Kanary – BIEGAM W GÓRACH https://biegamwgorach.pl treningi w Tatrach, bieganie w górach i w terenie, biegi górskie, obozy biegowe w górach, Sun, 17 Jun 2018 09:45:38 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.6.2 W wulkanicznym pyle nad chmurami – Tenerife Bluetrail i Teide https://biegamwgorach.pl/tenerife-bluetrail-teide/ https://biegamwgorach.pl/tenerife-bluetrail-teide/#respond Fri, 15 Jun 2018 10:36:39 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=7459 Miałam głównie odpocząć, wejść na Teide, zobaczyć, jak mi się biega na takiej wysokości i sprawdzić formę na zawodach. Wiem, to się wyklucza, ale już tak mam, że nie potrafię jechać na urlop i leżeć na plaży. Chociaż z perspektywy czasu widzę, że powinnam. Bo wyjechałam bardzo zmęczona ilością spraw, jakie biorę na siebie, a wróciłam chora, ale to już inna historia… Tak więc i pobiegałam na Teide i na zawodach.

Dlaczego nie Bieg Marduły?

Byłam w tym samym terminie zapisana na Bieg Marduły i mimo tylko 1,5 miesiąca treningu biegowego chciałam powalczyć. Niestety 3 tygodnie przed zawodami musiałam brać leki, które bardzo mnie osłabiały i nie zdołałam już zrobić żadnego treningu szybkości ani podbiegów. Byłam zmęczona i osłabiona. Nie chciałam w takim stanie biec Mistrzostw Polski. A już wcześniej planowałam wyjazd na Teneryfę. Kamil jechał na setkę Bluetrail (102 km +6700 m), więc postanowiłam do niego przyłączyć. Udało się wbić w ostatniej chwili na półmaraton. To była dobra okazja, żeby pobiec treningowo i zobaczyć na czym stoję.

Bluetrail 20 km

Trasa zapowiadała się ciekawie, 19,5 km +1200/-1400 m według tego, co podawali organizatorzy. Większość przewyższenia skumulowana na pierwszych 5 km, co oznaczało bardzo strome podejście i zbieg. Druga część bardziej płaska i szybka. Prognoza na sobotę pokazywała zachmurzenie, co mnie cieszyło, bo nie byłam zaadaptowana do wyższych temperatur. Na piątkowym wieczornym treningu przez 5 km umierałam z gorąca i nie mogłam normalnie oddychać. Dlatego pogorszenie pogody na sobotę bardzo mnie cieszyło.

O 6 rano w dniu startu nie tylko się zachmurzyło, ale porządnie się rozpadało. A to oznaczało błoto na trasie. Buty miałam raczej na skałę, szutry i asfalt niż błoto – lekkie Adidasy Terrex Agravic Speed z bardzo płytkim bieżnikiem. Zapowiadało się naprawdę ciekawie.

Sztajcha w górę i zabawa na zbiegu

Do tego startu podeszłam na luzie, nie czułam stresu ani ciśnienia na wynik. Po prostu byłam ciekawa trasy i tego, jak mi się będzie biegło. Chciałam pobiec mocno, ale bez żadnej spiny. Zaczęliśmy od razu stromo pod górę asfaltem. Kilka dziewczyn ruszyło bardzo szybko. Ja zaczęłam jak na mocnym treningu, ale nie na maksa. Mimo to łydki od razu spięły się tak bardzo, że nawet jakbym chciała, nie mogłam przyspieszyć. Od razu zaczęłam analizować, że to efekt braku treningu dynamicznych podbiegów. Miałam takie w planie, ale nie zdążyłam ich zrobić.

Mimo to, po około 3 km na wąskiej, leśnej ścieżce wyprzedziłam chyba 3 dziewczyny i zaczęłam wyprzedzać facetów. Podejście zrobiło się bardzo strome, skaliste, wysokie stopnie, przypominające trochę szlak na Giewont. Skały przeplatały się z błotnistymi fragmentami, buty ślizgały się. Szłam za zawodniczką z Niemiec, która była wtedy trzecia (jak się później okazało). Łydki ciągle miałam spięte i nie byłam w stanie przyspieszyć. Starałam się podchodzić na całej stopie, żeby odciążyć łydki i zaangażować pośladki. Wreszcie na ok 4 km łydki zaadaptowały się do wysiłku i puściły. Od razu poczułam dawkę mocy, wyprzedziłam Niemkę i uciekłam jej na zakosach. Nadal padał deszcz, była mgła i widoczność na 20 metrów. Strome podejście w gęstym lesie i krzakach. Gdyby był upał, nie miałabym tutaj czym oddychać.

Na 5 km zaczął się zbieg, a dla niektórych zejście. Momentami było nawet 37% nachylenia na błotnistej ścieżce. Nie mogłam puścić się na maksa, bo buty ślizgały się. Starałam się zbiegać na całej stopie, żeby mieć lepszą przyczepność. Co chwilę ktoś obok mnie leżał w błocie, ja też raz zaliczyłam glebę a raz zjechałam na butach jak na śniegu. Tutaj udało mi się wyprzedzić kolejną kobietę i przesunęłam się na drugie miejsce. Gdy błoto skończyło się, trasa zamieniła się wąską, krętą ścieżkę po nierównych i mokrych skałach, pokrytych dodatkowo mokrymi trawami. Zbieg hardcorowy, ale biegło mi się świetnie. Bawiłam się tym zbiegiem. Wyprzedzałam kolejnych zawodników wbiegając w chaszcze na bokach. Od tego po biegu miałam podrapane ręce 😉 Buty naprawdę rewelacyjnie trzymały na tych śliskich skałach, aż sama byłam zdumiona, że jeszcze się nie wywaliłam. Pierwszy raz biegłam w nich na mokrych skałach, ale wiedziałam z innych modeli, że podeszwa Continental świetnie trzyma.

Zderzenie z asfaltem

Niestety ten zbieg musiał się skończyć. Po 4 km zabawy nastąpiło brutalne i bolesne zderzenie z asfaltem. Od razu zaczęły mnie boleć mięśnie piszczelowe. Ból był nie do wytrzymania. Starałam się biec tempem w okolicach 4:00 ale i tak goście, których tak sprawnie wyprzedziłam na ścieżce teraz mnie dogonili. Wreszcie zobaczyłam wyczekiwany punkt odżywczy (10,5 km) a przed nim kolejną dziewczynę. Z tego co krzyczeli do mnie na punkcie, pierwszą. Nie zatrzymała się, ktoś pobiegł i podał jej wodę. No dobra, to ja też się nie zatrzymałam. Miałam tylko jednego flaska, który już był pusty, ale nie chciało mi się pić. Chyba zadziałało dobre nawodnienie dzień przed startem i rano. Przed biegiem wypiłam jakieś 2 litry wody!

Biegliśmy głównie w dół, asfaltem, betonowymi płytami, wąskimi ścieżkami przez jakieś krzaki, zbiegi przeplatane były stromymi podbiegami lub podejściami. Pomyślałam, skoro ją dogoniłam, to może ona zaczęła słabnąć i postanowiłam ją wyprzedzić. To był zły pomysł. Trzeba było trzymać się jej do końca i zaatakować przed metą. Nie udało mi się jej urwać. Trzymała się dzielnie, a ja dwa razy musiałam się zatrzymać i rozglądać, gdzie dalej biec. Trasa wiła się jakimiś dziwnymi zakrętasami. Z drogi nagle wbiegaliśmy w wąską kamienistą ścieżkę, potem znowu na drogę, a potem znowu na ścieżkę w górę w lewo albo w prawo. Pobiegłam w złą stronę i wtedy Hiszpanka wyprzedziła mnie. Byłam zrezygnowana. Zwolniłam i pozwoliłam jej uciec. Te pomyłki wytrąciły mnie z rytmu. Odpuściłam ściganie i biegłam dalej przez te kręte ścieżki, raz w górę raz dół, z widokiem na ocean. Dogoniło mnie dwóch gości, z którymi mijałam się na zbiegu a potem na asfalcie.

Na około 4 km do mety, już w Puerto de la Cruz, znowu zobaczyłam Hiszpankę. Była ok 300 metrów przede mną. Pomyślałam, dobra, daję z siebie wszystko. Chociaż nie miałam w ogóle szybkości i biegło mi się ciężko, postanowiłam ją gonić. I znowu coś poszło nie tak. Trasa zbiegała z drogi na deptak wzdłuż wybrzeża, a ona pobiegła prosto. Pobiegłam tak jak oznaczenia, deptakiem. Nie sądzę, żeby celowo pomyliła trasę, pewnie wiele osób nie zobaczyło oznaczeń i pobiegło prosto. Deptak zakręcał, najpierw był zbieg, podbieg i znowu wbiegliśmy na drogę. Ktoś musiał długo myśleć nad takim przebiegiem trasy. Gdy wybiegłam na ulicę, już nie widziałam Hiszpanki. Odbiegła dużo ponad minutę albo i więcej. A potem jeszcze 1 km przed metą wolontariusz krzyczał do mnie „w lewo” i zbiegłam znowu na deptak, a on miał na myśli lewą stronę drogi. Zawodnik biegnący za mną, zawrócił mnie na trasę.

Przez te pomyłki straciłam jakieś dwie minuty, ale nie mam do siebie żalu. Wgranie tracka nic by nie dało, bo tempo było zbyt szybkie, a ścieżki tak kręte, że GPS sam by się pogubił. Starałam się walczyć do końca. Ale prawda jest taka, wyszły braki w treningu szybkościowym.

Tenerife Bluetrail 2018

Puerto de la Cruz

Sprawdzian formy

Pod tym względem jestem bardzo zadowolona. To był mój pierwszy mocny bieg od dłuższego czasu. Ostatnio startowałam w październiku i nogi nie były zaadaptowane do mocnego biegania. Miałam półtora miesiąca treningu biegowego, z czego robiłam głównie długie wycieczki w Tatrach. Odczułam to mięśniowo. Łydki bolały mnie w trakcie biegu tak, że nie byłam w stanie przyspieszyć. Na pewno brakuje mi też siły biegowej. Wiem, dziwnie to brzmi patrząc na moją stravę i 20 tys. metrów miesięcznie, ale uwierzcie, łagodne podbiegi i podchodzenie na długich wycieczkach czy skiturach to nie jest to samo co szybki bieg pod górę. Na mocnym podbiegu mięśnie jednak inaczej pracują i trzeba takie szybkie i krótkie podbiegi po prostu trenować. Trzeba też trenować zbiegi i to bardzo mocne zbiegi. Po tym 4-kilometrowym bardzo szybkim zbiegu byłam tak zakwaszona, że ciężko było wykrzesać z siebie siły i przycisnąć na płaskim.

Jeśli chodzi o całą imprezę to mimo niedociągnięć z oznaczeniem trasy, była świetnie zorganizowana. Rewelacyjna atmosfera, mnóstwo kibiców, koncert bębnów na mecie od pierwszych zawodników półmaratonu do północy, kiedy przybiegali ostatni setkowicze. Wolontariusze bardzo uprzejmi, każdym zawodnikiem zajmowali się z taką samą uwagą. Siedziałam długo na mecie, czekając na Kamila i oglądałam biegaczy z różnych dystansów. Kamil, który przybiegł przed 23 został tak samo powitany jak pierwszy zawodnik, przy akompaniamencie bębnów, udzielił jeszcze krótkiego wywiadu. Tutaj naprawdę każdy był zwycięzcą.

W ramach całej imprezy poza półmaratonem odbyły się biegi na 102 km, +6700 m, 67 km (+3250 m, -4630 m), 43 km (+2340 m, -3520 m). Kamil opisał całą imprezę tutaj. Zazdrościłam mu tej setki z wbiegiem pod sam Teide, ale nie jestem jeszcze gotowa na takie wyrypy.

Bieganie na Teide, Teneryfa

Bieg na Teide

W wulkanicznym pyle nad chmurami

Musiałam zobaczyć jak tam jest! Dlatego w poniedziałek, mimo zmęczenia i osłabienia (Kamil wystartował już lekko przeziębiony, mnie zaczęło rozkładać po zawodach, a obydwoje złapaliśmy coś w samolocie) poszliśmy na Teide. W Puerto było zachmurzenie i do ok 1800 m jechaliśmy w chmurach, ale Kamil zapewniał mnie, że na Teide zawsze jest lampa (choć prognozy pokazywały co innego). I nagle z chmur wjechaliśmy jak na inną planetę, kosmiczny krajobraz, pełne słońce!

Wycieczkę zaczęliśmy z parkingu na wysokości 2350 m, szlakiem prowadzącym do schroniska. Na Teide jest stąd około 9 km. Ja trochę próbowałam podbiegać, Kamil sunął pod górę z kijkami. Słońce grzało, nie było wiatru, a w powietrzu unosił się wulkaniczny pył. Stożek Teide majaczył przed nami i wydawało się, że jest bardzo daleko. Przez pierwsze 5 km jest szeroka szutrowa droga, która świetnie nadaje się do szybkiego treningu. Od 2700 m npm zaczyna się wąski szlak, zakosy, skałki i techniczny teren. Po drodze na 3200 m jest schronisko.

Na Teide byliśmy godzinę przed zachodem słońca, nad oceanem i morzem chmur! Było ciepło i nie wiało, a z wulkanu wydobywały się ciepłe gazy. Zbiegaliśmy (a raczej próbowaliśmy) już po zmroku i w całkowitej ciemności. Chciałam zobaczyć, jak mój organizm reaguje przy wysiłku powyżej 3500 m, bo w sierpniu będę biegła w zawodach na takiej wysokości. Na szczęście nie mam jakiś bólów głowy, czy niemocy, ale przy mocniejszym podbiegu trochę skraca mi się oddech i brakuje powietrza. Na Teneryfę na pewno wrócę, są tu świetne tereny do biegania na wysokości!

Bieganie na Teide, Teneryfa

Bieganie na Teide, Teneryfa

Sprzęt

Na koniec jeszcze garść informacji w czym biegłam i co jadłam na zawodach.

Biegłam w lekkich startówkach trailowych Adidas Terrex Agravic Speed. Świetnie trzymają na skale suchej czy mokrej, o czym przekonałam się na tym biegu. Mają dość łagodny bieżnik, dlatego ślizgają się na błocie, ale za to są świetne na szutry i asfalt. Ważą 215 gramów (rozmiar 41) i mają zintegrowany z cholewką język, przez co mniej kamyków wpada do środka.

Na sobie miałam koszulkę bez rękawków i biegową spódniczkę ATTIQ – lekka przewiewna, z wbudowanymi majtkami (bez spodenek!), co jest dla mnie dużym plusem, bo nic nie obciera i nie jest za gorąco. Ostatecznie pobiegłam bez kamizelki biegowej. Wymagany sprzęt: folia NRC, telefon, gwizdek, flask (kubek) i żele upchałam do paska na numer startowy i kieszonki w spódniczce. Zjadłam 3 żele i wypiłam pół litra wody. Tyle wody nie wystarczyłoby, gdybym przed startem nie wypiła dwóch litrów, a dzień przed zawodami około 6 (był upał!).

Bieganie na Teide, Teneryfa

Teide, Teneryfa

Bieganie na Teide, Teneryfa

Zachód słońca na Teide

Filmik z Teide

Zdjęcia: Kamil Weinberg

]]>
https://biegamwgorach.pl/tenerife-bluetrail-teide/feed/ 0
Fuerteventura. Wyspa do szybkiego biegania https://biegamwgorach.pl/fuerteventura-wyspa-do-szybkiego-biegania/ https://biegamwgorach.pl/fuerteventura-wyspa-do-szybkiego-biegania/#respond Sun, 07 Feb 2016 12:11:54 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=3582 Caleta de Fuste

Caleta de Fuste

Przyjeżdżając na nią, nie nastawiaj się na górskie bieganie. To doskonała wyspa do szybkich płaskich treningów, by odmulić nogi po górach.

Fuerteventura, jak sama nazwa wskazuje, mocno wieje. Ze wszystkich wysp kanaryjskich to tutaj spotkasz najwięcej surferów. Próżno szukać biegaczy górskich. Prędzej spotkasz kolarzy na asfaltowych, pofałdowanych i niezbyt uczęszczanych drogach lub triathlonistów przyjeżdżających tu na obozy.

Na południu wyspy jest najbardziej górzysto, znajduje się tutaj najwyższy szczyt Pico de la Zarza (812 m n.p.m.). Pofałdowana jest cała środkowa część wyspy, ale nie ma żadnych wyznaczonych szlaków, ścieżek trzeba szukać samemu. Na północy w okolicach Corralejo można znaleźć trochę ścieżek po niedużych wulkanach o pięknych nazwach: Calderon Hondo, Las Calderas, Bayuyo, Caldera Encantada. Opisałam te trasy w zeszłym roku. Jeśli nastawiasz się na górskie bieganie, to nie jest wyspa dla Ciebie. Porównując z innymi wyspami kanaryjskimi nie ma tu wysokich szczytów i sieci szlaków trekkingowych. To jednak doskonała wyspa do szybkich płaskich treningów, by odmulić nogi po górach. O moim bieganiu na Fuercie pisałam we wpisie Fuerteventura. Góralka biega po płaskim.

Co poza bieganiem?

W tym roku chciałam zobaczyć parę nowych miejsc. Podczas jednodniowej typowo turystycznej wycieczki zobaczyłam przepiękne nadmorskie miasteczko Ajuy na zachodzie wyspy z jaskinią wydrążoną przez fale Cueva de Ajuy; miasteczko Betancouria z XV wieku, dawna stolica wyspy, pomnik Los Gigantes Ayoze i Guize (bracia i królowe wyspy) oraz miasteczko Pajara z przepięknym kościółkiem.  Typowy dla tutejszych miast (podobnie jak na Gran Canarii) jest układ: kościół, naprzeciwko lub prostopadle urząd miasta i plac, który jest centrum życia mieszkańców. Często przy placu jest też biblioteka lub inny budynek użyteczności publicznej (np. centrum socjalne).

Jest tu jeszcze wiele przepięknych miejsc, rybackie miasteczka, piaszczyste plaże, piękne wybrzeża, wydmy i to, co uderza najbardziej, wulkaniczny, pozbawiony zieleni krajobraz.

Na Fuerte byłam już drugi raz i myślę, że jeszcze tutaj wrócę, by pobiegać po płaskim i niewielkich wulkanikach 🙂

Zdjęcia: Mauko Holmes

 

]]>
https://biegamwgorach.pl/fuerteventura-wyspa-do-szybkiego-biegania/feed/ 0
Biegaczka na wyspie surferów https://biegamwgorach.pl/biegaczka-na-wyspie-surferow/ https://biegamwgorach.pl/biegaczka-na-wyspie-surferow/#respond Wed, 03 Feb 2016 09:33:09 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=3509 Czego może szukać biegaczka na wyspie surferów?

Lanzarote. Biało-czarna. Księżycowa. To było moje pierwsze wrażenie. Większość wyspy pokryta jest czarną, zastygłą lawą. To efekt sześcioletniej erupcji wulkanów w pierwszej połowie XVIII wieku. Biała, bo kiedyś główny architekt wyspy wymyślił i dopilnował, żeby wszystkie budynki były pomalowane na biało. Możesz mieć tylko kolorowe okiennice: niebieskie, zielone albo brązowe.

Pierwsze odkrycie. Na południu wyspy znajduje się piękna plaża Playa de Papagayo. I tu znajdziesz wspaniałe tereny do biegania. Po wulkanach i wzdłuż najpiękniejszych na świecie plaż z widokiem na lazurowe morze. Po treningu możesz położyć się na żółtym piasku i wylegiwać w słońcu jak w raju.

Drugie odkrycie. Na północy jest najwyższy szczyt wyspy i punkt obserwacyjny Peñas del Chache (670 m n.p.m.). Dotarłam na niego z Caleta de Famara (przecudne surfingowe miasteczko), wspinając się klifem. Link do mojej trasy znajdziesz tutaj. W tych okolicach jest mnóstwo wulkanicznych ścieżek trekkingowych. Znowu świetne tereny do biegania.

Trzecie odkrycie. Trochę historii tej wulkanicznej wyspy poznałam zwiedzając niesamowitą jaskinię lawową Cueva de los Verdes. Mieszkańcy chowali się tu kiedyś przed piratami. Utworzyła ją lawa z wulkanu La Corona pod powierzchnią ziemi. Tak długa, że można by tam zorganizować bieg!

Akcent surfingowy. W czasie, kiedy byłam na wyspie, panowały świetne warunki surfingowe, wiał bardzo silny wiatr, a ocean wyczyniał cuda. To idealny dzień na zawody El Quemao Class 2016, na które zjechała się cała surferska czołówka. Dzień wcześniej oglądałam ich trening. Świetna sprawa! Sam zobacz, chociaż zajawkę.

I jeszcze na koniec. W grudniu odbywa się tu maraton, półmaraton, bieg na 10 i 5 km. Płaski, na wschodnim wybrzeżu.

Ta wyspa jest niepowtarzalna, całkowicie sprzeczna z moimi wyobrażeniami. Zdecydowanie jest tam miejsce dla biegaczki, i biegacza też 😉

Obserwatorium Peñas del Chache Obserwatorium Peñas del Chache Cueva de los Verdes Cueva de los Verdes

Zdjęcia: Mauko Holmes, Miguel Ángel Juan Ruiz, Olga Łyjak

]]>
https://biegamwgorach.pl/biegaczka-na-wyspie-surferow/feed/ 0
Fuerteventura. Góralka biega po płaskim https://biegamwgorach.pl/fuerteventura-goralka-biega-po-plaskim/ https://biegamwgorach.pl/fuerteventura-goralka-biega-po-plaskim/#respond Mon, 01 Feb 2016 09:06:47 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=3558 Fuerteventura. Góralka biega po płaskim

Wyjechałam z zimowego Kościeliska i od razu udało mi się zrobić konkretny dwutygodniowy trening. Jeżeli dużo biegasz po górach, moje dwa tygodnie na Fuerte mogą być dla Ciebie inspiracją do treningu na odmulenie i nabranie szybkości.

18/24.01 (87/1510/8:05)

pon: rozbieganie 11 km, Warszawa -7 stopni

wt: rozbieganie 8 km, Fuerte +20 stopni – to jest dopiero zmiana klimatu!

śr: cross w tempie progowym 10 km, łącznie 14 km (w planie był płaski bieg z narastającą prędkością, ale bardzo mnie kusiły pobliskie asfaltowe podbiegi).

czw: rozbieganie 10 km + wzmacnianie

pt: rozbieganie + trochę szybkości (zabawa biegowa 30, 60, 90, 60, 30 sek x 2), razem 12,5 km

sob: 8 x 1000, razem 16 km. To był bardzo trudny trening, zważywszy, że od poprzedniego minęło 12 godzin i nie spałam całą noc.

niedz: wybieganie 16 km, +780 na Lanzarote. Odwiedziłam najwyższy szczyt wyspy Peñas del Chache, 670 m n.p.m. O bieganiu na Lanzarote i nie tylko piszę tutaj.

Ten tydzień był bardzo ciężki, podróż we wtorek, w środę od razu mocny trening w upale, piątek, sobota, niedziela mocne treningi i jednocześnie cały dzień na nogach, objazdówka po Fuerte i Lanzarote, czyli największe zło dla biegacza!

Skutkiem tego całego zwiedzania było bieganie na zmęczonych nogach na początku kolejnego tygodnia, mimo, że w poniedziałek spędziłam dzień nad basenem.

25/31.01 (83/990/7:00)

pon: plażing i smażing

wt:  14 km BNP (z narastającą prędkością), średnie tempo 4:23. Czułam te wszystkie wycieczki w nogach niemiłosiernie! Było ciężko, ale wyszło nieźle. Razem 19 km.

śr: rozbieganie 10 km + trochę siły, ale tak ciut ciut, nie miałam siły.

czw: rozbieganie 14 km, w tym rytmy 10 x 100. Przy tym treningu poczułam siłę w nogach.

pt: 4 x 2 km w tempie progowym, razem 14,5 km

sob: wolne, po piątku nie miałam wyboru, jeśli w niedzielę chciałam dłużej pobiegać.

niedz: 25 km, +640, 2:15, wybieganie wzdłuż wybrzeża szutrową pofałdowaną drogą. Niby trochę podbiegów było, ale moje nogi dawno nie dostały tak w kości od biegania po płaskim. Poza tym bieganie w takie gorąco, bez wody i elektrolitów, gdy leje się z ciebie strumieniami, nie jest najlepszym pomysłem.

Summa summarum całkiem niezłe dwa tygodnie 🙂

Zapraszam do obejrzenia pięknych zdjęć, w większości by Mauko Holmes.

Fuerteventura. Góralka biega po płaskim ]]>
https://biegamwgorach.pl/fuerteventura-goralka-biega-po-plaskim/feed/ 0
Trenujemy na Gran Canarii! https://biegamwgorach.pl/transgrancanaria/ Fri, 31 Jul 2015 10:12:57 +0000 http://olyjak.nazwa.pl/wp/?p=1668 yoga na Kanarach

yoga na Kanarach

W Tatry przywitała piękna zima, a my na dwa tygodnie pięcioosobową ekipą biegaczy i rowerzystów ewakuujemy się na Kanary. Będziemy biegać, jeździć na rowerach i ćwiczyć jogę z naszą trenerką Kasią.

A 7 marca wystartujemy w dwóch biegach 83 km, + 4700 m oraz 44 km, + 1365 m w ramach imprezy The North Face Transgrancanaria. Przyda się taka zmiana klimatu i nabranie energii na nowy sezon! 🙂

Więcej informacji o imprezie znajdziecie tutaj.

 

 

]]>
Ashtanga Yoga na naszym majowym obozie! https://biegamwgorach.pl/ashtanga-yoga-na-naszym-obozie/ Fri, 10 Jul 2015 15:22:18 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=2106 Na majowym obozie biegowym będziemy ćwiczyć astanga jogę z naszą trenerką Kasią Antosz.

Ashtanga to odmiana jogi, która bazuje na core stability i prawidłowym oddychaniu. Wysiłek fizyczny połączony z odpowiednim oddychaniem przynosi jednocześnie relaks dla całego ciała. Podstawowe zalety ashtangi to budowanie siły i wytrzymałości mięśni głębokich. Nie trzeba powtarzać, jak ważne jest to w bieganiu, nie tylko po górach. Dodatkowo joga poprawia elastyczność mięśni, poprzez rozciąganie i doskonale relaksuje.

Parę sesji ashtangi mieliśmy okazję wykonać na naszym obozie na Kanarach. Na kolejne lekcje jogi zapraszamy w Tatry na obóz biegowy Majowe przyspieszenie!

 

obóz biegowy z ashtanga yoga obóz biegowy z ashtanga yoga obóz biegowy z ashtanga yoga obóz biegowy z ashtanga yoga obóz biegowy z ashtanga yoga obóz biegowy z ashtanga yoga ]]>
Trzeci tydzień na Fuerte https://biegamwgorach.pl/trzeci-tydzien-na-fuerte/ https://biegamwgorach.pl/trzeci-tydzien-na-fuerte/#respond Tue, 13 Jan 2015 10:10:59 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=3622 05/01 – 11/01 [Fuerte] (119,5/1050/11:45)

Trzeci tydzień na Furecie to już bieganie na zmęczeniu i zmęczeniu panującym tu wiatrem.
Mimo to zrobiłam dwa treningi szybkościowe, chociaż przy tak mocnym wietrze i pagórkowatym terenie, to były raczej crossy. Odpoczywałam też od wulkanów i biegałam więcej wzdłuż wybrzeża.

pon: 16,5 wybieganie + 6,5 roztruchtanie wieczorem
wt: 7,5 regeneracja
śr: 21, w tym 11 BC2
czw: 18 wybieganie po wulkanach + 8 roztruchtanie wieczorem
pt: 10,5 wzdłuż wybrzeża i po plaży regeneracja
sob: 14 wybieganie po wulkanach
niedz: 17,5, w tym 10 BC2

Razem: 119,5 km, +1050, 11:45. W 20 dni nabiegałam 400 km, zrobiłam 6 mocnych treningów i zjadłam dobre 80 kg pysznych, świeżych owoców 🙂 O dziwo nic mnie nie boli i nie czuję wielkiego zmęczenia. Będę też wspominać Sylwestra na Kanarach 🙂

W tym tygodniu jestem już w Tatrach, przywitały mnie piękna słoneczna pogoda i świeżo napadany śnieg. Jednak lepiej mi się tu biega niż na Fuercie, nie potrafię tego wytłumaczyć, może to kwestia bardziej urozmaiconego krajobrazu i terenu. Plan na najbliższe tygodnie to siła biegowa i oczywiście zejście z kilometrażu na rzecz większego przewyższenia.

Poprzedni tydzień opisuję TUTAJ.

 

]]>
https://biegamwgorach.pl/trzeci-tydzien-na-fuerte/feed/ 0
Drugi tydzień na Fuerte https://biegamwgorach.pl/drugi-tydzien-na-fuerte/ https://biegamwgorach.pl/drugi-tydzien-na-fuerte/#respond Mon, 05 Jan 2015 09:58:23 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=3610 29/12 – 04/01 [Fuerte] (140/2830/16:23)

Kolejny tydzień na Fuerte, kolejne kilometry w nogach. Moje ciało na razie bardzo dobrze znosi 140 km tygodniowo i czasami dwa treningi dziennie. Muszę przyznać, że wieczorne spokojne bieganie regeneruje bardziej niż siedzenie na kanapie, czy nawet rozciąganie. Po powrocie w Tatry ciężko mi będzie zmusić się do wyjścia wieczorem na przebieżkę, dlatego chyba zmienię schemat: rano kilka kilometrów z psem, w południe właściwy trening.

W tym tygodniu tygodniu było tak:

pon: 15,5 km po wulkanach
wt: 20 km, w tym 10,5 BC2
śr: 21 km po wulkanach
czw: 17,5 km po wulkanach
pt: 16 km, w tym 10 BC2 + 8 km regeneracja wieczorem
sob: 13 km trekking na Pico de la Zarza
niedz: 28,5 km po wulkanach

Razem: 139,5 km, +2831, 16:23.

O moim pierwszym tygodniu pisałam TUTAJ.

Następny tydzień opisuję TUTAJ.

]]>
https://biegamwgorach.pl/drugi-tydzien-na-fuerte/feed/ 0
Tatry – Fuerteventura https://biegamwgorach.pl/tatry-fuerteventura/ https://biegamwgorach.pl/tatry-fuerteventura/#respond Sun, 28 Dec 2014 08:11:55 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=3584 8 – 21/12 [Tatry] (118/2900/13)
Ostatnie dwa tygodnie w Tatrach szykowałam się do Krakowskiego Biegu Świetlików 13 grudnia, ale przez szybkie interwały po śniegu, lodzie i w mrozie nabawiłam się przeziębienia i zamiast startu miałam 5 dni bez biegania. Po wykurowaniu się zostało tylko klepanie kilometrów po oblodzonej drodze pod Reglami i wycieczki w Tatry, ale nie za wysoko, bo bardzo wiało. Zaliczyliśmy dwie fajne wycieczki z Łukaszem i Justyną do Doliny Chochołowkiej, a następnego dnia z Cyhrli do Wodogrzmotów.
W sumie przez ostatnie dwa tygodnie w Tatrach udało się nabiegać tylko 118 km, +2900 m.Musiałam coś zrobić, żeby nie zwariować i zacząć normalnie biegać. Zaczęłam myśleć o wyjeździe na Kanary w lutym-marcu… Ale nagle mnie olśniło, mogę przecież jechać już teraz! Szybka decyzja, zmiana planów świąteczno-sylwestrowych i już mam bilet na Fuerteventurę na 3 tygodnie, a zaraz potem lecę już do Mauko, która siedzi na Fuercie od listopada, a zapraszała mnie już bezskutecznie wcześniej.
22 – 28/12 [Fuerteventura] (140/2860/15)

To był strzał w dziesiątkę! Przytulna portowa miejscowość Corralejo na północy wyspy. Ciepło, ale nie za gorąco, 20-22 stopnie, bezchmurne niebo i wiatr, dzięki któremu da się długo biegać i nie trzeba martwić się o brak wody. Od razu odżyłam. Najpierw musiałam się zaaklimatyzować (gdy wyjeżdżałam w nocy z Zakopanego był mróz i śnieżyca) i odespać, a potem mogłam zacząć trening, taki mój wymarzony.

Wybiegania i biegi regeneracyjne robię na okolicznych wulkanach, które mają do 300 m wysokości i wijącej się wzdłuż nich pofałdowanej, szutrowej drodze z widokami na ocean i sąsiednie wyspy. W czwartek byłam z Mauko na południu wyspy i pobiegłam z plażowej miejscowości Morro Jable na najwyższy szczyt Fuerte Pico de la Zarza (812 m). Biegi ciągłe w drugim zakresie (BC2) robię na drogach wzdłuż plaż.

pon: 16 km aklimatyzacja, poznaję okoliczne wulkany
wt: 18 km, w tym 10 km BC2
śr: 14 km regeneracja + 6 km roztruchtanie wieczorem
czw: 17 km, +850 na Pico de la Zarza + 5 km roztruchtanie w Puerto del Rosario
pt: 15 km, w tym 13 km BC2 (w el Cotillo) + 12 km regeneracja (z Lajares do Corralejo)
sob: 17 km regeneracja
niedz: 21 km, + 650, na przełaj po wulkanach: Bayuyo, Las Calderas, Caldera Encantada, Calderon Hondo

Razem: 139,6 km, +2860, 14:53.

 A tak wyglądał ten tydzień 🙂
wulkan Bayuyo wulkany Las Calderas i Caldera Encantada Pico de la Zarza Pico de la Zarza Pico de la Zarza Tatry w połowie grudnia

Kolejny tydzień TUTAJ.

]]>
https://biegamwgorach.pl/tatry-fuerteventura/feed/ 0