filozoficznie – BIEGAM W GÓRACH https://biegamwgorach.pl treningi w Tatrach, bieganie w górach i w terenie, biegi górskie, obozy biegowe w górach, Sun, 23 Jul 2017 08:19:50 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.6.2 2015 niemoc i siła https://biegamwgorach.pl/2015-niemoc-i-sila/ https://biegamwgorach.pl/2015-niemoc-i-sila/#comments Tue, 05 Jan 2016 12:16:35 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=3247 2015 był dla mnie cholernie ciężki, ale też pełen pięknych przeżyć. Byłam tak słaba, że nie mogłam wstać z łóżka, ale też na tyle mocna, by walczyć o marzenia.

Prywatnie

Zaczął się super, z masą nowych pomysłów i energii do działania, wyjazdy, super treningi, projekt obozy biegowe, potem było coraz gorzej, przeziębienia, anemia, zapalenie zatok, niemoc, ale w tej całej beznadziei pojawiło się światło – poznałam prawdziwych PRZYJACIÓŁ! Wreszcie w połowie roku wyjście z niemocy, nowa energia i siła do działania.

Podróże

Wybierałam cieplejsze kierunki, 3 tygodnie na Fuerte, 2 na Gran Canarii, tydzień w Alpach Wschodnich i Wiedniu, miało być więcej, Alpy, wysokie góry, ale postawiłam na odkrywanie Tatr.

Odkrycia

Mieszkam w Kościelisku drugi rok i dopiero w 2015 zaczęłam poznawać Tatry, a to wszystko przez to, że nie mogłam biegać. A gdy jesteś tak słaba, że nie możesz biegać, to zawsze możesz chodzić. Czerwiec – lipiec to setki kilometrów na tatrzańskich szlakach i graniach. Listopad – grudzień to odkrywanie Tatr zimą na biegowo.

Starty

Generalnie lipa. Miałam wielkie plany i ciężko trenowałam na początku roku, ale wszystko się posypało. Nieudane starty na Gran Canarii i w Szczawnicy (i tu i tu 4 miejsce dużo poniżej moich ambicji). W sierpniu Granią Tatr bez pewności do ostatniej chwili, czy wystartuję, nie złamałam 11 godzin, o czym marzyłam, ale nie było na to szans, suma summarum jestem szczęśliwa, że w ogóle pobiegłam i zajęłam 2 miejsce. Jesienią na pocieszenie kilka fajnych startów, 1 miejsce w ultramaratonie w Krynicy i 1 MP w Zbieganiu.

Nowości w treningu

Początek roku to ski-toury, na jesieni wdrożyłam trening siłowy, więcej krótszych, mocnych treningów, mniej człapania, mniejszy kilometraż. Pojawiła się też szosówka, a zaraz potem trenażer rolkowy. Na efekty czekam wiosną, kiedy to ruszę na podtatrzańskie asfalty!

Nowe projekty

Zorganizowałam dwa świetne obozy biegowe w Tatrach i poznałam super ludzi! To be continued… Zgłosiłam swój projekt górski w konkursie claim freedom, jeśli wypali – laury odbierze już 2016.

Wsparcie

Otrzymałam wsparcie sprzętowe od adidasa który nie chciał nic w zamian. Czy to się rozkręci? Zobaczymy!

Praca

Dużo czasu zajmują mi treningi, góry, pisanie bloga, czytanie o górach, wymyślanie nowych tras i nowych pomysłów – co po prostu kocham i uwielbiam! I w tym wszystkim znajduję czas na moją mrówczą, adwokacką robotę, którą jeszcze lubię i z której się utrzymuje. Mam też masę pomysłów, jak rozkręcać ten biznes. Może potrzebuję wspólnika?

Spełnianie marzeń

Nic na razie nie przebije 2014 i wyprowadzki z Warszawy, ale w 2015 też się działo, obozy biegowe, ciekawe podróże, fajne starty, nowa strona i przenoszenie starego bloga, masa świetnych wycieczek w Tatrach i pomysły na więcej!

Teraz kolej na Ciebie! Jaki był Twój rok?

 

]]>
https://biegamwgorach.pl/2015-niemoc-i-sila/feed/ 7
Doświadczaj rzeczy, o jakich nawet nie śniłeś https://biegamwgorach.pl/doswiadczaj/ https://biegamwgorach.pl/doswiadczaj/#comments Tue, 21 Jul 2015 07:44:21 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=2571 Słuchaj siebie i podążaj własną drogą

Kiedy dwa lata temu dowiedziałam się o Biegu ultra Grania Tatr, wydał mi się on zarazem magiczny i pociągający, jak i ekstremalnie trudny. Nie przeszło mi nawet przez myśl, że mogłabym w nim wystartować. Czułam, że to bieg zarezerwowany dla najlepszych i najodważniejszych ultrasów. Dwa lata temu stawiałam moje pierwsze kroki w maratonach górskich i byłam pewna, że maraton będzie najdłuższym dystansem i największym wyzwaniem, na jakie mnie stać, że nie jestem dość twarda, silna i wytrzymała, by budzić się o 2 w nocy i iść na trasę trwającego kilkanaście godzin biegu po górskich szlakach. A jednak utkwił ten bieg w mojej pamięci i gdzieś głęboko w sercu zakiełkowało uczucie…

Gdy zaczęłam przygodę z bieganiem moim celem było ukończenie płaskiego maratonu poniżej 3 godzin. Ale nie był to cel, który wypływa ze mnie, nie było to moje marzenie, które samo się we mnie wykrystalizowało. Był to cel narzucony z zewnątrz przez mojego ówczesnego trenera. Przez dwa lata startowałam głównie w biegach ulicznych, napędzana ambicją zrobienia kolejnej życiówki na piątkę, dyszkę, w półmaratonie i maratonie. Wyjeżdżałam jednak od czasu do czasu pobiegać w górach i tam zostawało moje serce, gdy wracałam do Warszawy.

Dwa lata temu, po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją biegłam treningowo w Maratonie Karkonoskim, który miał rangę Mistrzostw Polski i Mistrzostw Świata w długodystansowym biegu górskim. To był mój drugi maraton górski i byłam tam 5 Polką. Po biegu, w toalecie schroniska na Szrenicy spotkałam Magdę Łączak. Zapytałam, jak jej poszło. Zajęła wtedy trzecie miejsce w MP. Odparła, że nie jest zadowolona z biegu, że to nie był jej dzień (miesiąc wcześniej wygrała z rewelacyjnym czasem Maraton Gór Stołowych). Patrzyłam wtedy na nią z podziwem jak na wielką biegaczkę i mistrzynię (i nadal tak na nią patrzę!) i zazdrościłam tego trzeciego miejsca i tej gorszej formy.

Nie bój się marzyć!

Ta rozmowa w toalecie utkwiła mi w pamięci i podsycała drzemiące we mnie marzenie. Już rok wcześniej chciałam pobiec w Maratonie Karkonoskim, ale miałam lekką kontuzję, to był drobiazg, jednak bałam się zaryzykować. Byłam wtedy na obozie biegowym w Karkonoszach i kibicowałam Błażejowi. Widziałam wbiegającą na metę Ewę Majer wygrywającą wśród kobiet z rewelacyjnym czasem. Jak ja ją podziwiałam i zazdrościłam! Nie miałam wtedy tyle odwagi, żeby w takim biegu wystartować, a co dopiero wykręcić taki czas!

W tę upalną sobotę na Szrenicy, gdy byłam tylko kibicem, gdy po raz pierwszy w życiu widziałam zmęczonych, styranych, zakrwawionych, kulejących od skurczy, snujących się na nogach lub przeciwnie, rześko wpadających na metę zawodników Maratonu Karkonoskiego, gdzieś w głębi duszy powstało marzenie. Marzenie o tym, że ja też tak chcę! Chcę tak wpadać na metę! Zmęczona, sponiewierana, z bólem mięśni, z poczuciem, że dałam z siebie wszystko, że pokonałam trudną trasę i długi dystans, że dobiegłam mimo piekącego bólu, że pokonałam góry! Marzenie, że chcę ciężko trenować, a potem wycisnąć z siebie wszystko na górskich trasach.

I to marzenie się właśnie spełnia, każdego dnia! Trwa nawet wtedy, gdy przychodzą kryzysy, gdy trzeba się zmagać z chorobą, kontuzją, gdy pewne sytuacje uniemożliwiają bieganie i startowanie.  To marzenie nie umiera mimo przeszkód, jest nadal w moim sercu i ciągle kiełkuje, rozrasta się, pączkuje, dojrzewa, rozwija, krystalizuje. Bo to jest moje marzenie, płynące z mojej wewnętrznej potrzeby, marzenie, które samo we mnie wykiełkowało, nie narzucone modą, trendem, schematami, podpowiedziami innych, presją środowiska. To moje własne marzenie i mój sposób na życie!

Rób to, co kochasz, nawet jeśli w siebie nie wierzysz

Gdyby dwa lata temu ktoś do mnie powiedział, że ukończę Bieg ultra Granią Tatr, 71 km i 5.000 m przewyższenia w czasie ok 12 godzin, to zapytałabym, czy dobrze się czuje.

Gdyby dodał, że za rok będę się ścigać z Ewą i zajmować tuż za nią miejsca na podium, pogratulowałabym mu bujnej wyobraźni i wypuściła te opowieści drugim uchem. Gdyby dalej snuł te brednie, że stanę na podium MP obok Ewy i Magdy, zapytałabym, czy mnie z kimś nie pomylił.

Gdyby jednak z uporem maniaka kontynuował i powiedział, że wyprowadzę się z Warszawy i będę mieszkać pod Tatrami, pracując w swoim zawodzie i trenując na co dzień w górach, że będę chodzić na skitury i zdobywać tatrzańskie szczyty, wzięłabym go za wariata! Po chwili zaczęłabym się jednak zastanawiać, czy ten wariat, nawet jeśli sobie to wszystko wymyślił, nie wierzy we mnie bardziej niż ja i nie widzi więcej niż ja?

 

obóz biegowy w Tatrach

Dolina Pięciu Stawów Polskich. Fot. Błażej Łyjak

]]>
https://biegamwgorach.pl/doswiadczaj/feed/ 4