Sława przeminie, a góry zostaną!
Ostatnio w internetach zawrzało po kontrowersyjnej decyzji organizatorów Łemkowyna, którzy odebrali Edycie Lewandowskiej tytuł Mistrzyni Polski w biegu górskim na dystansie ultra za… śmiecenie na trasie.
Z zaciekawieniem czytałam tłumaczenie i oświadczenia Edyty na FB i komentarze do nich. Większość zgodzi się ze mną. Nie lubimy śmieci w górach i nie powinniśmy ich tam zostawiać. Wielu jednak krytykowało decyzję o dyskwalifikacji, w tym sama zawodniczka. Że zbyt surowa kara, że nie ma odwołania, że powinna być kara czasowa, finansowa, albo w ogóle żadna – bo śmiecenie nie ma wpływu na wynik, bo wiele innych osób śmieciło, a nie zostało ukaranych.
Subiektywnie, gdybym była w takiej sytuacji, czyli najlepsza, wolałabym zostać zdyskwalifikowana niż spaść na 3 czy 4 miejsce, do czego sprowadzałaby się kara czasowa. Chciałabym schować się pod ziemię ze wstydu, zniknąć z wyników zawodów.
Czytam regulaminy biegów górskich w Polsce i zagranicą, w których biorę udział i prawie wszędzie za śmiecenie grozi dyskwalifikacja (z reguły obligatoryjna) i jest jasno napisane, gdzie można zostawić opakowania po żelach i batonach.
Udział w biegach nie jest obowiązkowy. Dobrowolnie zapisujemy się i dobrowolnie akceptujemy zasady ustalone przez organizatora. Jeśli przeszkadza mi, że za śmiecenie jest dyskwalifikacja, to nie muszę biec w takiej imprezie. Mogę wybrać biegi, gdzie śmiecenie nie jest zabronione lub tak surowo karane. A jeśli zaakceptowałam jakieś reguły, to muszę przyjąć z pokorą konsekwencje naruszenia ich. Trochę śmieszyły mnie też opinie, że to były tylko dwa opakowania, albo nie miało to wpływu na wynik. Jeśli wyrzucanie opakowań po żelach nie ma wpływu na wynik, to jaki jest problem, żeby dodźwigać je do mety? Widocznie ważą zbyt wiele.
Serio? Co ma piernik do wiatraka. Za brak folii NRC, gwizdka czy innego wyposażenia też na większości biegów górskich jest dyskwalifikacja, a nie ma to żadnego związku z wynikiem. Jeden nasz biegacz został zdyskwalifikowany w biegu zagranicznym za brak dowodu. Stracił drugie miejsce. Przecież taka a nie inna kara jest wyrazem tego, jaką wagę do problemu przywiązuje organizator (lub park narodowy, w którym jest bieg).
No to słuszna była ta dyskwalifikacja czy nie?
To jasny przekaz. Śmieceniu w górach i lasach mówimy stanowcze NIE. Nie ma miejsca w górach dla ludzi, którzy mają problem ze schowaniem opakowania po żelu do kieszeni. I tym bardziej dyskwalifikacja dla elity. Bo gdyby chodziło o 357 biegacza, to nikt by nawet nie dowiedział się o takiej sytuacji. Zgadzam się z Dominiką Stelmach, że Edyta została trochę kozłem ofiarnym. Ale zaraz. Patrzymy na najlepszych, w jakich biegają butach, zegarkach, jakie jedzą żele. Elita chcąc czy nie chcąc jest przykładem dla innych.
Współczuję Edycie i nie zazdroszczę tej sytuacji, a szczególnie hejtu, który się na nią wylał. Ale… wstydzę się za ludzi, którzy śmiecą w górach. Gdy widzę papierki po batonach, puszki, butelki, zasmarkane chusteczki czy podpaski przy szlaku to wstyd mi za tych, którzy je tam zostawili. I biję się w piersi, że widząc cudze śmieci, nie zawsze chce mi się je podnieść. Wstydzę się, że nie podniosłam śmieci na zawodach, które biegacze zostawiali przede mną. Niech ta dyskwalifikacja nas wszystkich czegoś nauczy. Bo cholerka, tych śmieci w górach jest za dużo!
Szacun dla organizatorów Łemko. Wreszcie zostało powiedziane głośno i dobitnie: NIE dla śmiecenia na trasie. Bez tłumaczeń i bez odwołania! Są ważniejsze wartości niż tytuły, wyniki, medale i walka o najwyższe sportowe cele. O naszych wynikach zapomną, sława przeminie, a góry zostaną!
Dżony
26 października 2018 (04:51)
Zgadzam się z Tobą Olga w całej rozciągłości :). Jeśli ktoś ma sile dźwigać żele to powinien mieć siłę puste opakowania donieść do punktu w którym się ich pozbędzie. Czy dyskwalifikacja Edyty jest kontrowersyjna? Moim zdaniem nie. Regulamin pod którym się podpisujemy jasno określa zasady gry. Nie raz już sie spotkałem, że na mecie biegów ultra sprawdzano wyposażenie obowiązkowe uczestników. I za brak czegos z wyposażenia leciały dyskwalifikacje – tyczyło sie to elity jak i ludzi z drugiej połówki stawki.
Niech ta lekcja będzie dla nas nauczka żeby dokładnie czytać regulaminy i stosować sie do ich zasad. Pozostawmy góry czyste!
jacek
3 sierpnia 2019 (13:48)
I super, moja noga nigdy na tej nędznej łemkowynie nie postanie, w ramach rewanżu wywiozłem do lasu sterte śmieci, choć generalnie zawsze wyrzucam do kosza, nie tędy droga żeby karać, skutek niekoniecznie będzie taki jak sobie org wymyśli.
Halina
2 sierpnia 2021 (19:27)
A ja mam takie spostrzeżenie. Chodzę po niskich górach w stosunku do Tatr:) Beskidzie Małym np i tam organizatorzy (chyba?) biegów przełajowych czy innych, zostawiają śmieci typu: zawiązane folie na gałęziach drzew, jakieś plastikowe nalepki poprzyczepiane zszywaczami do pni drzew itp. Też to nie świadczy dobrze i zawsze wpędza mnie we frustrację – no, pobiegali, nabałaganili, wynieśli się z lasu śmiecić gdzie indziej, na jakichś innych wytyczonych prze siebie kolejnych trasach a zwykli spacerowicze czy turyści musza oglądać ich pozostawione ślady. Każdy medal ma dwie strony:).
Paweł
8 czerwca 2024 (21:09)
Bardzo dobrze. Mogła pomyśleć to raz. 2 – mogła schować papierek czy co tam miała w kieszeń i na mecie wyrzucić do śmietnika jak człowiek cywilizowany. Wszyscy kochamy góry między innymi za to, że jest tam czysto i można odpocząć od miasta. Gdyby laska nie robiła z górskiego szlaku gimeli to byłoby ok i mogła by się zasłużenie cieszyć z wyniku biegu. A tak to została wyjaśniona i bardzo dobrze. Jak widać niektórzy inaczej po prostu nie rozumieją.