Przetarcie w Limanowej

Bieg w Limanowej to było przetarcie, próba szybszego biegania po ogólnym zaczłapaniu w tym roku. Mimo, że w zeszłym roku takie „półmaratony” górskie biegałam szybciej, a wczorajsze tempo powinno być tempem maratonu, jestem zadowolona. Bieg był dwa tygodnie po 64 km w Beskidzie Sądeckim, więc nie byłam jeszcze zregenerowana, o braku szybkości nie wspomnę. Dodatkowo to był ten dzień, kiedy większość kobiet nie wyszłaby na trening, a tym bardziej na start. I nie chodzi o pogodę, deszcz i 10 stopni – dla mnie prawie idealna! W takie dni nie mam siły iść nawet z Forrestem na spacer, jestem słaba i umieram z bólu brzucha, o treningu nawet nie myślę. Ale nastawiłam się na ten start, zaplanowałam, wstałam o 7 rano i pojechałam dzielnie do Limanowej w strugach deszczu.

Trasa przepiękna, choć Beskidu Wyspowego nie widziałam. Im wyżej i dalej tym padało bardziej i było coraz mniej widać. Świetnie mi się zbiegało po błocie, tak dobrze, jak jeszcze nigdy. Pewnie duży wkład miały w tym buty, adidas boost terrex, jeszcze w nich nie startowałam, ale zbiegałam na treningach po błocie i mokrej trawie z Butorowego  i wiedziałam, że mają świetny bieżnik na takie zdradliwe podłoże. Choć zaliczyłam jedną glebę, te buty mnie nie zawiodły! Ogólnie czułam się słaba, ale pisałam już dlaczego. Nie starałam się gonić dwóch pierwszych dziewczyn, biegłam swoje, na 16 km, czyli 5 km przed metą (sądziłam, że bieg będzie miał 21 km) postanowiłam przyspieszyć. Dogoniłam drugą dziewczynę, pierwszą zobaczyłam wdrapującą się na stok narciarski, gdy byłam u jego podnóża. Byłam pewna, że będą jeszcze 2 km, ale nie było, na stoku spotkałam już metę, po 19 km. Zegarek pokazał przewyższenie +1050/-930 m.

Wyszedł dobry trening w drugim zakresie tętna (średnie 155 uderzeń/min) i dobry punkt wyjścia do pracy nad siłą i szybkością.

Pamiętajcie, długie i wolne treningi, bieganie ultra, zabijają siłę i szybkość. Jeśli wiążecie swoją biegową przygodę tylko z ultra, nie zapominajcie o ćwiczeniu tych elementów. Takie półmaratony czy krótsze biegi górskie można traktować jako świetne treningi. Wyszlibyście na bieganie w góry, gdyby od dwóch dni non stop padało, lało podczas biegu, było 10 stopni, a gór nie byłoby widać? Ja się zmobilizowałam tylko dzięki tym zawodom, a w nagrodę miałam bieg w fajnym, kameralnym towarzystwie, z ciepłą herbatką na mecie, kiełbaską i bigosem 😉

 

Brak odpowiedzi do "Przetarcie w Limanowej"