi i chcecie iść do knajpy. Omijaj Krupówki szerokim łukiem, zgubicie się w tłumie, albo napadnie na was wielki pluszowy niedźwiedź i nie puści, póki nie zrobicie z nim kilku fotek. Do żadnej knajpy i tak nie uda się wbić bez wcześniejszej rezerwacji. Zostaje wam Good Food w Kościelisku, gdzie ze ścian straszą wielkie zdjęcia Nowego Jorku i Londynu. Po dwóch godzinach dostaniecie coś, co tylko wygląda jak pizza. Na regionalne dania nie ma co liczyć, ale w zamian macie widok na Giewont. Twoi znajomi zawsze przecież marzyli o konsumowaniu wyrobu pizzo-podobnego z widokiem na wielką skałę z krzyżem.

Zachorowałeś. Nie wiesz, że zima to najgorszy moment na chorowanie? Musisz jechać do Krakowa. Każdy lokals ci powie, że w Zakopanem nie ma ani jednego dobrego lekarza. Tylko nie jedź w okresie ferii, prędzej trafisz do szpitala niż swojego lekarza. Bezpieczniej jest wejść na Rysy w trójkowe zagrożenie niż poruszać się zimą po zakopiance.

Ale przecież te wszystkie błahostki nic nie znaczą, najważniejsze, że pod nosem masz góry! Piękne zaśnieżone Tatry, które zimą możesz oglądać tylko z okna. Olewasz zagrożenie lawinowe i mimo to chcesz sobie pohasać po górkach? Po pierwszej wycieczce, na której zrobisz swój najdłuższy kilometr w życiu, brnąc w śniegu po pas, i tak odechce ci się biegania po Tatrach. Co z tego, przecież chciałeś być jak Kilian! Zaopatrz się w narty ski-tourowe, zestaw lawinowy, raki i czekan, a bieganie odłóż na wiosnę. Wiosna w Tatrach przychodzi w maju, masz więc sporo czasu na naukę jazdy na nartach. A jeśli wkurza cie to ciągłe odklejanie-przyklejanie fok, możesz postać w 3-godzinnej kolejce do kolejki do kolejki na Kasprowy. Łapie cie jeszcze większy wkurw? Pobiegaj po ulicach! Tylko uważaj, żeby wypasiony suw bardzo ważnego warszawiaka nie zabryzgał cię błotem.

Albo zmień marzenia, zanim się spełnią!

To moja druga zima w Kościelisku i zdania nie zmieniłam. Ciężko się biega, ciężko się żyje. Marzeń też nie zmieniłam. Nie wracam do mojego ciepłego apartamenciku w Warszawie. Za bardzo kocham te góry i jeszcze nie postawiłam kropki nad i!

19 komentarzy do "Marzysz o przeprowadzce w góry? Zmień marzenia, zanim się spełnią!"

  • comment-avatar
    Marcin
    13 lutego 2016 (19:26)
    Odpowiedz

    Widze ze masz bzika na punkcie biegania,to dobrze,ale poza tym to widać ze Jesteś okrutnym leniem,tak to wynika z Twojego tekstu powyżej… Narzekasz na wszystko co jest związane z codziennym życiem w domu.

    • comment-avatar
      biegamwgorach
      15 lutego 2016 (17:42)
      Odpowiedz

      Ciekawy wniosek, że jeśli ktoś napisze tekst, to jest „okrutnym leniem”. Nie wpadłabym na to 🙂
      A w tekście jest sporo ironii, życzę więcej poczucia humoru!
      Pozdrawiam z pięknego Kościeliska! 🙂

      • comment-avatar
        ewa
        14 stycznia 2020 (14:42)
        Odpowiedz

        Wszędzie żyje się ciężko na wsi , jak w porę nie załatwisz opału, trochę zapasów na ciężkie chwile i wszystko w temacie, ktoś dobrze napisał, żeś leń i nie koloryzuj….tak mocno…………..

    • comment-avatar
      Stanisław
      6 czerwca 2018 (18:35)
      Odpowiedz

      Prawda. Opał na zimę to rychtuję się już latem, a nie na ostatnią chwilę.
      Witamy w prawdziwym świecie.

  • comment-avatar
    Góral nadmorski
    15 lutego 2016 (12:49)
    Odpowiedz

    : ) Zawsze się dziwiłem, że moja matka, która wychowała się w Zakopanem, nie chciała tam wracać. Sam się tam urodziłem, jest tam dom, itd. Co innego przyjeżdzać w góry, co innego mieszkać. Po latach przyznaję matce rację. To ciężkie miejsce do mieszkania. Ja mówił mój dziadek od października do maja zima, a potem to już lato, lato i lato. Jak nie przetrwasz tam tych kryzysów, to pewnie wyjedziesz. Więc trzymaj się planów, kup auto 4×4, opał wcześniej niż w środku zimy i trwaj przy marzeniach. Mój dziadek mieszkał na Gubałówce i jaka brzdąc musiał zwozić owcze mleko na dół i z powrotem się styrmać do chałupy. A zimy przecież teraz lichutkie : ) Powodzenia w marzeniach

    • comment-avatar
      biegamwgorach
      15 lutego 2016 (17:44)
      Odpowiedz

      Dzięki, to moja druga zima i przetrwałam, a tekst jest z przymrużeniem oka, choć jest zdecydowanie ciężej niż w Warszawie 😉

  • comment-avatar
    Sylwek
    30 listopada 2016 (21:35)
    Odpowiedz

    Jesteś nie zwykłą osobą, gratuluje odwagi i determinacji w realizacji celu. Fajnie jest czytać o takich osobach jak Ty. Świetny przykład życia z pasją. Życzę powodzenia!

  • comment-avatar
    paulina
    30 października 2017 (20:19)
    Odpowiedz

    cześć 😉 zastanawiam się, jak teraz Ci się żyje (o ile nadal mieszkasz w Kościelisku)? zmieniłaś zdanie o mieszkaniu w górach? ja zawsze chciałam mieszkać w Zakopanem, a podobnie jak Ty kiedyś póki co siedzę w Warszawie i odliczam miesiące do odwiedzenia ukochanych gór:(

    pozdrawiam!

    • comment-avatar
      biegamwgorach
      31 października 2017 (10:42)
      Odpowiedz

      Cały czas mieszkam, nie zmieniłabym 🙂

      • comment-avatar
        Maciej
        1 listopada 2017 (01:46)
        Odpowiedz

        Hej . Mogę sie z Toba skontaktować priv w jakiś sposób ?? Tez planuje przeprowadzkę chciałbym troszkę pogadać o tym 😉 czekam na odp

      • comment-avatar
        Michał
        14 kwietnia 2018 (04:55)
        Odpowiedz

        Ja już w życiu tam nie wrócę …Kochałem góry i często tam bywałem , aż poznałem na wakacjach goralke ..Rzuciłem wszystko i z Gdyni się przeprowadziłem. Po zamieszkaniu wyszło z wora co to za ludzie ,liczą się dla nich tylko pieniądze ,są zawistni i wredni a do tego miałem konflikt z nie doszła teściowa bo to diabeł w ludzkiej skórze ale co niedzielę w kosciele. Jednym słowem porażka …..Młoda oczywiście posłuchała mamusi i się wyprowadzilem z powrotem do Gdyni .Chciałem jeszcze zaznaczyć ,że dziewczyna ma 33 lata i dwójkę dzieci i słucha się mamusi. Ogólnie wsioki i nic więcej ….Jednym słowem jechać tam na tydzień czy dwa , poszaleć i pozwiedzać i z powrotem z dala od tych „tubylców” .

        • comment-avatar
          Stanisław
          6 czerwca 2018 (18:39)
          Odpowiedz

          Som ześ jezd tubylec.

  • comment-avatar
    Stanisław
    6 czerwca 2018 (18:40)
    Odpowiedz

    A jak tam z pracą?

    • comment-avatar
      biegamwgorach
      13 czerwca 2018 (17:49)
      Odpowiedz

      Jakoś idzie 😉

      • comment-avatar
        jarek
        7 listopada 2018 (20:45)
        Odpowiedz

        Szczęście Olga, że żyjemy w epoce informatycznej i prawnicy mogą sporo roboty wykonać zdalnie. Też mnie, jako podatkowca, kusi taka przeprowadzka. Krew ojca i dziadków się odzywa, choć oni żyli nieco na północ bo pod Ujanowicami.

        • comment-avatar
          biegamwgorach
          8 listopada 2018 (08:35)
          Odpowiedz

          Nie jest to takie łatwe, na jakie wygląda 😉

          • comment-avatar
            jarek
            9 stycznia 2019 (22:43)

            jedną z pierwszych umiejętności zimowych koniecznych do nabycia na Podhalu jest umiejętność „łopatowania”:

            https://www.youtube.com/watch?v=-y2KXrSviCc

            my tutaj na nizinach najwyżej szuflowaliśmy śnieg, odśnieżalismy a w górach „cza łopatować” 🙂

            Pozdrawiam w Nowym Roku! spełnienia wszystkich planów na 2019 r. zawodowych i biegowych

  • comment-avatar
    Ceperka
    25 marca 2019 (22:46)
    Odpowiedz

    Witam.
    Hmmm dwa lata już mieszkam w pięknym Zębie. Punkt widzenia zależy od punku siedzenie. Ja przed przeprowadzką mieszkałam na wsi. Dom i prace z nim związane znam. Z dojazdem zimą też było różnie. Myślę że to pozwoliło mi szybciej się przestawić na górskie warunki. Najtrudniejsze było opanowanie jazdy autem zimą. Dobre opony zimowe wystarczą. Miejsce przepiękne. Ludzie jak wszędzie, Moje dzieci nie zmieniłyby miejsca na inne. Podsumowując: mamy swoje miejsce na ziemi, dom z bala w przepięknym miejscu Marzenia są po to by je spełniać.


Masz coś do powiedzenia?

HTML jest dozwolony