Moje przygotowania do Wielkiej Korony Tatr
I. Czym jest Wielka Korona Tatr
To 14 najwyższych tatrzańskich szczytów o wysokości powyżej 8000 stóp i wybitności co najmniej 100 metrów. Jest to nawiązanie do Korony Himalajów i Karakorum.
W skład WKT wchodzą: Gerlach (2655), Łomnica (2634), Lodowy Szczyt (2628), Durny Szczyt (2622), Wysoka (2559), Kieżmarski Szczyt (2557), Kończysta (2537), Baranie Rogi (2530), Rysy (2501), Krywań (2495), Staroleśny Szczyt (2489), Ganek (2465), Sławkowski Szczyt (2453) i Pośrednia Grań (2439).
Tylko trzy z nich dostępne są znakowanymi szlakami (Rysy, Krywań i Sławkowski) i wszystkie leżą w Tatrach Słowackich (nie licząc polskiego, niższego wierzchołka Rysów).
Od niedawna niektórzy rozszerzają listę WKT o kolejny szczyt, leżący w głównej grani Tatr na granicy polsko-słowackiej – Mięguszowiecki Szczyt Wielki, który według najnowszych pomiarów ma 2439 m npm, co daje 8002 stóp (wcześniej – 2438 m).
Oddzielony jest od Cubryny Hińczową Przełęczą (2323 m), a od Mięguszowieckiego Szczytu Pośredniego – Mięguszowiecką Przełęczą Wyżnią (2323 m). Jest też drugim co do wysokości szczytem w polskich Tatrach. Bez dwóch zdań spełnia wymogi zaliczenia do WKT.
Moja wątpliwość co do koncepcji 15 WKT bierze się stąd, że pomysł powstał z nawiązania do 14 najwyższych szczytów Himalajów i Karakorum. 15 nijak do tego nie pasuje. Ale oczywiście projekt robi się ciekawszy, trudniejszy i z narodowym elementem.
II. Kiedy zrodził się u mnie pomysł zrobienia WKT ciągiem?
O WKT dowiedziałam się z jakiegoś wpisu Piotra Hercoga, miał projekt zrobienia Wielkiej Korony Tatr w jak najlepszym czasie, ale nie jednym ciągiem. Planował ustanowić rekordy na te szczyty, chyba w kilka dni, wchodząc na część z nich z przewodnikiem. To był może 2015-2016 rok. Nie wiem dlaczego, ale nie zrealizował tego projektu.
Później o WKT zrobiło się głośno po rekordowym przejściu Alicji Paszczak w 2016. Pamiętam, że wywarło to na mnie olbrzymie wrażenie. Ale pozostało w sferze takich nierealnych marzeń. Alicja jest świetną wspinaczką, wspina się w Tatrach od ponad 30 lat. Wiedziałam, że dla niej pod względem technicznym i topograficznym to było coś naturalnego, choć nie twierdzę, że łatwego. Miała też ze sobą linę i jej użyła, co w moich oczach potęgowało trudność tego projektu.
Dla mnie na tamten moment to był kosmos i pod kątem technicznym, ogarnięcia trasy i samego wysiłku. Pamiętam jak czytałam wywiad z nią w Magazynie GÓRY (który przeprowadzał nie kto inny jak Andrzej Marcisz) i głowa mnie bolała od samych tych nazw przejść i jak można to logistycznie ogarnąć.
Ale chyba właśnie wtedy pomyślałam, żeby zacząć zdobywać te szczyty i podnosić swoje umiejętności. Zrobiłam wtedy kurs skałkowy i zaczęłam się nieco wspinać, głównie na ściance w COS’ie.
III. Moje pierwsze techniczne przejścia
Od przeprowadzki, czyli czerwiec 2014 roku poznałam w Tatrach Polskich i Słowackich niemal każdy szlak. Zawsze kochałam dziką przyrodę, adrenalinę i eksplorację. Uwielbiam czytać mapy i przewodniki. Lubię biegać w technicznym terenie. To było kwestią czasu, że ruszę na pozaszlaki i najwyższe szczyty Tatr.
Moją pierwszą dłuższą samotną wyrypką było 36 km i ponad 2700 metrów przewyższenia z wejściem na Lodową Kopę i Mały Lodowy Szczyt (tutaj relacja) – w 2015 roku, dwa tygodnie przed Biegiem Ultra Granią Tatr. Byłam zachwycona tym terenem i pustkami. To były lata, kiedy nie tylko poza szlakami ale też na niektórych szlakach na Słowacji nie spotykało się prawie nikogo.
Ciekawe, że na Orlą Perć odważyłam się dopiero w 2016 roku, ale zrobiłam ją od razu na czas (relacja). Od 2017 roku zaczęłam pierwsze wejścia na szczyty WKT, na początek w większej ekipie Kieżmarski Szczyt, później solo Łomnica (relacja), Gerlach z kolegą i Lodowy Szczyt też solo. Robiłam samotnie różne łatwiejsze granie – Liptowskie Mury (relacja), Koperszadzka Grań (relacja). Bardzo często byłam na grani Rohaczy i całej grani Tatr Zachodnich. Później znowu Gerlach, ale już Martinką.
W tym czasie startowałam w zawodach Skyrunning Extreme: Trofeo KIMA (relacja), Tromso Skyrace (relacja), Glen Coe Skyline (relacja), Skymarathon Gran Paradiso) i te techniczne trasy w Tatrach traktowałam jako przygotowania do tych zawodów, ale nie myślałam jeszcze wtedy o zrobieniu WKT.
IV. Pierwsze przygotowania z myślą o Wielkiej Koronie Tatr
Na wycieczce na Kieżmarski Szczyt w 2017 roku (mój pierwszy szczyt WKT) poznałam Krzyśka Borgieła, bardzo dobrego wspinacza, w tym jaskiniowego, który znał Tatry lepiej niż ja.
Zgadaliśmy się, że chcemy to zrobić wspólnie, ale nie ustaliliśmy żadnego terminu. To była raczej taka głośno wypowiedziana myśl. Dla mnie było niewyobrażalne, żeby zrobić WKT solo.
W wakacje zawsze miałam swoje starty i dopiero w 2019 (gdy z powodów zdrowotnych miałam przerwę od zawodów) zaczęliśmy robić pierwsze wspólne wyrypki, łącząc poszczególne szczyty i opracowując warianty przejść.
Pierwszy nasz rekon to była Pośrednia Grań w 2019 roku, zresztą nie drogą, którą ostatecznie poszłam. Robiliśmy też przejścia niezwiązane z WKT, np. Cubryna i Mięguszowiecki Szczyt Wielki też w 2019 roku, czy Koperszadzka Grań i Baranie Rogi w warunkach jesienno-zimowych.
Później już takie typowo łączone przejścia pod WKT jak: Kończysta – Ganek – Wysoka – Rysy w 2022 roku; czy w tym roku: Łomnica – Durny – Lodowy Szczyt – Gerlach i Sławkowski – Staroleśny – Gerlach.
V. Dlaczego zdecydowałam się zrobić to solo?
Robiliśmy te rekonesanse z myślą, że atakujemy tę Wielką Koronę razem. W tym roku przez jazdę w tandemach podporządkowałam cały sezon pod rower. Zrobiłam też kilka swoich startów na gravelu. Chciałam zakwalifikować się na Gravelowe Mistrzostwa Świata, co mi się zresztą udało w połowie lipca.
Po tym wyścigu zaplanowałam miesiąc odpoczynku od roweru i byłam spragniona Tatr, a MŚ miały być dopiero w październiku. Ustaliliśmy z Krzyśkiem, że zrobimy pod koniec lipca/na początku sierpnia ostatnie rekony i w połowie sierpnia lub później, jak będzie okienko, ruszamy na WKT.
Zrobiliśmy dwa dłuższe przejścia i na jednym z nich Krzysiek rzucił, że może pójdę WKT sama, bo nie che mnie ograniczać. Szybko podłapałam temat, w głębi duszy chciałam mieć czyste, kobiece przejście. No ale jak zrobić to solo? Nie wyobrażałam sobie siebie samej po nocy na jakiejś eksponowanej grani. Ja, której najdłuższy bieg ultra to 100 km i ok 12 godzin? Najdłużej na nogach byłam 15,5 godziny i zrobiłam ponad 5000 metrów przewyższenia na skiturowym Trawersie Tatr z Beatką Madej (Lassak).
Dodatkowo w tym roku mało robiłam treningu biegowego. Nie mówię, że nie miałam dobrej formy. Miałam, ale kolarską. Godziny treningu wytrzymałościowego, bardzo dużo długich jazd po górach, dużo krótkich i mocnych interwałów, tysiące metrów przewyższenia, sporo treningu siłowego. Ale biegać zaczęłam dopiero po ostatnim starcie kolarskim w połowie lipca.
Jak moje ciało zachowa się po 20 godzinach, czy będzie mi się chciało spać?
Czy dam radę ustać na nogach tak długo bez snu, w technicznym terenie?
Wydawało mi się to bardzo niebezpieczne. Od momentu, kiedy zaczęłam myśleć o przejściu WKT solo, miałam codziennie sny, jak idę gdzieś sama, po nocy, w rzęchowatych żlebach i po eksponowanych graniach. Nie pamiętam, kiedy tak bardzo czegoś się bałam, na samą myśl o robieniu tego.
W międzyczasie niesamowity rekord na WKT ustanowił Roman Ficek. Znowu odezwała się moja ambicja, żeby zrobić czysto kobiece przejście.
Czego się tak bałam? Zrobiłam przecież samotnie wiele przejść: Lodowy Szczyt, Gerlach, z Kieżmarskiego Szczytu przez Miedziane Ławki na Łomnicę; Pośrednia Grań – Sławkowski Szczyt Warzęchowym Przechodem – Staroleśny granią z Obłazowej Przełęczy i przez Zwodną Ławkę; Gerlach Próbą Tatarki – Kończysta Stwolskim Zawratem; Ganek – Wysoka – Rysy
Pomagała mi w tym książka Andrzeja Marcisza „Wielka Korona Tatr”. Nie chodziłam na moje samotne wyrypki z trackami, zawsze miałam w telefonie zdjęcia i opisy tras. Chciałam poznać różne wejścia na każdy szczyt, różne warianty, żeby w razie czego móc też na bieżąco zdecydować.
W sumie naliczyłam, że na Gerlachu byłam 8 razy, w tym 3 razy sama Próbą Tatarki (4 raz na WKT), Martinką z Polskiego Grzebienia, Wielicką Próbą, kilka razy Batyżowiecką Próbą, a także Walowym Żlebem w górę i w dół.
Na Łomnicy byłam od Łomnickiego Stawu i z Miedzianych Ławek, z Kieżmarskiego Szczytu schodziłam Filarem Grosza na północnej ścianie Małego Kieżmarskiego (relacja), żlebem z Huncowskiej Przełęczy w obie strony i z Kieżmarskiej Przełęczy na Miedziane Ławki.
Na Lodowy weszłam i przez Konia i od strony Lodowej Kopy przez Sobkowy Przechód, na Staroleśny Szczyt – Kwietnikowym Żlebem, Granacką Ławką, granią Tetmajera (z Obłazowej Przełęczy) i Zwodną Ławką.
Na Pośredniej Grani byłam Żlebem Stilla i Ławką Dubkego i dwa razy schodziłam tym strasznie długim żlebem do Staroleśnej Doliny. Na Sławkowskim Szczycie, poza kilkoma razami szlakiem – granią od Sławkowskiej Przełęczy, Warzęchowym Przechodem i Warzęchowym Żlebem i wariantem bez nazwy obok tego żlebu.
Znałam te szczyty od każdej strony. Chodziłam na nie sama, wyruszając o 3-4 nad ranem. A mimo to tak bardzo bałam się tego samotnego przejścia bez snu. Zadawałam sobie pytanie, dlaczego?
Decyzja jednak zapadła. A w pokonaniu lęku i stresu pomogła mi jedna osoba, o czym w kolejnym wpisie!
macbook send inn reparasjon
9 września 2024 (00:25)
For en flott historie! Jeg er så glad for at du delte den. Dataene du ga var både praktiske og enkle å forstå. Din evne til å forenkle ellers vanskelige ideer er sterkt verdsatt. Enhver som er interessert i å lære mer om dette emnet vil dra stor nytte av å lese dette.