Cele na 2017
Ta zima jest nietypowa. Mało biegam, jeśli mnie śledzicie na stravie to widzicie, że tylko coś tam człapię czasami. Chcę zacząć trenować na poważnie dopiero w kwietniu. Z doświadczenia wiem, że miesiąc – dwa dobrego treningu biegowego pozwoli mi dojść do całkiem niezłej formy. Poprzednie dwie zimy przez mocny trening biegowy ciągle chorowałam, stąd głównie na zmiana. Ale to nie oznacza, że się lenię. Przerzucam się na skitury. Nie, nie zamierzam na razie startować w zawodach, ale nie wykluczam tego w przyszłości. Po prostu jest taka fajna zima, wreszcie prawdziwa zima (!) dużo bezwietrznych, słonecznych dni, że aż się prosi, żeby wychodzić w góry na nartach. Myślę też, że to niezły trening tlenowy i siłowy, czyli całkiem niezła baza.
Nie skupiam zimą na treningu biegowym też dlatego, bo cel numer jeden to wyleczyć porządnie zatoki, na szczęście – czego się obawiałam – nie czeka mnie operacja. Męczę się już z nimi ponad dwa lata, z powodu ciągłego zapalenia zatok wypadło mi w ostatnich dwóch latach 1/3 treningów i dużo mniej startowałam.
Mam też dużo więcej pracy niż poprzednio w okresie zimowym, no, ale trzeba przecież jakoś zarobić na wakacyjno-jesienne wyjazdy. Takie życie sportowca amatora. A skoro już jestem przy wyjazdach to właśnie, co planuję na 2017? W skrócie – będzie ekstremalnie 😉
Sezon startowy chcę zacząć na początku czerwca Biegiem Marduły – MP Skyrunning. Pod koniec czerwca Mistrzostwa Polski w biegu górskim – 3 x Śnieżka w Karpaczu. Bardzo się cieszę na ten bieg! Dla ścisłości zawody będą na dystansie 2 x Śnieżka, 38 km, +2100 m. Fajna, wymagająca trasa, jaką lubię!
Potem planuję biegi w cyklu Puchar Świata Skyrunning Extreme.
W lipcu Ultra Sky Marathon Gran Paradiso we włoskich Alpach, 52 km i +4300 m. Start biegu na wysokości ponad 1900 m n.p.m., trasa prowadzi przez pięć przełęczy, w tym trzy na wysokości 3000 m n.p.m. u podnóża Gran Paradiso (4061 m). Coś w stylu KIMA.
W sierpniu Tromso Skyrace na zmienionej trasie wynoszącej 53 km i +4600 m, a we wrześniu Glen Coe Skyline – 55 km i +4750 m, którego nie pobiegłam w zeszłym roku właśnie przez problemy z zatokami. Już nie mogę się doczekać tych biegów!
Ale październik będzie nie mniej ciekawszy – planuję zawody biegowo wspinaczkowe w Pirenejach, o ile się zakwalifikuję, o szczegółach napiszę, gdy mnie wybiorą 🙂 Natomiast na przełomie września i października, jeśli pogoda dopisze – własny projekt w Tatrach, w zeszłym roku udało się zrobić Orlą Perć, w tym roku myślę o czymś dłuższym.
Plany planami, ale żeby spełniać się sportowo i realizować marzenia najważniejsze jest zdrowie, więc jeśli mi kibicujecie, trzymajcie kciuki!
Zdjęcia: Przemysław Piezga
GK
27 stycznia 2017 (17:56)
Powodzenia, trzymam kciuki 🙂
biegamwgorach
30 stycznia 2017 (09:45)
Dzieki 😉
Marta
7 lutego 2017 (04:19)
Jak przystało na Olgę imponujące plany! Trzymam kciuki za ich pomyślną realizację!