BIEGAM W GÓRACH https://biegamwgorach.pl treningi w Tatrach, bieganie w górach i w terenie, biegi górskie, obozy biegowe w górach, Fri, 25 Aug 2023 10:31:51 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.3 3 WKT. Kieżmarski Łomnica i Durny https://biegamwgorach.pl/3-wkt-kiezmarski-lomnica-i-durny/ https://biegamwgorach.pl/3-wkt-kiezmarski-lomnica-i-durny/#respond Thu, 24 Aug 2023 17:42:35 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=9107 Jakiś czas temu odkryłam co najbardziej lubię robić w górach poza bieganiem. Niestety do tego trzeba trafić z pogodą, wolnym czasem i mieć zaufaną osobę, która lubi i umie robić to samo.

Niedawno trafił się jeden z tych pięknych dni, gdzie wszystko zagrało i wybraliśmy się z Kamilem #DevanReisen na przejście 3 szczytów Wielkiej Korony Tatr, czyli Kieżmarski Szczyt, Łomnicę i Durny (dla niewtajemniczonych WKT to 14 najwyższych i wybitnych tatrzańskich ośmiotysięczników, licząc w stopach). Kieżmarski Szczyt – 2558 m, Łomnica – 2634 m, Durny Szczyt – 2623 m.

Tatrzańska Łomnica – Huncowski Szczyt

Udaje nam się wyjechać z Zako o 5:30, co już jest dużym sukcesem, a z Tatrzańskiej Łomnicy po poszukiwaniach darmowego parkingu ruszamy o 6:26. Szybkim marszem, mijając kilka ekip wspinaczy z linami na wierzchu (dla Was też to obciach?) jestem przy Łomnickim Stawie i czekam ponad pół godziny na Kamila. W końcu doczłapuje i od razu rozsiada się z zamiarem picia i jedzenia. Dla mnie nie wróży to nic dobrego, bo już teraz wygląda słabo. Mówi, że miał infekcję i jest osłabiony.

Huncowska Przełęcz, w tle Łomnica

Po dłuższej przerwie ruszamy Magistralą w stronę Rakuskiej Przełęczy, ale nie idziemy długo szlakiem, uświadamiam sobie, że najszybsze wejście na Kieżmarski Szczyt prowadzi przez Huncowski Szczyt, a nie żlebem od wschodu. Kamil też kiedyś szedł przez Huncowski.

Ze szlaku schodzimy więc na głazy i ruszamy do góry na wprost w stronę Huncowskiego Szczytu (2352 m). Jestem tu pierwszy raz, ale kierunek jest dość oczywisty, a czasem nawet jakiś kopczyk albo nikła ścieżynka.

Co jakiś czas czekam na wlekącego się Kamila, aż w końcu postanawiam poczekać na niego dłużej na szczycie. Dociera po ponad pół godziny, a potem siedzimy jeszcze na Huncowskiej Przełęczy (2307 m). Od Huncowskiego Szczytu do końca naszego przejścia do Małej Durnej Przełęczy będziemy już cały czas na wysokości między 2200 m a ponad 2600.

Zdjęcie: Huncowska Przełęcz

Z Kieżmarskiego Szczytu w dół „Filarem Grosza”

Z przełęczy szybko docieramy na Kieżmarski Szczyt łatwym terenem, a potem na Mały Kieżmarski Szczyt (2513 m). Szłam kiedyś tędy na początku maja i śnieg na trawersach sprawiał, że droga wydawała się dość trudna. Teraz wygląda to zupełnie inaczej.

Z Małego Kieżmarskiego zaczyna się nasze zejście „Filarem Grosza” a właściwie północno-zachodnią granią Małego Kieżmarskiego Szczytu do przełęczy pod Uszatą Turnią (Złota Przełączka – 2230 m, galeria na dole). Nazwę Filar Grosza znalazłam dla tej drogi u Marcisza, ale WHP używa nazwy północno-zachodnia grań, podczas gdy Filar Grosza to nazwa drogi filarem na południowej ścianie Małego Kieżmarskiego.

Tak czy siak grań wygląda na mało chodzoną. Zarośnięte czarnymi porostami, chropowate skały, nie widać śladów działalności ludzkiej. Nie wygląda to na popularne przejście…

Zejście z Małego Kieżmarskiego Szczytu Filarem Grosza, w dole po lewej Miedziany Przechód, w tle Durny i Mały Durny Szczyt

Idziemy jak puszcza teren, a gdy grań rozwidla się na dwie odnogi, a filar po zachodniej stronie robi się coraz trudniejszy, przechodzimy przez depresję pomiędzy nimi i idziemy północno-zachodnim filarem, czyli właściwą drogą.

Tutaj znów robi się trudniej, filarek urywa się stromymi ściankami (II a miejscami może III), przechodzimy więc do żlebu i tam – cytując klasyka – systemem półeczek i rynien kluczymy w rzęchowatym terenie.

Kierujemy się na widoczną w dolę Uszatą Turnię i Złotą Przełączkę pod nią. Da się ją rozpoznać, chociaż jej dwa wierzchołki w kształcie psich uszu nakładają się stąd na siebie.

Na samym dole żlebu okazuje się, że jest on podcięty stromą kilkunastometrową ścianką.

Kombinujemy za długo alternatywne przejścia, łażąc po parchatych półeczkach góra-dół i lewo-prawo.

Zdjęcie: Zejście depresją między dwoma filarami północno-zachodniej grani Małego Kieżmarskiego Szczytu, w dole po lewej Miedziany Przechód, na górze – Durny Szczyt.

W tym momencie mam wszystkiego serdecznie dość. Przecież ten filar miał być łatwy, a mam wrażenie że kluczymy tu z dobrą godzinę. Poza tym ani śladu jakiegoś stanowiska do zjazdu. Chyba nikt przed nami tą wersją nie schodził.

W końcu zgadzam się na zjazd, który Kamil zaproponował jakiś czas temu, mówiąc, że znalazł niby dobry blok na stanowisko. Biorąc pod uwagę, że według mnie nikt tam wcześniej nie robił żadnego zjazdu, ani może nawet nie trzymał się tego bloku, mam poważne wątpliwości i jednocześnie brak innego wyjścia z tej sytuacji. Wracanie tym rzęchem do góry i szukanie innego przejścia nie bardzo mi się uśmiecha.

Dzięki 20-metrowej linie i repowi przedostajemy się na Złotą Przełączkę (2230 m) pod Uszatą Turnią (polska nazwa – Złota Turnia), a następnie półką o nazwie Niemiecka Ławka – na Miedziany Przechód (2285 m).

Widok z Miedzianego Przechodu na Mały Kieżmarski Szczyt i Filar Grosza

Mam wrażenie, że największe emocje tego dnia mam już za sobą.

Ale wiem też, że ambitny plan, żeby z Durnego przejść dalej granią na Baranią Przełęcz i Baranie Rogi, już na pewno oddalił się bezpowrotnie, wątpię też, czy uda nam się dotrzeć na Durny.

Dopiero z Miedzianego Przechodu widzę, że zachodnie żebro grani na samym dole wygląda na łatwe, w przeciwieństwie do północno-zachodniego filara, czy środkowej części, którą schodziliśmy.

Rozkminiając to przejście już w domu czytam u Marcisza, że większość osób wchodzi na Mały Kieżmarski Szczyt z Miedzianego Przechodu właśnie zachodnim filarem, a WHP określa ten filar jako bloki i doskonale uwarstwione stopnie skalne (I).

Północno-zachodni filar wyceniany jest na II (może III). Nie znalazłam opisu przejścia środkową częścią, gdzie mamy trójkową albo nawet trudniejszą ściankę.

Zdjęcie: widok z Miedzianego Przechodu na naszą drogę z Małego Kieżmarskiego Szczytu i Kamil robiący zjazd. Widać dwa filary i depresję między nimi.

Śmiałam się, że jak ktoś natknie się kiedyś na zostawioną tam przez nas pętle, to będzie się mocno zastanawiał, co u licha ona tam robi. Albo wręcz przeciwnie, uratuje mu ona zejście.

Przez Miedziane Ławki na Łomnicę

Z Miedzianego Przechodu przez Miedziane Ławki droga na Łomnicę wydaje się oczywista i łatwa orientacyjnie, ale jest to przejście po rzęchu.

Już z Miedzianego Przechodu do Miedzianego Ogródka przez zejście zwane Miedzianą Drabiną mamy stałe punkty asekuracyjne, bo może ktoś woli zjeżdżać, zamiast ześlizgiwać się po parchu. My mamy doświadczenie z niedawnych eksploracji w Prokletijach, gdzie taki parch i takie nastromienie to zwykłe turystyczne szlaki, więc wybieramy system kontrolowanych ślizgów po sypiących się piargach.

Kamil wyjaśnia mi pochodzenie występujących tu nazw: Miedziany Ogródek, Miedziane Ławki, Niemiecka Drabina, Niemiecka Ławka, Złota Przełączka, itp. „Miedziane” to od prac górniczych i wydobywania miedzi już od początków XVIII wieku, a „złote” – od poszukiwań złota.

Widok z Miedzianego Przechodu na Durny Szczyt i Poślednią Turnię

Miedziany Ogródek jest na wysokości ok 2195 m i jest to najniższy punkt naszego przejścia na odcinku Huncowski Szczyt – Mała Durna Przełęcz.

W Miedzianym Ogródku nabieramy wody ze strumyka i idziemy łatwo, choć po piargach Niżnią a potem Wyżnią Miedzianą Ławką.

Przejście z jednej na drugą oznaczone jest starą pomarańczową farbą i znajduje się w linii spadku Przełęczy w Widłach, gdzie Niżnia Ławka nieco się obniża.

Po lewej stronie mamy próg skalny, wspinamy się kilkanaście metrów w górę, gdzie są też spity do asekuracji i jesteśmy na Wyżniej Miedzianej Ławce

Zdjęcie: Widok z Miedzianego Przechodu na Niżnią i Wyżnią Miedzianą Ławkę. Wyżnią, która idzie jakby na wprost Pośledniej Turni można też dojść na Przełączkę pod Łomnicą i Drogą Jordana na Łomnicę.

My z Wyżniej Miedzianej Ławki skręcamy w lewo i w górę po skałach a później po skalnych płytach, obchodząc końcówkę Grani Wideł pod Miedzianym Murem. Mur ten kończy się na Wyżniej Miedzianej Przełączce – jest to punkt styku końca Grani Wideł z płytą szczytową na północnej ścianie Łomnicy.

Podejście płytami pod Miedzianym Murem i Wyżnia Miedziana Przełączka na zdjęciach poniżej.

Łomnica, w tle Durny Szczyt i Lodowy Szczyt

Na Łomnicę docieramy 5 minut przed 15. Kamil rozsiada się i wyciąga batony, widzę jak bardzo jest wykończony, wygląda jak Walking Dead, mimo, że tempo mamy bardzo, bardzo wolne.

Widzę w jego oczach rezygnację, on widzi, jak jestem zdeterminowana, żeby dokończyć dziś to przejście. Pewnie dlatego mi nie mówi, o czym wtedy myśli: że nie ma mowy, żeby wszedł dziś na kolejny szczyt.

Ja za to myślę, że fajnie byłoby o 16 być już na Durnym. Jak się potem okaże, jest to bardzo optymistyczne założenie.

Pogoda też się zmienia, jest już całkiem pochmurno. Podczas tej wycieczki obserwuję niesamowite zjawisko, jak małe chmury szybko tworzą się w dnie doliny, kumulują się i idą do góry, zasłaniając szczyty. Nisko zawieszone, lokalne chmury już nie raz pokrzyżowały mi plany…

Durną drogą na Durny Szczyt

Schodzimy Jordanką, czyli na Durny ma być już cały czas granią z niewielkimi obejściami. Na Jordance najgorsze są dla mnie łańcuchy. Kilka pionowych ścianek, gdzie trzeba się na nich zawiesić, a nogi na tarcie. Dla osób o mocnych nerwach. W wielu miejscach przeszkadzają, bo lepiej iść po skałach.

Dochodzimy do Przełączki pod Łomnicą, gdzie dochodzi Wyżnia Miedziana Ławka. Potem przez Małą Poślednią Turniczkę – droga idzie przez nią ściśle granią i schodzimy na Poślednią Przełączkę. Po dłuższym namyśle i zejściu za nisko obchodzimy po prawej stronie Poślednią Turnię, gdzie również są łańcuchy i jakieś klamry. Na parchatym i lufiastym trawersie pod turnią trzymam się na wszelki wypadek łańcucha. Staję na niby lity kamień, który w tym momencie rozpada się pod moją stopą i spada z wielkim hukiem kilkaset metrów do Miedzianej Kotliny. Ja na szczęście stoję, ale Kamilowi serce podchodzi do gardła.

Dochodzimy do Wyżniej Pośledniej Przełączki, gdzie Droga Jordana schodzi w dół żlebem do Doliny Pięciu Stawów Spiskich. Na grań nachodzą chmury i zaczynają się nasze kłopoty. Kamil był tu trzy lata temu, ale szedł w przeciwnym kierunku. Twierdzi, że następną turnię – Zębatą – trzeba obejść z prawej strony, ale nie jest do końca pewny, czy z prawej, czy z lewej i czy tę turnię, czy może kolejną…

Początkowo idziemy trawersem, ale później schodzimy za nisko do kolejnego żlebu, jak się później okazało, górnej odnogi Klimkowego Żlebu.

Trawersujemy Zębatą Turnię pod granią wiodącą na Durny Szczyt

Na tym trawersie sporo błądzimy jak dzieci we mgle (dosłownie), jest dużo różnych wariantów i ścieżek, a my nie widząc grani schowanej w chmurach, kompletnie nie wiemy, gdzie jesteśmy.

Trawers Zębatej Turni i Durniej Turniczki w grani na Durny Szczyt. Zadnia Durna Baszta i Wyżni Durny Karb

W końcu, trawersując żleb, wychodzimy na szerokie siodło, a przed nami wyłania się zza chmur piękna ściana Durnego Szczytu, a na lewo Mały Durny Szczyt. Problem w tym, że dzielą nas podcięte pionowe skały i głęboki kocioł w dole. Ale przynajmniej wiemy, gdzie jesteśmy, za daleko.

Jak później rozkminiłam, zanim się zgubiliśmy, podeszliśmy pod samą Durnią Turniczkę, przez którą można było łatwo przejść (I) na Klimkową Przełęcz i dalej granią na Durny.

Jednak nie widząc grani poszliśmy za bardzo w dół i dalej trawersem przeszliśmy przez Klimkowy Żleb. Wyszliśmy na boczną, Durną Grań pod Zadnią Durną Basztą na Wyżni Durny Karb (o ile dobrze to rozkminiłam). Stamtąd po drugiej stronie grani na zachód widzieliśmy Durny i Mały Durny Szczyt, a na dole Spiski Kocioł.

Na zdjęciu po lewej widać nasz trawers i przed nami na lewo od ściany skalnej Wyżni Durny Karb, wg WHP jedna z najwybitniejszych przełączek Durnej Grani.

Kamil ma dość i chce wracać w dół żlebem do doliny i kończyć wycieczkę. Mnie nie podoba się pomysł wracania żlebem, którego nie znamy i błądzenia w chmurach. Później przeczytałam u Marcisza, że ten żleb latem jest bardzo skomplikowany i jeśli się go nie zna, przy braku widoczności bardzo łatwo się w nim pogubić.

W tym momencie nie wiemy dokładnie, gdzie jesteśmy, ale decydujemy po chwili dyskusji, że idziemy do góry. I to był strzał w dziesiątkę, bo wychodzimy na Klimkową Przełęcz, mamy w końcu widoczność, a Kamil rozpoznaje teren (szedł trzy lata temu tą drogą w przeciwną stronę).

Durny Szczyt (2623 m npm), Tatry Wysokie, Wielka Korna Tatr

Mamy jeszcze (lub aż) do przejścia grań na Durny i Mały Durny, a jest już grubo po 16. Jednak ta część okazuje się dla mnie najłatwiejsza, mimo, że technicznie jest najtrudniejsza.

Z Klimkowej Przełęczy idziemy już ściśle granią pod uskok Durnego na Wyżnie Durne Wrótka. Uskok wyceniany jest za II i właśnie dwóch wspinaczy robi nim zjazd na linie. Nie zastanawiając się długo idę na żywca tak, by nie zaczepić o ich linę.

Potem łatwo, aż do lufiastej małej turniczki – Durnej Czubki (wg Marcisza I-II) z kotwami do asekuracji, którą pokonujemy na żywca ściśle granią, wychodząc na ostre wcięcie – Durną Szczerbinkę. Stąd już łatwo na Durny Szczyt (2623 m), Durną Przełęcz i omijając Durną Igłę na Mały Durny Szczyt (2595 m).

Z Małego Durnego dalej łatwą granią schodzimy na Małą Durną Przełęcz a później parchatym żlebem do Doliny Pięciu Stawów Spiskich.

Żleb jest wyceniany na I i faktycznie kluczymy w nim schodząc różnymi skałkami i rynnami, kierując się niżej w lewo na wyraźną ścieżkę, żeby ominąć dolne urwiska tego żlebu (zdjęcia na dole).

Widok z Durnego Szczytu na północny zachód

Schodzimy i zbiegamy do Doliny Pięciu Stawów Spiskich w kierunku Terinki. Jest coraz później, nie wchodzimy nawet do środka, tylko zbiegamy doliną i potem długaśnym niebieskim szlakiem, już z czołówkami, do Tatrzańskiej Łomnicy. Około 22:45 jesteśmy przy samochodzie. Wyszło coś koło 29 km i 2200 metrów, choć myślę, że zegarek nie zliczył tych krótkich zejść i wejść w żlebach i na przełączkach.

Trasa tutaj.

]]>
https://biegamwgorach.pl/3-wkt-kiezmarski-lomnica-i-durny/feed/ 0
Biegowa majówka w Tatrach https://biegamwgorach.pl/biegowa-majowka/ https://biegamwgorach.pl/biegowa-majowka/#respond Mon, 20 Mar 2023 18:13:18 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=9078 Zapraszamy na 5-dniowy obóz biegowy w Tatrach, który skierowany jest do miłośników sportu i aktywnego trybu życia, pragnących rozpocząć swoją przygodę z terenem górskim.

CENA: 1350 zł *


Zapisy i dalsze informacje

  • Zapisz się TUTAJ
  • Zapisy do dnia 22 kwietnia 2023 roku

W cenie obozu

  • trzy całodniowe wycieczki biegowe w Tatrach
  • trening biegowy aklimatyzacyjny
  • technika treningu z kijami – testowanie kijów marki LEKI
  • technika podbiegów i zbiegów
  • testowanie kamizelek biegowych i pasów biegowych marki CamelBak
  • ćwiczenia z rozciągania dla biegaczy
  • trening mobility dla biegaczy
  • wykład na temat sprzętu do biegów górskich, odżywiania i suplementacji
  • opieka trenerów i przewodnika tatrzańskiego
  • ubezpieczenie NNW
  • transport busem do wylotu szlaków

Każdy Uczestnik otrzyma

  • opaskę biegową marki ATTIQ
  • batony, żele i inne suplementy ALE Active Life Energy
  • butelki/flaski CamelBak
  • kije marki LEKI oraz kamizelkę/pas biegowy CamelBak do testowania podczas obozu

* Cena nie obejmuje noclegu oraz biletów wstępu do TPN. Koszt noclegu z wyżywieniem: 400 zł (4 noce, śniadania i obiadokolacje), miejsce: Willa Tadeusz, Zakopane.


Prowadzenie obozu i treningów

Beata Lassak – zawodniczka w biegach górskich i skialpinizmie, przewodniczka tatrzańska i skiturowa, w wolnym czasie wspina się w Tatrach i uprawia taternictwo jaskiniowe.

Olga Łyjak – biegaczka górska, miłośniczka sportów górskich w każdej postaci, zawodniczka w biegach górskich i skialpinizmie, trenerka biegów górskich, przebiegła i przeszła na skiturach niemal każdy szlak w Tatrach Polskich i Słowackich.


Szczegóły oferty

Jesteśmy dwiema aktywnymi sportowo dziewczynami, znającymi tereny Tatr jak własną kieszeń. Praktycznie każdy dzień spędzamy na aktywności bądź wyjściu służbowym w Tatrach. Jest to pewien rodzaj pozytywnego uzależnienia, dzięki któremu nabyłyśmy w sposób praktyczny posiadane umiejętności, a teraz mamy okazję podzielić się nimi z Tobą.

Na obozie zdobędziesz wiedzę na temat różnych form treningu w górskim terenie oraz nauczysz się techniki podejść i podbiegów z kijami. Poznasz ciekawe trasy biegowe w Tatrach. Dowiesz się, jaki sprzęt zabierać w góry i jak odżywiać się w trakcie, przed i po górskich treningach, by mieć energię na kolejny aktywny dzień.

Na obóz składają się 3 wycieczki biegowe w górach, trening aklimatyzacyjny, trening podbiegów i techniki podchodzenia z kijami, testowanie kijów marki LEKI, trening biegowy na pożegnanie, testowanie produktów odżywczych marki ALE, praktyczne zajęcia rozciągające oraz trening mobility dla biegaczy.

Pragniemy pokazać Ci kawałek naszego górskiego świata. Magicznego, pełnego różnych niespodzianek, ale i pięknego w jak najbardziej bezpieczny sposób. Tak by pewnym krokiem powracać i przekraczać poznane już granice Tatr z szacunkiem i miłością do otaczającej przyrody oraz z umiejętnościami nabytymi na naszych obozach.

]]>
https://biegamwgorach.pl/biegowa-majowka/feed/ 0
Wiosenne bieganie w Tatrach https://biegamwgorach.pl/wiosenne-bieganie-w-tatrach/ https://biegamwgorach.pl/wiosenne-bieganie-w-tatrach/#comments Mon, 09 Jan 2023 18:09:17 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=9051 Zapraszamy na 4-dniowy obóz biegowy w Tatrach, który skierowany jest do miłośników sportu i aktywnego trybu życia, pragnących rozpocząć swoją przygodę z terenem górskim.


Zapisy i dalsze informacje

  • napisz TUTAJ
  • Zapisy do dnia 31 marca 2023 roku

W cenie obozu

  • trzy całodniowe wycieczki biegowe w Tatrach
  • trening biegowy aklimatyzacyjny
  • trening biegowy z kijami i technika podbiegów z kijami – testowanie kijów marki LEKI
  • technika podbiegów i zbiegów
  • testowanie kamizelek biegowych i pasów marki CamelBak
  • ćwiczenia z rozciągania dla biegaczy
  • trening mobility dla biegaczy
  • wykład na temat sprzętu do biegów górskich, odżywiania i suplementacji
  • opieka trenerów i przewodnika tatrzańskiego
  • ubezpieczenie NNW

Uczestnicy otrzymają koszulki biegowe ATTIQ oraz batony, żele i suplementy ALE Active Life Energy i inne upominki od naszych partnerów.

Cena: 1250 zł

Cena nie obejmuje noclegu. Koszt noclegu z wyżywieniem 500 zł.


Prowadzenie obozu i treningów

Beata Lassak – zawodniczka w biegach górskich i skialpinizmie, przewodniczka tatrzańska i skiturowa, w wolnym czasie wspina się w Tatrach i uprawia taternictwo jaskiniowe.

Olga Łyjak – biegaczka górska, miłośniczka sportów górskich w każdej postaci, trenerka biegów górskich, przebiegła i przeszła na skiturach niemal każdy szlak w Tatrach Polskich i Słowackich.


Szczegóły oferty

Jesteśmy dwiema aktywnymi sportowo dziewczynami, znającymi tereny Tatr jak własną kieszeń. Praktycznie każdy dzień spędzamy na aktywności bądź wyjściu służbowym w Tatrach. Jest to pewien rodzaj pozytywnego uzależnienia, dzięki któremu nabyłyśmy w sposób praktyczny posiadane umiejętności, a teraz mamy okazję podzielić się nimi z Tobą.

Na obozie zdobędziesz wiedzę na temat różnych form treningu w górskim terenie oraz nauczysz się techniki podejść i podbiegów z kijami. Poznasz ciekawe trasy biegowe w Tatrach. Dowiesz się, jaki sprzęt zabierać w góry i jak odżywiać się w trakcie, przed i po górskich treningach, by mieć energię na kolejny aktywny dzień.

Na obóz składają się 3 wycieczki biegowe w górach, trening aklimatyzacyjny, trening podbiegów i techniki podchodzenia z kijami, testowanie produktów odżywczych marki ALE, praktyczne zajęcia rozciągające oraz trening mobility dla biegaczy.

Pragniemy pokazać Ci kawałek naszego górskiego świata. Magicznego, pełnego różnych niespodzianek, ale i pięknego w jak najbardziej bezpieczny sposób. Tak by pewnym krokiem powracać i przekraczać poznane już granice Tatr z szacunkiem i miłością do otaczającej przyrody oraz z umiejętnościami nabytymi na naszych obozach.

Obóz biegowy w Tatrach
Obóz biegowy w Tatrach
]]>
https://biegamwgorach.pl/wiosenne-bieganie-w-tatrach/feed/ 6
Obóz skiturowy w Tatrach https://biegamwgorach.pl/oboz-skiturowy-w-tatrach/ https://biegamwgorach.pl/oboz-skiturowy-w-tatrach/#respond Fri, 30 Dec 2022 12:14:20 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=8980 Chcesz posmakować górskiej przygody z dziewczynami, które znają Tatry jak własną kieszeń?
Zapraszamy na nasze obozy skiturowe w Zakopanem, które skierowane są osób pragnących nauczyć się poruszania na nartach skiturowych w terenie górskim lub poprawić swoje umiejętności i zdobyć wiedzę na temat lawin.

  • Terminy: 16 – 19 lutego 2023 oraz 2 – 5 marca 2023
  • Miejsce: Zakopane pod Skocznią
  • Wyżywienie: śniadania i obiadokolacje
  • Dla kogo: początkujących i średnio-zaawansowanych (wymagana podstawowa umiejętność jazdy na nartach) a także dla osób zaawansowanych chcących odświeżyć wiedzę na temat lawin w teorii i praktyce

Zapisy i dalsze informacje


W cenie obozu

  • 3 wycieczki skiturowe
  • wypożyczenie sprzętu skiturowego i lawinowego (o wartości ok 450 zł)
  • szkolenie lawinowe w terenie
  • nauka posługiwania się lawinowym ABC
  • szkolenie poruszania się na skiturach i jazdy poza trasami
  • wykład na temat turystyki skiturowej, sprzętu i lawin
  • ćwiczenia rozciągające
  • opieka trenerów, przewodnika tatrzańskiego i skiturowego, instruktora narciarstwa zjazdowego
  • sauna
  • ubezpieczenie NNW

Uczestnicy otrzymają opaski obozowe ATTIQ oraz batony i suplementy ALE Active Life Energy i inne upominki od naszych partnerów.

Cena: 1450 zł

Cena nie obejmuje noclegu. Zapraszamy do pensjonatu Willa Skała pod Skocznią w Zakopanem, ul. Bronisława Czecha 6. Koszt 470 zł (3 noclegi z wyżywieniem).


Prowadzenie obozu i szkolenia

Beata Lassak – zawodniczka w biegach górskich i skialpinizmie, przewodniczka tatrzańska i skiturowa, w wolnym czasie wspina się w Tatrach i uprawia taternictwo jaskiniowe.

Olga Łyjak – biegaczka górska, miłośniczka sportów górskich w każdej postaci, trenerka biegów górskich, przebiegła i przeszła na skiturach niemal każdy szlak w Tatrach Polskich i Słowackich.


Szczegóły oferty

Jesteśmy dwiema aktywnymi sportowo dziewczynami, znającymi tereny Tatr jak własną kieszeń. Praktycznie każdy dzień spędzamy na aktywności bądź wyjściu służbowym w Tatrach. Jest to pewien rodzaj pozytywnego uzależnienia, dzięki któremu nabyłyśmy w sposób praktyczny posiadane umiejętności, a teraz mamy okazję podzielić się nimi z Tobą.

Na obozie zdobędziesz wiedzę na temat lawin, jak można zniwelować ich wystąpienie, jak należy posługiwać się lawinowym ABC (detektorem, sondą i łopatą), oceniać teren i związane z nim zagrożenie lawinowe oraz bezpiecznie wyznaczać i planować trasę zimowej wycieczki

Dodatkowo na obozie dowiesz się o ciekawych szlakach skiturowych w Tatrach, które nieco różnią się od ich letnich odpowiedników.  Pokażemy Ci nasze ulubione i sprawdzone trasy skiturowe oraz jak radzić sobie zimą w górach i co zakładać by czuć się komfortowo. Dowiesz się, co zabierać ze sobą w góry tak, by wycieczka była jak najbardziej przyjemna, a zawartość plecaka zbyt mocno nie ciążyła na plecach. 

Na obóz składają się 3 wyjścia skiturowe, wykład i ćwiczenia lawinowe w terenie, testowanie produktów odżywczych marki ALE, praktyczne zajęcia rozciągające oraz teoretyczna, metodyczna i praktyczna wiedza na tematy związane ze skiturami i lawinami.

Pragniemy pokazać Ci kawałek naszego górskiego świata. Magicznego, pełnego różnych niespodzianek, ale i pięknego w jak najbardziej bezpieczny sposób. Tak by pewnym krokiem powracać i przekraczać poznane już granice Tatr z szacunkiem i miłością do otaczającej przyrody oraz z umiejętnościami nabytymi na naszych obozach. 


Co zabrać na obóz

Do zobaczenia w Tatrach!

skitury, Tatry, obozy skiturowe, obozy w góracg

]]>
https://biegamwgorach.pl/oboz-skiturowy-w-tatrach/feed/ 0
Sprzęt na obóz skiturowy w Tatrach https://biegamwgorach.pl/sprzet-oboz-skiturowy/ https://biegamwgorach.pl/sprzet-oboz-skiturowy/#respond Fri, 30 Dec 2022 11:52:51 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=8999 Uprawianie narciarstwa skiturowego w Tatrach wymaga odpowiedniego sprzętu. Poza sprzętem narciarskim ważne jest odpowiednie ubranie, inne na podejście, inne na zjazdy. Może być piękna słoneczna pogoda, ale trzeba też liczyć się z silnym mrozem i dużym wiatrem. A plecak ma przecież swoje ograniczenia.

Na obóz skiturowy polecamy zabrać

Jeśli masz jakiekolwiek pytania lub wątpliwości odnośnie sprzętu, napisz do nas.

Obóz skiturowy w Tatrach, sprzęt n skitury
  • sportowy plecak 20-30 litrowy (skiturowy, biegowy albo trekkingowy)
  • wodoodporna kurtka (Goretex lub podobna)
  • kurtka puchowa lub typu Primaloft
  • dodatkowe spodnie zewnętrzne (Goretex lub podobne)
  • ciepła bluza (typu Polar lub Softshell)
  • długie spodnie (trekkingowe lub narciarskie)
  • bielizna termoaktywna (góra – dół)
  • czapka i rękawiczki (ciepłe rękawiczki do zjazdu)
  • ciepłe skarpety do kolan (mogą być kompresyjne)
  • okulary przeciwsłoneczne lub gogle
  • latarka typu „czołówka”
  • apteczka + folia NRC
  • krem na zimę z filtrem
  • bidon/termos
  • lekki kask narciarski, kask skiturowy lub wspinaczkowy (jeśli nie masz kasku, wypożyczymy dla Ciebie razem z pozostałym sprzętem)

Zapraszamy na nasze obozy skiturowe w Tatrach.

]]>
https://biegamwgorach.pl/sprzet-oboz-skiturowy/feed/ 0
ASICS FUJISPEED – trailowe startówki https://biegamwgorach.pl/asics-fujispeed-trailowe-startowki/ https://biegamwgorach.pl/asics-fujispeed-trailowe-startowki/#respond Thu, 17 Nov 2022 10:38:11 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=8846 Pierwsze wrażenie

Nie tylko bardzo ładne i lekkie (210 g), ale świetnie dopasowane i wygodne. Inaczej niż FUJI LITE nie mają miękkiej i rozciągliwej cholewki, lecz została ona wykonana z nieco sztywnego, ale bardzo cienkiego i prześwitującego, jakby gumowego materiału. Początkowo ta twardsza cholewka lekko obcierała mi kostkę w lewej stopie, ale gdy buty się nieco rozeszły, nic już nie uwiera i nie obciera.

Żeby nie być gołosłowną, te buty tak mi się spodobały od pierwszego wejrzenia, że wystartowałam w nich w Maratonie Łemko (47 km, +1600 m), mając w nich przebiegnięte wcześniej tylko 4 km, a niedawno w Jesiennym Biegu Potrójnej (15 km, +950 m). Dla mnie to idealne startówki na dystanse do maratonu.

Dzięki niskiej wadze i dynamice jaką daje płytka karbonowa w podeszwie (o czym niżej) dla mnie to też super buty na stadion (szczególnie jesienią i zimą, gdy może być ślisko).

Rozmiarówka

Sugerując się tym, że FUJI LITE wydały mi się za duże, wybrałam rozmiar dokładnie według tabeli rozmiarów ASICS, czyli 40 dla mojej długości stopy 25,5 cm. I niestety okazało się, że but jest tak bardzo dopasowany, że nie założę już grubszej skarpety. Myślę, że to obtarcie kostki też wynikało z za małego rozmiaru. Teraz wybrałabym rozmiar 40,5, czyli o pół numeru większy – dla stopy 25,75 cm.

Technologia Guide Sole i płytka karbonowa

To co wyróżnia te buty od innych modeli trailowych ASICS to karbonowa płytka w podeszwie (płytka napędowa Pebax). Buty są dzięki temu bardzo dynamiczne, ale jest druga strona medalu – podeszwa jest dość sztywna. Ja to zauważyłam od razu w postaci bólu w łydkach i mięśniach piszczelowych przy szybszym bieganiu. Dzięki karbonowi wybicie jest mocniejsze i bardziej dynamiczne, ale łydki też mocniej pracują. Trzeba się do tych butów przyzwyczaić i nie każdemu może się dobrze biegać.

ASICS FUJISPEED - trailowe startówki

Po kilku treningach mięśnie się zaadaptowały, jednak wystartowanie w nich w maratonie górskim bez wcześniejszego treningu było dużym ryzykiem.

Przez pierwszą godzinę tak mnie bolały łydki i mięśnie piszczelowe, że myślałam, że zejdę z trasy. Po 100 km w tych butach ten problem już nie występuje.

Dodatkowo FUJISPEED posiadają technologię Guide Sole. Jest to konstrukcja podeszwy z responsywną uniesioną przestrzenią na palce.

Specjalna konfiguracja podeszwy środkowej i zewnętrznej przesuwa środek ciężkości do przodu, co ma zapewniać płynne przetaczanie się stopy i łatwiejsze wybicie

W modelu TRABUCO MAX bardziej czułam to łatwiejsze wybicie, może dlatego, że mają większą amortyzację, albo dlatego, że już się do tego przyzwyczaiłam.

Amortyzacja

FUJISPEED mają amortyzację Flyte Foam, do której zdążyłam się już przyzwyczaić z innych modeli trailowych. Technologia ta polega na dodaniu do pianki podeszwy środkowej mikrowłókien celulozowych.

ASICS FUJISPEED - trailowe startówki

Podeszwa jest dzięki temu bardzo lekka, zapewnia absorpcję wstrząsów i jednocześnie jest wytrzymała (nie ulega odkształceniom).

Ten model ma podobną ilość pianki jak FUJI LITE oraz 5 mm drop, czyli nie za dużo i nie za mało (ok 27 mm pod piętą). Dla mnie to idealna ilość amortyzacji na krótkie i średnie biegi, czy start w maratonie górskim.

But jest bardzo kompaktowy dzięki dobremu dopasowaniu do stopy. Podeszwa nie wystaje poza obręb cholewki, dzięki czemu but jest bardzo zwinny i fajnie się w nim biega w technicznym terenie.

Gdy podeszwa wystaje poza obręb pięty czy po bokach (typowe dla butów z bardzo dużą amortyzacją), na zbiegach często but zahacza o skały.

Do tego w butach z bardzo dużą amortyzacją (jak TRABUCO MAX) mamy gorszą koordynację przez mniejsze czucie podłoża i czasem stopa „spada” przy stanięciu na nierówne skały czy luźne kamienie. FUJISPEED ma nieco mniejszą amortyzację, ale jest za to pewniejszy w technicznym terenie.

ASICS FUJISPEED - trailowe startówki

Bieżnik

Dobrze znany mi z innych modeli bieżnik w technologii ASICS Grip. Fajnie, że ASICS nie zmienia czegoś, co się świetnie sprawdza.

Ta mieszanka gumy jest po prostu świetnie przyczepna na skale, mokrej czy suchej oraz w technicznym kamienistym terenie.

Kostki nie są zbyt głębokie, ale ich wzór sprawia, że FUJISPEED lepiej trzymają na śniegu czy błocie niż FUJI LITE.

Nie są to buty na bardzo błotnisty teren, ale dały radę na niewielkim błocie podczas Maratonu Łemko czy Biegu Potrójnej.

Guma jest dość twarda, dlatego bieżnik nie ściera się i podeszwa wydaje się być dość wytrzymała.

Cholewka

Materiał z jakiego wykonana jest cholewka (Nexkin) został zaczerpnięty z butów do wyścigów przełajowych. Jak pisałam we wstępie, jest to bardzo lekki, cienki i gumowy materiał, ze wzmocnieniami po bokach i przy palcach.

ASICS FUJISPEED - trailowe startówki

Jednocześnie ten materiał jest przewiewny i szybko odprowadza wodę, a but szybko wysycha, gdy zaliczymy błoto czy kałuże.

Podczas maratonu Łemko nie czułam żadnego dyskomfortu, jeśli chodzi o oddychanie stopy, nie nabawiłam się też żadnych pęcherzy.

Tego typu cholewka na pewno lepiej chroni przed otarciami i nie powinna się przecierać od kontaktu ze skałami. Ale zobaczymy, jak długo wytrzyma w tatrzańskim terenie 😉

Ciekawe jest asymetryczne sznurowanie, dzięki któremu można bardzo dobrze dopasować cholewkę bez uczucia nacisku na zewnętrzną część stopy.

Szybki system sznurowania i schowek w języku na sznurowadła to kolejny atut tych butów.

Natomiast język został wykonany z bardzo miękkiego i przyjemnego dla stopy materiału.

Podsumowanie

ASICS FUJISPEED - trailowe startówki
  • Bardzo lekki, dobrze dopasowany i dynamiczny but.
  • Dzięki karbonowej płytce i technologii Guide Sole wspiera wybicie i przetaczanie stopy do przodu.
  • Dobra amortyzacja z lekkiej pianki oraz konstrukcja podeszwy sprawiają, że but jest bardzo zwinny w technicznym terenie.
  • But jest bardzo kompaktowy, podeszwa nie wystaje poza obręb cholewki, co jest bardzo ważne w technicznym terenie.
  • Bieżnik świetnie trzyma na suchej czy mokrej skale.
  • Szybki i asymetryczny system sznurowania nie uciska stopy.
  • Idealny but startowy i na szybkie treningi w terenie czy na stadionie.

]]>
https://biegamwgorach.pl/asics-fujispeed-trailowe-startowki/feed/ 0
ASICS TRABUCO Max – recenzja https://biegamwgorach.pl/asics-trabuco-max-recenzja/ https://biegamwgorach.pl/asics-trabuco-max-recenzja/#comments Thu, 20 Oct 2022 08:57:44 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=8788 W butach ASICS TRABUCO MAX przebiegłam do tej pory ok 330 km/15.000 m przewyższenia po Tatrach, głównie po skale, ale też w błocie i śniegu, bo od miesiąca w wyższych partiach gór panuje zima.

Pierwsze wrażenie

Jak sama nazwa wskazuje to są buty z dość dużą amortyzacją, co jest dla mnie nowością. Do tej pory unikałam butów z dużą amortyzacją, może dlatego, że buty starej generacji były ciężkie, duże i miały zwykle bardzo duży drop. Poza tym wolałam lepiej czuć podłoże.

Byłam więc sceptycznie nastawiona, czy w ogóle dam radę biegać w TRABUCO MAX po Tatrach.

Recenzja butów trailowych asics Trabuco max
Jagnięcy Szczyt Koperszadzką granią w butach Asics Trabuco max

Tym większe było moje zaskoczenie, że tak dobrze się w nich biega! Pierwsze wrażenie jest takie, że but sam odbija się od podłoża, świetnie amortyzuje wstrząsy, a po bieganiu (głównie zbiegach) mięśnie są mniej zbite i nie czuć zmęczenia. Mam wrażenie, że w tych butach mogę biegać dłużej i więcej.

Oszczędzanie energii

ASICS w tym modelu zastosował technologię Guide Sole, która sprawia, że mamy wrażenie, że stopa sama odbija się od ziemi. To znaczy ja mam takie wrażenie i jak pisałam wyżej, odczuwam mniejsze zmęczenie, zwłaszcza po długich, tatrzańskich zbiegach.

Recenzja butów trailowych asics Trabuco max
But ma już przebieg ok 330 km i 15 .000 m przewyższenia

Technologia Guide Sole to konstrukcja podeszwy z responsywną uniesioną przestrzenią na palce, czyli miękka, zakrzywiona z przodu podeszwa. Do tego specjalna konfiguracja podeszwy środkowej i zewnętrznej przesuwa środek ciężkości do przodu, co zapewnia płynne przetaczanie się stopy i łatwiejsze wybicie.

Recenzja butów trailowych asics Trabuco max

I muszę przyznać, że nie jest to tylko fajnie brzmiący opis, ale ja to naprawdę czuję podczas biegu.

W badaniach jakie przeprowadził ASICS ta konstrukcja pozwala zaoszczędzić 20% energii poprzez zmniejszenie zużycia energii, wynikającego z ruchu stawu skokowego.

Technologia Guide Sole jak i specjalne płytki w podeszwie (zwykle karbonowe) zostały wcześniej zastosowane w butach do asfaltu i wszystko wskazuje na to, że między innymi to ta nowa technologia odpowiada za nowe rekordy w maratonie.

Co ciekawe, żeby czuć efekt łatwiejszego wybicia nie trzeba biegać bardzo szybko, choć faktycznie na szybkich zbiegach czuć większą lekkość i dodatkowe przyspieszenie.

Ale każdy kij ma dwa końce. Jeśli stopa mniej się męczy, to znaczy, że mniej pracuje, a zatem efekt treningu będzie mniejszy? Według mnie, biegając tylko w takiego rodzaju butach, nie wytrenujemy maksymalnej mocy lub osłabimy nasze odbicie.

Słyszałam też podobny komentarz odnośnie butów na asfalt. Szybciej się w nich biega, ale stopa przyzwyczaja się do zbytniej wygody, zamiast się wzmacniać.

Recenzja butów trailowych asics Trabuco max

Sama po sobie widzę, że wolę biegać w tym modelu, bo biega się po prostu łatwiej. Ale wiem, że mocniejsze jednostki lepiej wykonywać w butach ze „zwykłą” podeszwą.

Model TRABUCO MAX będzie za to świetny na bardzo długie wybiegania w górach, treningi regeneracyjne czy starty w maratonach i ultramaratonach górskich.

Amortyzacja

Recenzja butów trailowych asics Trabuco max

W tym modelu została zastosowana amortyzacja Flyte Foam, o której już pisałam w recenzji modelu FUJI LITE.

Podeszwa jest dzięki temu bardzo wytrzymała, a jednocześnie bardzo lekka, a także zapewnia absorpcję wstrząsów.

Jak wskazuje nazwa tego modelu w TRABUCO MAX mamy dużo pianki pod stopą, czyli 23 mm pod palcami i 28 mm pod piętą.

Jest to dużo i czuć znaczną różnicę w porównaniu np. z modelem FUJI LITE, ale nie jest na tyle dużo, że już zupełnie nic nie czuć pod stopami.

Dzięki technologii Guide Sole i zwiększonej amortyzacji w tych butach biega mi się przede wszystkim bardzo wygodnie i są doskonałym wyborem na skalisty teren.

Ale znowu są minusy. Duża ilość pianki pod stopą to słabsze czucie podłoża, łatwiej stracić równowagę na nierównościach i bardzo technicznych szlakach. Stopa czasem spada z nierównych kamieni. Jednak mimo wszystko, na długie wybiegania w Tatrach zdecydowanie wybieram ten model.

Recenzja butów trailowych asics Trabuco max
Polski Grzebień, 2200 m n.p.m.

Bieżnik

Recenzja butów trailowych asics Trabuco max

Bieżnik to kolejny element, za który lubię te buty i polecam je na skalisty teren.

Ma on tę samą mieszankę gumy co w modelu FUJI LITE, dzięki czemu jest bardzo przyczepny na skałach – suchych, mokrych czy wyślizganych.

Bieżnik w technologii ASICS Grip ma rowkowany wzór i jest dość głęboki, dzięki czemu ma świetną przyczepność na błocie czy nawet śniegu.

Dzięki temu model TRABUCO MAX jest dla mnie butem na praktycznie każde warunki w trudnym terenie.

Jak zapewnia ASICS ta mieszanka gumy jest jednocześnie trwała, dzięki czemu tak szybko się nie ściera. Po 330 km mogę powiedzieć, że nie widać większych przetarć bieżnika (patrz zdjęcie po lewej).

Cholewka

Buty TRABUCO MAX są bardzo wygodne i bardzo dobrze dopasowane. Ma to zapewniać technologia 3D, czyli takie konstruowanie podeszwy, dzięki której pianka dopasowuje się do różnych typów stopy oraz kroków biegowych.

Recenzja butów trailowych asics Trabuco max

Buty są szerokie w przedniej części stopy, dzięki czemu nie uciskają palców.

Cholewka wykonana jest z miękkiej i przewiewnej siatki, lekko wzmocniona przednia część wokół palców.

Buty mają też bardzo wygodną, dobrze wyprofilowaną wkładkę.

Nie nabawiłam się w nich żadnych obtarć, nawet na wyrypkach po 35 km i 2900 metrów przewyższenia.

Język jest bardzo miękki i nie uwierający, zawiera też praktyczną kieszonkę na sznurek w systemie szybkiego wiązania.

To dla mnie kolejny atut, zarówno pod kątem wyścigów tri – szybkie zakładanie – jak i biegów ultra – łatwiej poluzować buta.

Jak na tak dużą amortyzację buty są dość lekkie (250 g).

Stosunek jakości do ceny

Cena katalogowa to 670 zł, ale w promocji można kupić już za 470 zł lub taniej.

Według mnie to dobra cena jak na tak wygodne i „szybkie” buty z doskonałym bieżnikiem na każdy teren.

Podsumowanie

Bez czarowania, w tych butach naprawdę biega mi się łatwiej i mam poczucie, że mięśnie mniej się męczą, zwłaszcza w skalistym terenie.

Dzięki uniwersalnemu bieżnikowi buty nadają się zarówno na skałę, jak i błotniste czy leśne ścieżki.

Gorsze czucie podłoża w technicznym terenie rekompensuje amortyzacja, która daje poczucie lekkości każdego kroku. Dla mnie to na pewno świetny but na długie wybiegania w górach, biegi regeneracyjne czy starty w zawodach na dłuższym dystansie.

Na mocne jednostki treningowe, takie jak interwały czy podbiegi, wybiorę jednak model z mniejszą amortyzacją i bez technologii ułatwiającej wybicie.

Recenzja butów trailowych asics Trabuco max
Wrześniowe, zimowe Tatry.

]]>
https://biegamwgorach.pl/asics-trabuco-max-recenzja/feed/ 2
Buty marki ASICS na tatrzańskie szlaki? https://biegamwgorach.pl/buty-marki-asics-na-tatrzanskie-szlaki/ https://biegamwgorach.pl/buty-marki-asics-na-tatrzanskie-szlaki/#respond Fri, 30 Sep 2022 15:36:19 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=8705 Ostatnie 3 lata przespałam, jeśli chodzi o bieganie. A moje najnowsze buty miały ponad 5 lat!

Od ponad miesiąca testuję buty trailowe marki ASICS. I zachwycam się każdym krokiem w butach nowej generacji, bo tak wiele przez te lata się zmieniło! Co więcej jestem pod ogromnym wrażeniem, jak firma specjalizująca się w butach asfaltowych umie w buty na góry!

W tym poście recenzja modelu FUJI LITE 3. Następne w kolejce – TRABUCO MAX.

W Fuji Lite 3 przebiegłam do momentu tej recenzji 350 km po Tatrach, w tym ok 18.000 metrów pionów i tyle samo zbiegów. Lekko nie mają 😉

Bieżnik

Dla mnie najważniejszy jest bieżnik. Musi spełniać moje wysokie wymagania przyczepności na mokrej i wyślizganej skale. Lubię zaszaleć na zbiegach i nie mogę się ślizgać.

I ten but to ma! Jest niesamowicie przyczepny! To chyba moje największe zaskoczenie.

Recenzja butów damskich Asics Fuji Lite 3

But nie ślizga się ani na mokrej skale, pokrytej błotem, ani na wyślizganej, charakterystycznej dla popularnych tatrzańskich szlaków. Mogę zbiec wszędzie i czuję się pewnie.

Ten model ma podeszwę w technologii ASICS Grip (jak większość modeli trailowych ASICS) – to mieszanka gumy, która ma zapewniać przyczepność zarówno na suchej jak i mokrej powierzchni, a jednocześnie ma być trwała (czyli jak rozumiem nie powinna się ścierać, ale to ocenię, jak but będzie miał większy przebieg).

Na zdjęciach bieganie na Krywań i Sławkowski Szczyt, nawet zbiegając z jeszcze nie zrośniętym obojczykiem, czułam się bardzo pewnie!

Do tej pory na skałę najbardziej sprawdzały mi się buty Adidas z podeszwą Continental (model Agravic, Terrex Boost czy Adizero XT – tych dwóch ostatnich już nie ma w produkcji). Adidasy były jednak bardzo twarde, a mieszanka gumy była dość miękka i szybko się ścierała.

FUJI LITE 3 mają miękką podeszwę z lekkiej pianki, dzięki czemu lepiej czuć podłoże. Bieżnik nie jest jednak za wysoki i zbyt agresywny, więc nie nadaje się na głębokie błoto czy mokry śnieg.

Amortyzacja i drop

Jak pisałam wyżej podeszwa jest z miękkiej i lekkiej pianki. Z jednej strony bardzo dobrze czuć podłoże, z drugiej – ta pianka super amortyzuje wstrząsy.

ASICS w tym modelu zastosował amortyzację Flyte Foam, polegającą na dodaniu do pianki podeszwy środkowej mikrowłókien celulozowych. Dzięki temu podeszwa jest bardzo wytrzymała, a jednocześnie bardzo lekka. Ta pianka ma zapewniać absorpcję wstrząsów, a jednocześnie poprawiać dynamikę i sprężystość kroku. To naprawdę czuć, zwłaszcza, gdy do tej pory biegało się w butach sprzed pięciu lat. To trochę jak przesiadka z roweru aluminiowego na karbonowy 😉

Recenzja butów damskich Asics Fuji Lite 3

Grubość podeszwy pod piętą ok 25 mm i 21 mm pod palcami (4 mm drop) jest idealnym kompromisem między dobrą amortyzacją a czuciem podłoża, dzięki czemu mam odpowiednią stabilność w technicznym terenie.

Jak wiadomo zmysł propriocepcji (czucie głębokie) odpowiada za naszą koordynację na nierównym, technicznym podłożu.

Im stopa lepiej odbiera bodźce z podłoża, tym lepsza koordynacja, mniejsze ryzyko potknięcia czy poślizgnięcia na kamieniach czy korzeniach.

Jeśli zagłuszymy bodźce z podłoża zbyt dużą ilością pianki w podeszwie buta, będziemy mieć gorszą koordynację.

To bardzo przyjemne nie czuć każdej nierówności pod stopami i sunąć sobie po ostrych kamieniach jak po trawce, ale coś za coś.

Cholewka

Te buty są bardzo lekkie jak na tak dobrą amortyzację (224 gramy), prawie nie czuć ich na stopie. Są bardzo wygodne i dobrze trzymają stopę w technicznym terenie. Dobre dopasowanie do stopy zapewnia technologia 3D (co jest kolejną nowością). Jest to technologia konstruowania podeszwy, dzięki której pianka dopasowuje się do różnych typów stopy oraz kroków biegowych.

Recenzja butów damskich Asics Fuji Lite 3

Cholewka jest bardzo przewiewna, dzięki czemu szybko wysycha, jak zmoczysz stopy na szlaku.

Jest dobrze wyprofilowana z przodu, nie jest za wąska i nie uciska palców. Lubię szersze buty z przodu i ten model spełnia moje oczekiwania.

Miękki, nie uwierający język zawiera kieszonkę na sznurówki, co jest fajnym rozwiązaniem, gdy lubimy przedzierać się przez chaszcze.

Jeśli jednak szukasz buta pancernego, który ochroni Cię przed każdym kamieniem na szlaku, to się rozczarujesz.

Ten model ma tylko delikatnie wzmocnioną i twardszą cholewkę w obrębie palców, bez dodatkowych pancernych wzmocnień, które znajdziemy w innych modelach.

Z pozytywnych ciekawostek, zarówno cholewka, jak i podeszwa wykonane są z materiałów z recyklingu.

Podoba mi się stonowana i ciemna kolorystyka tych butów. Nie lubię butów na góry w krzykliwych kolorach. Zdaje się, że większość butów trailowych ASICS ma właśnie ciemniejsze kolory – zielone, granatowe, fioletowe czy czarne.

Rozmiarówka

Dla mojej stopy o długości 25,5 cm wybrałam rozmiar 40,5 (na długość stopy 25,75 cm). Na grubą skarpetę są OK, ale myślę, że lepszy byłby 40 (według tabeli rozmiarów ASICS rozmiar właśnie na stopę 25,5 cm). Więc jeśli czytasz tabelę rozmiarów, to trzymaj się podanej długości stopy i nie kombinuj z większym rozmiarem.

Stosunek jakości do ceny

Recenzja butów damskich Asics Fuji Lite 3

Cena katalogowa to 629 zł (starszy model FUJI LITE 2 można kupić już za 400 zł lub mniej).

Czy to dużo, czy mało? To zależy jak długo wytrzyma cholewka. Po 350 km tatrzańskiego terenu i biegania głównie po skałach na razie trzyma się dobrze, lekko naruszony zewnętrzy materiał w obrębie palców, ale bez żadnych przetarć.

Jeśli bieżnik w podeszwie faktycznie nie będzie się ścierał, a pianka będzie tak wytrzymała i nie będzie się „uklepywać”, jak zapewnia ASICS, to według mnie ta cena jest OK.

Podsumowanie

Dla mnie to doskonałe buty na tatrzańskie skaliste szlaki, jak i na leśne ścieżki czy bieganie pod reglami.

Dzięki temu, że bieżnik nie jest bardzo agresywny, bardzo dobrze biega się też po asfalcie. Na pewno fajny but na zawody w trudnym terenie.

Dobry kompromis między amortyzacją a grubością podeszwy, dzięki czemu świetnie czuć podłoże, co zapewnia lepszą stabilizację w technicznym terenie.

Nie wybrałabym jednak tego modelu na bieszczadzkie błoto czy bieganie po śniegu.

Odpowiadając na pytanie z tytułu posta – świetne buty na tatrzańskie szlaki!

]]>
https://biegamwgorach.pl/buty-marki-asics-na-tatrzanskie-szlaki/feed/ 0
Kontuzja. Jak sobie z nią radzić i wyjść mądrzejszym? https://biegamwgorach.pl/kontuzja-jak-sobie-z-nia-radzic-i-wyjsc-madrzejszym/ https://biegamwgorach.pl/kontuzja-jak-sobie-z-nia-radzic-i-wyjsc-madrzejszym/#respond Fri, 26 Aug 2022 13:03:38 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=8679 Ostatnio, gdy udało mi się wrócić do regularnego i przyzwoitego treningu, nawiedzają mnie wypadki.

W lutym złamałam strzałkę na zawodach skialpinistycznych na Pilsku, niedawno, pod koniec lipca – obojczyk podczas luźnej jazdy na rowerze. Nie będę się tutaj rozwodzić, skąd biorą się takie wypadki, to temat na oddzielny post, bo choć do magii i zabobonów mi bardzo daleko, to mam to pewne wytłumaczenie…

Po tych kontuzjach dostałam od Was bardzo dużo wspierających wiadomości, że wyjdę z tego silniejsza. Dla mnie ważniejsze od pytania: jak wyjść z kontuzji mocniejszym, jest: jak wyjść mądrzejszym?

Dlaczego? Bo trenując mądrzej, będziemy silniejsi. I o tym chcę tutaj nieco napisać.

Im szybciej zaakceptujesz, że masz kontuzję, tym lepiej

Co robić, jak już przytrafi się kontuzja, poważny uraz, który uniemożliwia dalsze trenowanie?

Oczywiście najpierw zalewają cię wszystkie możliwe negatywne myśli, od żalu, smutku po złość czy przygnębienie. Trzeba dać sobie czas, żeby wyrzucić i przetrawić te emocje. Mózg musi się przestawić z trybu „codzienny trening” na tryb bycia chorym i powrotu do wyzdrowienia.

Według mnie im szybciej przestawimy się na ten drugi tryb, tym lepiej. Bo nie ma sensu skupiać się na tym, czego już nie ma, jakich treningów nie zrobisz i w jakich zawodach nie wystartujesz. To już jest przeszłość i jej nie zmienisz. Mielenie w głowie, co by było gdyby, też do niczego sensownego nie prowadzi. To tylko zadręczanie siebie.

Ja staram się trzymać zasady: rób, to co możesz w danej sytuacji, a nie skupiaj się nad tym, na co nie masz żadnego wpływu, nie marnuj czasu na rozpamiętywanie przeszłości, czegoś co już nie istnieje.

Skup się na tym, co możesz robić, żeby jak najszybciej wrócić do zdrowia i sprawności.

Ćwiczenia pod domem na jednej nodze.

Skup się na tym, co możesz robić

Skupienie się na tym, co można zrobić, zamiast rozpamiętywania, jakie starty ci przepadły, prowadzi do kolejnych fajnych rzeczy. Staraj się wyciągnąć jak najwięcej pozytywów z tej sytuacji.

Na przykład. Przed złamaniem strzałki trochę zaniedbywałam trening siłowy i wzmacnianie całego ciała. Teraz, mając nogę w gipsie, nie mogłam biegać i jeździć na nartach, ale mogłam robić całą masę różnych ćwiczeń. Nie tylko na górne partie ciała, ale też na pośladki i nogi. Zaczęłam ćwiczyć codziennie ok godziny i udało mi się bardzo aktywować i wzmocnić pośladki, co zawsze było moją słabą stroną.

Jakie ćwiczenia robiłam?

Wszelkie ćwiczenia izometryczne na obie nogi, z taśmami, później z obciążeniem, wszystko w pozycji leżącej lub siedzącej, bez obciążania złamanej nogi. Robiłam wszystko, co nie sprawiało mi bólu. Do tego pełny trening na górę – ramiona, plecy, brzuch, core. Po dwóch tygodniach doszły spacery na kulach i podbiegi na kulach i lewej nodze. Dzięki temu bardzo wzmocniłam górne partie ciała. Po 3 tygodniach od złamania, zaczęłam robić trening na trenażerze, naciskając na pedał tylko lewą nogą. Pamiętam, że dawno nie czułam się tak silna, tak mocna i pełna energii jak wtedy.

Kolejną rzeczą, którą zaczęłam robić DZIĘKI TEJ KONTUZJI, to pływanie. Postanowiłam sobie, że jak tylko będę mogła zdjąć gips (co nastąpiło po 5 tygodniach), zaczynam chodzić regularnie na basen i uczę się kraula.

Już od dwóch lat próbowałam się do tego zmobilizować, ale zawsze było coś ważniejszego. Teraz po zdjęciu gipsu długo nie mogłam normalnie chodzić, a co dopiero biegać, ale mogłam od razu zacząć pływać. Pływanie tak mnie wkręciło i zauważyłam tak wiele korzyści z tej aktywności, że gdy już zaczęłam biegać (ok 2 miesiące po zdjęciu gipsu), to pływanie już ze mną zostało.

Myśl o tym, co zyskałeś, a nie o tym, co ci przepadło

Wiadomo, ciężko było mi pogodzić się z tym, że nie wystartuję w Mistrzostwach Świata Masters w Skialpinizmie, które były moim głównym celem na zimę. Ale jak już pisałam, jaki sens ma rozpamiętywanie i użalanie się nad sobą? Zaczęłam myśleć, co zyskałam dzięki tej kontuzji. Na pewno szybciej niż planowałam wróciłam do treningów kolarskich. Po zdjęciu gipsu (i jeszcze wcześniej) to była jedna z niewielu aktywności, którą mogłam robić. Jeździłam w domu na trenażerze, a na zewnątrz na MTB, bo wyżej było jeszcze sporo śniegu i wody spływającej z gór. Zrobiłam solidną bazę tlenową, sporo metrów w pionie i już w kwietniu zaczęłam startować w wyścigach na szosie.

Druga rzecz to pływanie, o czym już pisałam. W końcu nauczyłam się pływać kraulem i bardzo polubiłam basen.

Pierwsze jazdy w marcu na MTB po zdjęciu gipsu. Robiłam po 5 tys. metrów w pionie tygodniowo.

Jak wyjść z kontuzji mądrzejszym?

Kontuzja sprawia, że zatrzymujemy się w tym całym ferworze treningu i mamy czas przemyśleć, co robiliśmy, a czego nie robiliśmy. Bez wypominania sobie, tylko takie trzeźwe spojrzenie na siebie. Dzięki kontuzji, gdy mamy przerwę w treningu, widzimy siebie z większego dystansu. Widzimy pewne błędy treningowe, albo pewne błędy w naszym podejściu do treningu czy startów. Z dystansu łatwiej dostrzec, co zmienić, żeby trenować lepiej i mądrzej. Czasem kontuzja to taki kubeł zimnej wody, który jest ci potrzebny, żeby trochę ostudzić zapał. Może chcesz za szybko dojść do formy, za szybko osiągnąć określony wynik? A budowanie formy odbywa się mozolnie, małymi kroczkami, latami systematycznych treningów z dobrą podstawą tlenową i siłową.

U mnie kontuzja zawsze podnosi motywację i chęć do pracy. Sprawia, że chcę być silniejsza i sprawniejsza. Nie załamuję się, tylko dążę do jeszcze większej pracy nad sobą. Może jest tak dlatego, że lubię trudne wyzwania, a w miarę szybkie wyjście z kontuzji sprawniejszym, to spore wyzwanie.

Chyba mi się to w miarę udało, bo pojechałam wiele dobrych wyścigów kolarskich, w czerwcu wygrałam zawody 2 x Babia Skyrace, a na początku lipca zajęłam drugie miejsce na MP Skyrunning Bieg Marduły. Zbiegi miałam słabe, kostka jeszcze się odzywała, ale poprawiłam się na stromych podejściach, co myślałam, że już nigdy nie nastąpi 😉

I na koniec krótkie podsumowanie.

Podsumowanie – jak radzić sobie z kontuzją

  1. Skup się tylko na tym, co możesz robić, a nie na tym, na co nie masz wpływu
  2. Wizualizuj jak to, co robisz teraz, ciężka praca i systematyczność, wpłynie na poprawę wydolności, siły, zadowolenie z siebie i na wyniki (jeśli to jest Twoim celem)
  3. Wymyśl kolejne (nowe) wyzwania i cele, do których dążenie samo w sobie jest pasjonujące
  4. Patrz na swoją formę i kondycję długoterminowo, a nie z perspektywy najbliższych startów, o których z powodu kontuzji trzeba szybko zapomnieć i iść dalej
  5. Znajduj plusy w każdej sytuacji, zamiast skupiać się na negatywach
  6. Buduj pewność siebie, że to co robisz, Twoje marzenia, to jest dla Ciebie ważne i warto to robić, bez względu na to, czy zawsze uda się osiągnąć cel
  7. Myśl pozytywnie, że kontuzja minie i jeśli dobrze wykorzystasz ten czas, wrócisz mądrzejszy i będziesz lepiej trenował
  8. To Twój czas, dobrze go wykorzystaj!

Moje przemyślenia o wychodzeniu ze złamania obojczyka opiszę później. Teraz mogę powiedzieć tylko tyle, jest lepiej niż początkowo myślałam! Został jeszcze tydzień z hakiem do RTG kontrolnego – 6 tygodni po operacji.

Czas leci bardzo szybko!

]]>
https://biegamwgorach.pl/kontuzja-jak-sobie-z-nia-radzic-i-wyjsc-madrzejszym/feed/ 0
Dlaczego skitury? 5 powodów, dla których kocham ten sport https://biegamwgorach.pl/dlaczego-skitury/ https://biegamwgorach.pl/dlaczego-skitury/#comments Thu, 18 Mar 2021 18:35:32 +0000 https://biegamwgorach.pl/?p=8620 Pierwszy raz założyłam foki po przeprowadzce do Zakopanego, zimą 2015 roku. Weszłam na Kasprowy Wierch w piękną słoneczną pogodę i od razu się w tym sporcie zakochałam, choć zjazd zajął mi wtedy 45 minut.

1. Łapanie przewyższeń i frajda ze zjazdów

Później każdej zimy coraz mniej biegałam, a coraz częściej zakładałam narty. Przekonałam się, że jeśli chcę wychodzić wyżej w góry, to na nartach jest po prostu łatwiej, przyjemniej i mogę zrobić dużo więcej przewyższeń. Mogę złapać piękny zachód słońca i za 10 minut być już na dole. Zimą gdy dni są krótkie, jest to dużo bezpieczniejszy sposób poruszania się po górach, niż bieganie. Uwielbiam zbiegi, ale szybki zjazd po ciężkim podejściu to jest dopiero kosmos! Kiedyś przeklinałam zimę, teraz od listopada wyczekuję już śniegu.

2. Praca całego ciała

Uwielbiam skitury, bo rozwijają całe ciało. Na podejściu pracują głównie mięśnie dwugłowe i czworogłowe ud oraz pośladki. Na szybkich, płaskich odcinkach, przy odpowiedniej technice z wybiciem, pracują też mięśnie łydek.

Ale nie tylko nogi dostają w kość. Przy prawidłowej technice pracy rękami nawet 30% napędu dają górne partie ciała – ręce, obręcz barkowa, plecy i klatka piersiowa. Po mocnej turze mam buły w rękach i bolą mnie plecy, jak po wspinaniu. Ważna jest tu jednak prawidłowa technika wybicia z rąk i odpowiednia długość kijków. Powinny być pod pachę, gdy staniemy w bucie i na narcie. Gdy wydłużyłam kije do 135 cm przy wzroście 167, to dopiero poczułam, co to praca rąk.

Bardzo mocno pracują mięśnie głębokie. Wydawałoby się, że aktywują się tylko przy zjeździe, ale tak nie jest. Choć zjazd w lekkich i miękkich nartach skiturowych, a dodatkowo w technicznym terenie, jest dużo bardziej wymagający, niż jazda w nartach zjazdowych po stoku. Taki zjazd wymaga dużo lepszej stabilizacji i mocniejszych mięśni głębokich. Jednak core pracuje też mocno na samym podejściu, a przy mocnej pracy kijami, szczególnie boki.

skitury, Kasprowy Wierch, Tatry, trening w Tatrach
Kasprowy Wierch. Fot. Jacek Frąckowiak

3. Siła i wytrzymałość

Skitury to sport siłowo-wytrzymałościowy. Dużo bardziej siłowy niż bieganie po górach, a jednocześnie mocno podnoszący wydolność. Można robić spokojne wycieczki w tlenie – ćwiczymy wtedy siłę i wydolność tlenową, albo biegać pod górę na progu beztlenowym, co podnosi wytrzymałość. Dlatego uwielbiam ten sport jako formę budowania bazy tlenowej zimą i jednocześnie siły pod bieganie po górach i rower latem.

Bieganie na nartach – szybkie interwały pod górę rozwijają siłę do biegów górskich.

Mocne podchodzenie na fokach w stromym terenie rozwija siłę do stromych podejść, które są specyficzne w długich biegach górskich czy siłę dla długich podjazdów na rowerze (szosie lub MTB).

4. Technika i ciągły rozwój

To sport bardzo techniczny. Wymaga nie tylko odpowiedniej techniki podejść i zjazdów, ale ogarnięcia kwestii związanych ze sprzętem. Nie tylko sprawnego zakładania i zdejmowania fok i nart, ale również umiejętności poruszania się zimą w technicznym terenie i posługiwania się sprzętem zimowym. Chodzenie w rakach, posługiwanie się czekanem i ABC (detektor, sonda, łopata) to umiejętności, które trzeba zdobyć, zanim wybierzesz się poza przygotowany stok. Skitury wymagają również umiejętności rozpoznawania warunków śniegowych i wiedzy o lawinach.

To jest w tym sporcie piękne, bo ciągle można coś poprawić, by jeszcze sprawniej podchodzić i jeszcze lepiej zjeżdżać w technicznym terenie i mieć z tego coraz większą radość.

Dolina Żarska. Podejście w stronę Smutnej Przełęczy. Fot. Jacek Frąckowiak

5. Nieograniczone możliwości

Kocham ten sport za nieograniczone wręcz możliwości eksplorowania nowych terenów, długie dni w górach, w miejscach niedostępnych dla pieszych. Niektóre rejony, szczególnie w Tatrach Słowackich, dostępne są zimą tylko dla skialpinistów! Mam przed oczami miejsca i wycieczki, gdy w ciągu całego dnia spotkałam trzy osoby i mogłam iść, gdzie tylko mnie wyobraźnia poniosła.

Lubię samotne treningi na Kasprowy i samotne włóczenie się po górach, ale jeszcze bardziej lubię długie tury ze znajomymi. Dzięki skiturom poznałam mnóstwo fantastycznych ludzi i to jest najpiękniejsze!

Podziel się komentarzu, za co Ty lubisz skitury!

Może Cię zainteresować

Skitury w majówkę, Kasprowy Wierch, trening w Tatrach
Skitury w majówkę, Kasprowy Wierch. Fot. Jacek Frąckowiak

]]>
https://biegamwgorach.pl/dlaczego-skitury/feed/ 2