Sprzęt i odżywianie na Biegu 7 Dolin
Kontynuując moją przydługą relację z Biegu 7 Dolin w czterech odcinkach, przestawiam piąty i ostatni.
W czym biegłam
Buty Nike zoom Terra Kiger – mój pierwszy start w tych butach bo upadku na Transgrancanarii. Spisały się na medal, po nocnych harcach po błocie i kałużach wyschły szybko. Pierwszy raz po biegu powyżej 40 km nie zszedł mi żaden paznokieć, nie mam żadnego bąbla ani obtarcia, mimo biegu w mokrych butach a potem w upal i ulewę.
Pas biodrowy Salomon S-Lab – testowałam go już w Tatrach, mieści się w nim wszystko co trzeba, nie obciera, nie skacze na zbiegach, można schować jeden flask, wszystko jest pod ręką. Oczywiście tutaj co 30 km był przepak, także nie trzeba było całego jedzenia brać ze sobą.
Biegłam bez kompresji, nie lubię kompresji na długich biegach, w ciepłe dni się w niej gotuję. Skarpety i spodenki kompresyjne zakładam po biegu w ramach regeneracji.
Lekką kurtkę miałam od startu do Rytra (36 km), przydała się, bo nie mam dużo tkanki tłuszczowej i jestem zmarzluchem, trochę mi jej brakowało na ostatnim zbiegu, gdy zaczęła się burza.
Co jadłam i piłam
- Zrobiłam 24 kulki orzechowo-daktylowe z solą himalajską, ok 200 kcal każda. Jadłam na początku jedną co pół godziny. Potem nie mogłam na nie patrzeć. W sumie zjadłam ich ok 14. Już więcej takich eksperymentów nie uskuteczniam. (Na Flexistaw Bieg ultra Granią Tatr zjadłam ok. 27 żeli i to wystarczyło.)
- 9 żeli Mulebar z kofeiną 50 i 100 mg
- 1 banan w Bacówce nad Wierchomlą
- 1 litr coli
- 2,5 litra wody z Fitline Activizer (też nie był to dobry pomysł, sikałam witaminami, lepszy jest zwykły izotonik)
- Ok 2,5 litra izotoników i wody serwowanej na punktach
- Krzaki odwiedziłam 7 razy, także nie odwodniłam się, a raczej przewodniłam
- Na przerwy techniczne i punkty odżywcze straciłam 7 min, także nie jest źle, jak na pierwsze ultra.
Dziękuję, że dotrwaliście do końca!