Jak to się zaczęło

Pierwsze bieganie. Wrocław 11 listopada 2010 roku

Pierwsze bieganie. Wrocław, 12 listopada 2010 roku. Fot. Błażej Łyjak

Z zamiłowania jestem bikerką. Jeździłam na dwóch kółkach od dziecka, najpierw BMX, później przemierzałam kilometry dookoła osiedla na jubilacie. Na tym stalowym składaku jeździłam z tatą na wycieczki do Parku Kozienickiego pod Radomiem, dopóki nie zaczęły się wyprawy rowerowe po Europie, po 100-150 km dziennie z pełnym ekwipunkiem, 2000 km przez 2-3 tygodnie. To były piękne czasy! Przygoda, wolność, spanie pod namiotem gdzie popadnie, cały dzień w ruchu i przy okazji zwiedzanie wszystkich zbytków, jakie stanęły na naszej drodze. Jeszcze gdy byłam w podstawówce przejechaliśmy na rowerach całe polskie wybrzeże Bałtyku, później – już w liceum – przemierzałam na rowerze całą Słowację i Austrię, byłam w Niemczech, Dani, Szwecji, Litwie, Łotwie, i dookoła Peloponezu w Grecji. Na Łotwie jakiś złodziejaszek zwinął mój rower z sakwami (zostałam tylko w tym, co miałam na sobie, bez paszportu). Z Łotwy mieliśmy pedałować do Estonii, stamtąd promem do Szwecji, podróż po Szwecji, prom do Polski i potem rowerami do Augustowa. Złodziejaszek pokrzyżował nam plany, ale to był początek mojej miłości do roweru górskiego. Zaraz po powrocie do Polski Tata kupił mi górala. I to był strzał w dziesiątkę! Przez dwa tygodnie szaleliśmy po Puszczy Augustowskiej.

Ale miało być o bieganiu, choć o moich przygodach rowerowych mogłabym pisać i pisać! Nie jeździłam już od paru lat na rowerze, nie miałam czasu na długie weekendowe wycieczki, ale chciałam coś robić, ruszać się. Wiedziałam, że dobre byłoby bieganie, ale wydawało mi się to strasznie nudne i nie mogłam się za nie zabrać. Aż do pewnego długiego weekendu listopadowego w 2010 roku – weekendu aktywacyjnego we Wrocławiu, który zorganizowali Błażej i Kasia. Mieli sprytny plan, a ja nieświadomie dałam się w to wciągnąć. „Wyrwę się z korpo poruszać się trochę na świeżym powietrzu” – tak wtedy myślałam. Nie miałam pojęcia, jaki będzie finał tego wyjazdu – początek biegania i rozstanie ze szklanym biurowcem raz na zawsze.

Pierwszego dnia mieliśmy pieszą wycieczkę górską na Ślężę, drugiego – wycieczkę rowerową nad jezioro Bajkał, a trzeciego dnia start w biegu dookoła Orbity na dystansie 5,6 km. Moje bieganie zaczęło się więc od zawodów. Zapierałam się rękami i nogami, żeby nie pobiec, ale Błażej z Kasią byli nie ubłagani. Błażej przekonywał mnie, jak to fajnie jest ścigać się na ostatnich metrach, widzieć te same twarze na zawodach i że w ogóle w bieganiu najfajniejsze są zawody, ściganie dalekie jest od nudy, z czym kojarzyło mi się do tej pory bieganie. Przypomniałam sobie bieg z podstawówki na 1000 metrów, gdzie inne dziewczyny padały po drodze, a ja dobiegałam z uśmiechem na twarzy, szczęśliwa, że mogłam się porządnie zmęczyć. Przekonali mnie, choć do końca miałam wątpliwości, zresztą nie ja sama. Błażej po cichu myślał, że nie dam rady, ale powiedział mi o tym dopiero na mecie.

To był mój pierwszy start w życiu i pierwszy bieg od podstawówki. Ku zdumieniu Błażeja nie leżałam w krzakach po pierwszym kilometrze, ale ukończyłam bieg z całkiem niezłym czasem – 29 minut, mimo, że drożdżówka zjedzona przed startem siedziała mi cały czas na żołądku i utrudniała oddychanie. Ta drożdżówka to było moje jedyne utrapienie podczas biegu. Były też jakieś delikatne podbiegi i błoto, na którym ślizgałam się w butach do fitnessu. Biegłam na maksa, ile płuca i nogi dały radę. Na mecie zostałam okryta folią NRC. Czułam się tak, jakbym dokonała jakiegoś niesamowitego wyczynu. Atmosfera biegu była cudowna, mnóstwo biegaczy, którzy znali się z treningów i biegów. Też tak chciałam, chciałam jeździć za zawody i spotykać znajome twarze. Po prostu nie mogłam nie zacząć biegać. No i zaczęło się!

  • O początkach mojego biegania i pierwszych „życiówkach” przeczytacie tutaj.
  • Jak pojechałam na pierwszy obóz biegowy w Tatry – tutaj.
Wycieczka nad Bajkał. 11 listopada 2010 roku. Fot. Błażej Łyjak

Wycieczka nad Bajkał, Wrocław, 11 listopada 2010 roku. Fot. Błażej Łyjak

Wycieczka nad Bajkał. 11 listopada 2010 roku. Fot. Błażej Łyjak

Wycieczka nad Bajkał. 11 listopada 2010 roku. Fot. Błażej Łyjak

Bieg wokół Orbity, 12 listopada 2010 roku

Pierwszy start. Bieg wokół Orbity, Wrocław, 12 listopada 2010 roku

1 Odpowiedź do "Jak to się zaczęło"

  • comment-avatar
    blogierka
    18 marca 2016 (02:07)

    No proszę! Ja nadal bikerka ale zaczęłam biegać właśnie od „wyściugu” 😀