wycieczki biegowe – BIEGAM W GÓRACH https://biegamwgorach.pl treningi w Tatrach, bieganie w górach i w terenie, biegi górskie, obozy biegowe w górach, Mon, 04 Jun 2018 09:49:32 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.6.4 Skyrunning: Biegiem przez Czerwone Wierchy na Giewont https://biegamwgorach.pl/biegiem-przez-czerwone-wierchy-na-giewont/ https://biegamwgorach.pl/biegiem-przez-czerwone-wierchy-na-giewont/#respond Thu, 26 Apr 2018 16:45:34 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=7339 Giewont, trasa biegowa, wycieczka biegowa, Tatry

Giewont w połowie kwietnia!

Szczegóły trasy

Kościelisko (Gronik) – Dolina Mała Łąki – Przysłop Miętusi – Dolina Kościeliska – Ciemniak – Krzesanica – Małołączniak – Kopa Kondracka – Kondracka Przełęcz – Giewont – Przełęcz w Grzybowcu – Wielka Polana Małołącka – Kościelisko

  • 19 km, przewyższenie +/- 1800 m
  • Link do trasy tutaj
  • UWAGA: szlak czerwony z Wyżniej Kondrackiej Przełęczy na Przełęcz w Grzybowcu (przez który przebiega opisana trasa) zamknięty jest do dnia 15 maja ze względu na ochronę przyrody. Tutaj aktualny komunikat TPN
  • Do 15 maja z Wyżniej Kondrackiej Przełęczy zbiegamy na Kondracką Przełęcz, a z niej żółtym szlakiem do Doliny Małej Łąki.
profil trasy Czerwone Wierchy - Giewont

profil trasy

19 km i 1800 metrów – kawał dobrego skyrunningu!

To klasyk dla biegaczy i turystów. Ale jest to propozycja dla bardziej doświadczonych biegaczy. Podejście na Ciemniak (1150 m przewyższenia na 5 km) daje w kość! Z Ciemniaka na Kopę Kondracką i dalej na Giewont trasa prowadzi cały czas granią, przez kilka szczytów i przełęczy, na wysokości 1900-2000 m. Zbieg z Giewontu do Doliny Małej Łąki jest bardzo skalisty i techniczny, trudny przy mokrym i błotnistym podłożu. Alternatywny zbieg z Kondrackiej Przełęczy żółtym szlakiem jest jeszcze trudniejszy. Można tu nieźle powykręcać nogi i kostki na śliskich i nierównych skałach i luźnych piargach. Gwarantuję Wam, że ta trasa to świetny, ale wymagający trening aklimatyzacyjny. 19 km i 1800 metrów w trudnym terenie to kawał dobrego skyrunningu!

Warunki i sprzęt

W razie pogorszenia warunków pogodowych (mgły, burzy) można skrócić trasę i zbiec z grani z Małołączniaka niebieskim szlakiem do Doliny Miętusiej i dalej na Przysłop Miętusi. Generalnie na grani prawie nie ma już śniegu. Śnieg występuje na podejściu na Ciemniak, na wspomnianym odcinku z Małołączniaka do Doliny Miętusiej i na zbiegu z Przełęczy Kondrackiej do Doliny Małej Łąki. Jednak według mnie raczki (a tym bardziej czekan) są zbędne. Kijki mogą się przydać na podejściu na Ciemniak. Warto zaopatrzyć się w odpowiednią ilość wody, bo na całej trasie prawie nie ma strumieni (jedynie przed podejściem na Ciemniak w Dolinie Kościeliskiej i dopiero na zbiegu z Kondrackiej Przełęczy, jeśli wybierzemy ten wariant).

Dolina Małej Łąki i Przysłop Miętusi

Ruszamy w Kościelisku u wylotu Doliny Małej Łąki przy budce z biletami Doliną Małej Łąki (żółty szlak). Na początku mamy dość łagodny podbieg ok 1,5 km do pierwszego skrzyżowania szlaków, gdzie kierujemy się lekko na prawo (czarny szlak) i już bardziej stromo w górę na Przysłop Miętusi (1189 m). Stąd widzimy już najważniejsze szczyty naszej wycieczki – Ciemniak i Małołączniak. Z Przysłopa zbiegamy w dół (dalej czarnym szlakiem) w stronę Doliny Kościeliskiej. Po 2 km bardzo przyjemnego zbiegu po kamieniach docieramy do mostka i skrzyżowania z czerwonym szlakiem na Ciemniak.

Podejście na Ciemniak

Za mostkiem trasa prowadzi już cały czas pod górę, czeka nas 5 km podejścia i 1150 m! Mimo wydawałoby się mozolnego podejścia ten odcinek jest bardzo przyjemny. Raz bardziej stromo, raz łagodniej, co umożliwia truchtanie pod górę. Po ok 2 km wychodzimy na boczną północno-zachodnią grań Ciemniaka, która oddziela Dolinę Kościeliską od Miętusiej. Jesteśmy ponad granicą lasu. Wyłaniają się coraz to piękniejsze widoki – po prawej stronie Dolina Chochołowska, Kominiarski Wierch, Wołowiec, po naszej lewej stronie Giewont i Czerwone Wierchy. Podchodzimy dalej grzbietem na niewielką skalistą turnię Chudą Turnię (1858 m), a następnie schodzimy na Chudą Przełączkę (1850 m). Z przełączki odchodzi zielony szlak do Doliny Tomanowej i następnie Kościeliskiej, który do 15 maja jest zamknięty. Dalej w pięknych okolicznościach podchodzimy na Twardą Kopę (2026 m), z daleka wydaje się, że to już szczyt Ciemniaka, ale trzeba jeszcze zbiec kawałek na Szerokie Siodło i dopiero teraz czeka nas końcowe podejście na Ciemniak (2096 m).

Jeśli w tym miejscu zaczyna psuć się pogoda, to lepiej zawrócić tą samą drogą, bo kolejny wycof będzie dopiero na Małołączniaku. Czerwone Wierchy to z pozoru łagodne, kopulaste szczyty z szerokimi grzbietami, ale od północnej strony zakończone są urwistymi ścianami. W tym pozornie bardzo łatwym terenie dochodzi do wielu wypadków, z reguły z powodu zabłądzenia przy słabej widoczności.

Kopa Kondracka, trasa biegowa, wycieczka biegowa, Tatry

Kopa Kondracka

Biegiem przez Czerwone Wierchy

Z Ciemniaka poruszamy się już cały czas główną granią Tatr i jednocześnie granicą kraju na wschód w stronę Kasprowego Wierchu, czerwonym szlakiem. Podziwiamy cały czas przepiękne widoki na niemalże całe Tatry. Z Ciemniaka zbiegamy na Mułową Przełęcz (2067 m), po czym podchodzimy na kolejny szczyt – Krzesanicę (2122 m), najwyższy w opisywanej trasie. Z Krzesanicy znowu w dół na kolejną przełęcz – Litworową Przełęcz (2037 m), a następnie w górę na Małołączniak (2096 m).

Na Małołączniaku można skrócić trasę i zbiec na północ do Doliny Małej Łąki (niebieski szlak). Przy słabej widoczności trzeba być czujnym i dobrze trafić w Kobylarzowy Żleb, którym schodzi szlak. Trudności orientacyjne można mieć również zimą, gdy szlak nie jest przedeptany. Jeśli chcielibyście się wycofać z grani, a nie znacie tego szlaku (a jest słaba widoczność lub zimą szlak jest nieprzedeptany) to rozsądniej pobiec dalej na Kopę Kondracką.

Z Małołączniaka kierujemy się dalej na wschód w dół na Małołącką Przełęcz (1924 m), a następnie znowu w górę na Kopę Kondracką (2005 m).

Wszystkie zbiegi z Czerwonych Wierchów zaliczam do jednych z najłatwiejszych w całych Tatrach – drobne kamienie, ziemia, mało skał. Ale jasne, jeśli biegaliście do tej pory tylko górach typu Bęskid Sądecki, to dostaniecie tutaj mocno w kość.

Na Giewont

Na Kopie zmieniamy kierunek wycieczki i lecimy na północ w stronę Giewontu (żółtym szlakiem) na Kondracką Przełęcz (1725 m), przyjemnym lecz stromym zbiegiem. Jeśli nie czujecie się na siłach, żeby wejść na Giewont, możecie stąd zbiec żółtym szlakiem do Doliny Małej Łąki do punktu startu. Uwaga – ten zbieg jest bardzo techniczny.

Jeśli macie zapas sił ciśniecie dalej granią (niebieski szlak) na Wyżnią Kondracką Przełęcz (1765 m), skąd jest już rzut beretem na Giewont. Dla wytrenowanego biegacza to ok 5 minut wspinaczki, jeśli nie ma kolejki na szczyt, co zdarza się w letnie, ciepłe weekendy.

Giewont, trasa biegowa, Tatry

Giewont na biegowo

Z Giewontu wracamy na przełęcz, pamiętając, że początek zejścia biegnie po zachodniej stronie szczytu. Z Kondrackiej Przełęczy mamy dwa warianty powrotu do Doliny Małej Łąki. Zbieg z przełęczy czerwonym szlakiem o południowej wystawie na Przełęcz w Grzybowcu – szlak ten zamknięty jest jednak do 15 maja. Drugi wariant to powrót na Kondracką Przełęcz i zbieg kamienistą, bardzo techniczną ścieżką (szlak żółty) do Doliny Małej Łąki. Ja bardziej lubię zbieg czerwonym szlakiem przez Przełęcz w Grzybowcu (1311 m). Po pierwsze jest tu zdecydowanie mniej turystów niż na żółtym szlaku z Przełęczy Kondrackiej, po drugie to odcinek bardzo widokowy. Zbieg jest dość techniczny, ale łatwiejszy niż wariant żółtym szlakiem.

Z Przełęczy w Grzybowcu kierujemy się w lewo na czarny szlak i biegniemy dalej w dół techniczną ścieżką, skacząc z kamienia na kamień, aż dobiegamy do Wielkiej Polany Małołąckiej (1163 m). Po wymagającym zbiegu można tutaj odpocząć na ławeczce, podziwiając piękno przyrody. Albo frunąć dalej, bo czeka nas już tylko 2 km zbiegu żwirkiem (dawniej ten odcinek był techniczny i kamienisty, ale TPN postanowił zrobić go bardziej przystępnym). Dobiegamy do skrzyżowania szlaków i ostatni 1,5 km odcinek zbiegamy tą samą trasą, którą znamy z pierwszego podbiegu.

Po wycieczce polecam dobrze się porozciągać, wyskoczyć na termy, basen…, ale to i tak nie uchroni Was przed mega zakwasami w czwórkach następnego dnia i przez kilka kolejnych 😉

Dajcie znać jak trasa i wrażenia! 🙂

trasa biegowa w Tatrach, Giewont

Zbieg z Giewontu

]]>
https://biegamwgorach.pl/biegiem-przez-czerwone-wierchy-na-giewont/feed/ 0
Biegowy i skiturowy klasyk: Czerwone Wierchy – Kasprowy Wierch https://biegamwgorach.pl/biegowy-i-skiturowy-klasyk-czerwone-wierchy-kasprowy-wierch/ https://biegamwgorach.pl/biegowy-i-skiturowy-klasyk-czerwone-wierchy-kasprowy-wierch/#respond Mon, 19 Feb 2018 08:11:08 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=7295 Biegowy i skiturowy klasyk – Czerwone Wierchy i Kasprowy Wierch

Ciemniak. Foto. Łukasz Smogorowski

Szczegóły trasy

  • 25 km, przewyższenie +2030 m/-2030 m
  • link na stravie
  • Kościelisko – Dolina Mała Łąki – Przysłop Miętusi – Dolina Kościeliska – Ciemniak – Krzesanica – Małołączniak – Kopa Kondracka – Goryczkowe Czuby – Kasprowy Wierch – Schronisko Murowaniec – Kuźnice – Zakopane
  • Możliwość zrobienia pętli i powrót Drogą pod Reglami do Kościeliska (wylot Doliny Małej Łąki) – 30,5 km, przewyższenie +2200 m/-2200 m
  • Ta trasa to klasyk zarówno dla biegaczy jak i skialpinistów. Ale to propozycja dla bardziej doświadczonych biegaczy czy skiturowców – podejście na Ciemniak – 1150 m przewyższenia na na 5 km daje w kość! Z Ciemniaka na Kasprowy Wierch trasa prowadzi cały czas granią na wysokości ok. 2000 m, jest to zatem świetny i trudny zarazem trening aklimatyzacyjny, wymagający doświadczenia wysokogórskiego zimą

Sprzęt

Zimą trzeba się liczyć z oblodzeniem – prawie zawsze na końcowym podejściu na Ciemniak – i koniecznie trzeba zabrać raczki. Trudne może być przejście w zimowych warunkach Goryczkowych Czub. Na skitury obowiązkowo – raki, czekan i ABC lawinowe! Na biegowo – jeśli warunki są niepewne – lepiej skrócić trasę i zbiec do Doliny Kondratowej. Również w razie załamania się pogody, braku widoczności, porywistego wiatru – lepiej się wycofać. Na szczęście z prawie każdego szczytu jest możliwość wycofu szlakiem do doliny, podaję te warianty w tekście. Mimo, że w zimowych warunkach jest ogólnie mniej bezpiecznie, to dla mnie Tatry zimą są po prostu bajecznie. Trzeba tylko trafić na bezwietrzną pogodę i dobre warunki śniegowe.

Dolina Małej Łąki i Przysłop Miętusi

Ruszamy w Kościelisku u wylotu Doliny Małej Łąki przy budce z biletami Doliną Małej Łąki (żółty szlak). Na początku mamy dość łagodny podbieg ok 1,5 km do pierwszego skrzyżowania szlaków, gdzie kierujemy się lekko na prawo (czarny szlak) i już bardziej stromo w górę na Przysłop Miętusi (1189 m). Stąd widzimy już najważniejsze szczyty naszej wycieczki – Ciemniak i Małołączniak. Z Przysłopa zbiegamy w dół (dalej czarnym szlakiem) w stronę Doliny Kościeliskiej. Po 2 km bardzo przyjemnego zbiegu (zwłaszcza po śniegu) docieramy do mostka i skrzyżowania z czerwonym szlakiem na Ciemniak.

Tatry Zachodnie, Ciemniak, Czerwone Wierchy, trasa biegowa

W stronę Ciemniaka. Fot. Łukasz Smogorowski

Podejście na Ciemniak

Za mostkiem trasa prowadzi już cały czas pod górę, czeka nas 5 km podejścia i 1150 m! Mimo wydawałoby się mozolnego podejścia ten odcinek jest bardzo przyjemny. Raz bardziej stromo, raz łagodniej, co umożliwia truchtanie pod górę. Po ok 2 km wychodzimy na boczną północno-zachodnią grań Ciemniaka, która oddziela Dolinę Kościeliską od Miętusiej. Jesteśmy ponad granicą lasu. Wyłaniają się coraz to piękniejsze widoki – po prawej stronie Dolina Chochołowska, Kominiarski Wierch, Wołowiec, po naszej lewej stronie Giewont i Czerwone Wierchy. Podchodzimy dalej grzbietem na niewielką skalistą Chudą Turnię (1858 m), która zimą bywa oblodzona a następnie schodzimy na Chudą Przełączkę (1850 m).

Tatry Zachodnie, Ciemniak, Czerwone Wierchy, trasa biegowa

Chuda Przełączka

Z przełączki odchodzi zielony szlak do Doliny Tomanowej i następnie Kościeliskiej, który zimą jest zamknięty. Dalej w pięknych okolicznościach podchodzimy na Twardą Kopę (2026 m), z daleka wydaje się, że to już szczyt Ciemniaka, ale trzeba jeszcze zbiec kawałek na Szerokie Siodło i dopiero teraz czeka nas końcowe podejście na Ciemniak (2096 m).

Jeśli w tym miejscu zaczyna psuć się pogoda, to lepiej zawrócić tą samą drogą, bo kolejny wycof będzie dopiero na Małołączniaku. Czerwone Wierchy to z pozoru łagodne, kopulaste szczyty z szerokimi grzbietami, jednak od północnej strony zakończone są urwistymi ścianami. W tym pozornie bardzo łatwym terenie dochodzi do wielu wypadków, z reguły z powodu zabłądzenia przy słabej widoczności.

Przez Czerwone Wierchy na Kasprowy Wierch

Z Ciemniaka poruszamy się już cały czas główną granią Tatr i jednocześnie granicą kraju na wschód w stronę Kasprowego Wierchu, podziwiając cały czas przepiękne widoki na niemalże całe Tatry. Z Ciemniaka zbieg/zjazd na Mułową Przełęcz (2067 m), po czym podchodzimy na kolejny szczyt Krzesanicę (2122 m), najwyższy szczyt w opisywanej trasie. Z Krzesanicy znowu w dół na kolejną przełęcz – Litworową Przełęcz (2037 m), a następnie w górę na Małołączniak (2096 m).

Tatry Zachodnie, Ciemniak, Czerwone Wierchy, trasa biegowa

Podejście na Krzesanicę

Na Małołączniaku można skrócić trasę i zbiec/zjechać na północ do Doliny Małej Łąki (niebieski szlak), przy słabej widoczności trzeba być czujnym i dobrze trafić w Kobylarzowy Żleb, którym schodzi szlak. Nie znam wyceny zjazdu Trudności orientacyjne można mieć również zimą, gdy szlak nie jest przedeptany. Jeśli chcielibyście się wycofać z grani, a nie znacie tego szlaku (i jest słaba widoczność lub szlak jest nieprzedeptany) to rozsądniej pójść dalej na Kopę Kondracką, tak jak prowadzi nasza trasa.

Z Małołączniaka kierujemy się dalej na wschód w dół na Małołącką Przełęcz (1924 m), a następnie znowu w górę na Kopę Kondracką (2005 m). Tutaj w razie złych warunków można się wycofać na wschód (żółtym szlakiem) na Kondracką Przełęcz a następnie do Doliny Małej Łąki do punktu startu (ta opcja trasy to ok. 18 km i 1700 m przewyższenia).

Tatry Zachodnie, Kopa Kondracka Czerwone Wierchy, trasa biegowa

Kopa Kondracka. Foto. Łukasz Smogorowski

Z Kopy Kondrackiej zbiegamy lub zjeżdżamy na Przełęcz pod Kopą Kondracką (1863 m) i tutaj mamy ostatnią możliwość zejścia z grani znakowanym szlakiem (zielonym) do Schroniska na Hali Kondratowej. Jeśli warunki są dobre podążamy dalej trawersując południowe stoki Suchych Czub i Goryczkową Czubę (1913 m). Teren robi się nieco trudniejszy, trzeba uważać zwłaszcza zimą (wskazany czekan!). Szlak prowadzi raz lekko w górę raz w dół i tak docieramy do Kasprowego Wierchu (1987 m). Panoramy z Kasprowego nie trzeba opisywać, bo pewnie każdy ją zna. Osobiście wolę się tutaj znaleźć w godzinach późno popołudniowych, gdyż zwykle jest tutaj masa turystów wjeżdżających kolejką, co psuje całą przyjemność przebywania w górach. W stacji kolejki można coś przekąsić – jedzenie całkiem dobre – lub od razu zbiec/zjechać w dół do Doliny Gąsienicowej.

skitury, Kasprowy Wierch w majówkę

Kasprowy Wierch w majówkę. Foto. Jacek Frąckowiak

Dolina Gąsienicowa i meta w Kuźnicach

Warto odwiedzić pięknie usytuowane Schronisko Murowaniec (1500 m), gdzie również można przekąsić coś smacznego. Ze schroniska kierujemy się niebieskim szlakiem, prowadzącym do Kuźnic. Warto się jeszcze obejrzeć w tył i podziwiać te piękne widoki z Hali Gąsienicowej! Przed nami jeszcze niewielkie podejście a potem znowu w dół do Przełęczy między Kopami (1500 m). Dalej mamy dwa warianty w lewo przez Polanę Jaworzynkę (żółty szlak) lub w prawo (niebieski) zboczem Skupniowego Upłazu. Ta druga wersja jest dużo bardziej widokowa. Niebieski szlak prowadzi nas cały czas w dół do skrzyżowania ze szlakiem prowadzącym na Nosalową Przłęcz, my kierujemy się w lewo do Kuźnic, a stamtąd 2 km deptakiem do Ronda Jana Pawła II w Zakopanem, przy którym możemy złapać taksówkę lub busa.

Jeśli robicie turę na nartach najwygodniejszą opcją zjazdu jest nartostrada z Hali Gąsienicowej do Kuźnic, kóra zaczyna się zaraz za podejściem z Murowańca – tutaj link. Jeśli poniżej Kuźnic jest śnieg, nie zjeżdzamy deptakiem, tylko prawą stroną drogi – z reguły prowadzą tam ślady po nartach. Z Kasprowego Wierchu można też zjechać nartostradą do Doliny Goryczkowej.

Polecam również

skitury, Kasprowy Wierch

Grań na Kasprowy Wiech z Goryczkowych Czub. Foto. Jacek Frąckowiak

]]>
https://biegamwgorach.pl/biegowy-i-skiturowy-klasyk-czerwone-wierchy-kasprowy-wierch/feed/ 0
Parzychwost, Banówka, Pachoł, Spalona… czyli granią Tatr Zachodnich https://biegamwgorach.pl/parzychwost-gran-tatr-zachodnich/ https://biegamwgorach.pl/parzychwost-gran-tatr-zachodnich/#comments Tue, 24 Oct 2017 14:55:37 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=7019 Parzychwost, Banówka, Pachoł, Spalona... czyli granią Tatr Zachodnich

Banówka, główna grań Tatr

Kiedy pierwszy raz byłam na słowackiej grani Tatr Zachodnich, patrzyłam z góry na słoneczne doliny po południowej stronie jak na odległą, dziką krainę. Wiedziałam, że tam muszą być jakieś szlaki, ale ja przecież nie znałam naszych, rodzimych Tatr. Myślałam, że może kiedyś, ale wtedy każdy tatrzański szlak był dla mnie nowy i pociągający.

Minęły trzy lata od mojej pierwszej wycieczki na grań Tatr Zachodnich – z Doliny Chochołowskiej przez Wołowiec, Rohacze do Banówki, Dolinę Rohacką, Rakoń… Zmieniło się tyle, że teraz bywam tutaj właśnie od słowackiej, tej dzikiej, mało znanej strony. I choć w Tatrach z roku na rok turystów przybywa a nie ubywa, to są nadal takie miejsca (na Słowacji), gdzie spotkanie człowieka jest czymś wielce wyjątkowym.

Cudna Jałowiecka

Znam tę dolinę już bardzo dobrze, choć to prawie najbardziej oddalony od Zakopanego zakątek Tatr. Dolina Jałowiecka, najpiękniejsza i najdziksza tatrzańska dolina, w jakiej do tej pory byłam, a byłam już prawie we wszystkich – dostępnych szlakami.

Jeszcze żywe są moje przeżycia (i zmęczenie) z wycieczki Doliną Furkotną na Hruby Wierch, ale nie mogę się powstrzymać. To jest jak narkotyk. I to twardy narkotyk. Czujesz jakiś wewnętrzny przymus i musisz to zrobić, bo inaczej wychodzisz z siebie. Góry uzależniają, nawet bardziej niż bieganie i te słynne endorfiny.

Jestem sama, biegnę raz w górę, raz w dół, raz dnem doliny przy samym potoku, raz jej zboczem wąską ścieżką, wzdłuż olbrzymich świerków. Kilka razy przekraczam strumienie, ślizgam się na mokrych skałach. Po 4 km jestem już na rozstaju szlaków, zaraz za mostkiem. Tutaj Dolina Jałowiecka rozgałęzia się na kolejne dolinki, Bobrowiecką do przełęczy Palenica i Parzychwost, która zaprowadzi mnie na Przełęcz Banikowską. To tutaj właśnie wisi tabliczka, żeby uważać, bo to rejon niedźwiedzi.

Sztajcha przez Parzychwost

Robi się stromo i przechodzę do marszu. Skały, mchy, powalone drzewa, buja roślinność i mroczny las. Jest tak dziko, że nie mogę uwierzyć, że są jeszcze takie miejsca w Tatrach, gdzie prędzej można spotkać dzikie zwierzę niż człowieka. Dobiegam do zniszczonej przez rwący potok kładki. W zeszłym roku przebiegłam tutaj bez problemu, ale teraz nie ma szans, żeby przejść suchą stopą. Spędzam trochę czasu na przedzieranie się przez chaszcze, po skałach, mchach i w gąszczu gałęzi, żeby znaleźć wąskie przejście przez strumień. Ale nic z tego. W końcu zdejmuję buty, skarpetki i przechodzę boso, po kolana w lodowatej i rwącej wodzie. Przede mną drugi strumień, więc idę boso po mokrych mchach, liściach i gałęziach. W końcu siadam na wilgotnym i zimnym kamieniu, żeby założyć buty.

Jest dość chłodno, w tej chwili może jakieś 10 stopni. Ale czuję gorąco w stopach. Co za przyjemne uczucie. Uczucie dotknięcia natury.

Idę do góry przez ciemny las. Boję się, że zaraz na mojej drodze stanie niedźwiedź. Pocieszam się, że jeszcze kawałek i ujrzę jasną przestrzeń wielkiej doliny. Na ścieżce dostrzegam ślady, czy to zwierzę, czy może szedł tędy człowiek? W końcu wychodzę ponad granicę lasu, jak jasno! Przede mną czerwono-zielono-żółte zbocza. Piękne kolory jesieni. Ścieżka jest tak wąska i nikła, że nie wiem, czy jeszcze idę znakowanym szlakiem czy już niedźwiedzim. Bujna roślinność zasłania wszystko, wchodzi na szlak, przeszkadza. Nie pamiętam już, ile to razy musiałam przekraczać potok i przechodzić przez pozrywane mostki lub przez wodę. Parę dni temu spadło w Tatrach sporo śniegu i teraz, gdy się ociepliło, topnieje. Tak sobie to tłumaczę.

Niby już nie jestem w lesie, ale w tej gęstej roślinności, w tych chaszczach i kosówkach też przecież mogą kryć się niedźwiedzie. Znowu się boję. Szlak prowadzi stromo niekończącymi się zakosami. Z każdym jednak krokiem i oddechem roślinności jest coraz mniej, coraz więcej przestrzeni, pojawiają się skały. I ludzie! Jacyś turyści schodzą w dół. Widmo spotkania niedźwiedzia znika. Oddycham z ulgą.

To nie jest jeden z tych słonecznych i ciepłych dni, który nie pozwala ci zostać w domu. Jest pochmurno, a im wyżej tym zimniej, na grani może nawet 5 stopni, słońce ledwie przebija się przez szare chmury, a skalną ścieżkę pokrywa śnieg, który potęguje poczucie chłodu.

Wdrapuję się na przełęcz, a na niej całkiem sporo ludzi. Bo kilka(naście) osób to w tych rejonach sporo. Weszli od popularnej Doliny Rohackiej. Mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą. Co sobie myślą, gdy widzą dziewczynę, samą, ubraną w cienkie ciuchy, pojawiającą się ni stąd ni zowąd od tej nieznanej, bezludnej strony? Nazwa Parzychwost w świadomości większości turystów nie istnieje, tak jak trzy lata temu nie istniała w mojej.

Banówka, Pachoł, Spalona czyli grań Tatr Zachodnich

Na przełęczy jest cieplej i prawie nie wieje. Już nieraz spotkałam się z takim zjawiskiem w Tatrach, że na grani jest cieplej i mniej wietrznie niż w dolinie. Spocona wymagającym podejściem (900 metrów na 3 km od rozstaju szlaków) przebieram się w suche ubrania i wspinam po śniegu, skałach i czarnej ziemi na Banówkę (2178 m).

trasy biegowe, Banówka, grań Tatr Zachodnich

Banówka, grań Tatr Zachodnich

Na szczycie błoga cisza. Gdy wszyscy już znikają w swoich kierunkach, robię zdjęcia. Zza gęstych chmur przebijają się promienie słońca. Uwielbiam tę grę światła. Chmury przesuwają się przez grań, a to osłaniając a to zasłaniając szczyty. Zaraz będę tam biegła, po tej grani schowanej w chmurach. Strach i ekscytacja miesza się w jednym.

Zbiegam z powrotem na przełęcz i wdrapuję stromym stokiem na Pachoła (2167 m). Tutaj grań załamuje się i zmienia kierunek na północny wschód. Przede mną trudne zejście po śliskich skałach z łańcuchami i skalista grań. Bardzo lubię ten szlak. Nie ma zbyt dużej ekspozycji a można poczuć się jak w wysokogórskim terenie, skacząc ze skały na skałę na skalnym grzbiecie. Ze Spalonej Przełęczy (2055)  po kolei przebiegam przez kolejne szczyty – Spaloną (2083), Gankową Kopę (1980) i Salatyńską Kopę (1925). Biegnę a to łatwą, wydeptaną ścieżką, wiodącą łagodnym grzbietem, a to pokonuję skaliste odcinki z ekspozycją i łańcuchami.

Plan A zakłada dobiegnięcie do Małego Salatyna (2047) i zbieg Doliną Głęboką. Ambitniejszy plan B – bieg dalej granią do Brestowej i przełęczy Palenica. Gdy docieram do Małego Salatyna jest już prawie 17 – uroki wyruszania w góry po południu. Salatyn i Brestowa schowane w gęstych chmurach, nie widzę grani. Jest cicho, bezwietrznie i nadzwyczaj ciepło. Od zejścia z Pachoła nie spotkałam ani jednego człowieka, dalej pewnie też nikogo nie spotkam. Bo kto o tej porze wybiera się grań, z perspektywą powrotu po ciemnościach?

trasy biegowe, grań Tatr Zachodnich

Grań Tatr Zachodnich

Będę biegła w chmurach, może nawet spotka mnie zmrok, ale ta przygoda wciąga mnie coraz bardziej. Patrzę w dół na dolinę – szlak ginie gdzie w skałach, patrzę przed siebie – widzę tylko gęste chmury i ledwie zarysy górskiego grzbietu.

Biegnę dalej. Zbieg i strome podejście na Salatyn (2048) mija szybko i sprawnie, kolejny zbieg, znowu strome podejście i już jestem na Brestowej (1903). Chmury w międzyczasie się rozstępują, a za Siwym Wierchem słońce powoli chowa się za grzbietami Gór Choczańskich. Na tę chwilę czekałam. Po to tutaj jestem. Tylko cisza, spokój, przestrzeń i pomarańczowe niebo nad górami.

Za Brestową jeszcze kilka podbiegów – Mała Brestowa (1903), Zuberski Wierch (1753) i już tylko zbieg wąską ścieżką przez gęste kosówki na Palenicę (1570). O jak bardzo chciałabym biec dalej tym grzbietem, na Siwy Wierch i Babki. Ale wiem, że za moment będzie już zupełnie ciemno. Na Palenicy jestem o 18. Za godzinę będzie mrok, a przede mną ponad 10 km zbiegu w trudnym terenie.

Brestowa, grań Tatr Zachodnich

Brestowa

Dolina Bobrowiecka po ciemnicy

Gdy zbiegam do Doliny Bobrowieckiej przez podmokłą łąkę już zmierzcha. Gubię szlak, który zanika w trawach. Znowu powraca strach. Przecież tej doliny prawie nikt nie zna, znikoma ścieżka zdradza, jak rzadko chodzi tędy człowiek. Znowu boję się, że wypłoszę schowanego gdzieś w chaszczach niedźwiedzia. Zaraz wbiegnę w ciemny las. Już, już jestem w lesie, biegnę w dół, ale nie mogę przyspieszyć, wydaje mi się, że człapię, potykam się o kamienie, ślizgam na mokrej ziemi, biegnę strumieniem, który płynie przez środek ścieżki, nadziewam się na gałąź, która zagradza szlak, prawie nic już nie widzę, moment nieuwagi i lecę do przodu, lądując na rękach. Tu jest przecudnie w ciągu dnia, ale po zmroku to zdecydowanie nie jest najlepsze miejsce do biegania. Włączam latarkę w telefonie, ale niewiele pomaga. Czekam tylko na moment, kiedy zobaczę przed sobą świecące, dzikie oczy, choć to spotkanie najmniej mi się teraz marzy. Marzę o tym, żeby już znaleźć się w innym miejscu.

Wreszcie dobiegam do skrzyżowania szlaków Doliny Bobrowieckiej 1V0-603 z Jałowiecką. Oddycham z ulgą, bo Dolina Jałowiecka jest mi bardziej znajoma. Ale ta świadomość nic nie daje, jak nie widzisz, co masz pod nogami. Biegnę na oślep przez korzenie, skały, strumienie i czarny las. Szum strumienia zagłusza wszystkie dźwięki. Nie słyszę własnych kroków. Nie słyszę dźwięków lasu. Nic nie widzę, nic nie szłyszę, a to tylko podcysa moją wyobraźnię. Wyobrażam sobie, że tuż obok czają się dzikie zwierzęta, że pewnie chcą zejść do strumienia w poszukiwaniu wody i jedzenia. Jeszcze dwa kilometry i wbiegnę na szeroką ścieżkę a potem szutrową drogę. Odliczam minuty, byle szybciej do szerokiej, ludzkiej drogi.

Już jestem w komfortowym terenie, jeśli tak można nazwać znajdowanie się samej w ciemnym lesie u podnóża Tatr. Zaraz zobaczę światła domków letniskowych. Po dwóch kilometrach 1Z0-804 przyjemnego biegu, po godzinie 19, otoczona ciemną nocą docieram do samochodu na parkingu w Jałowcu. Przebiegłam 26 km i 2000 m w pionie, w tym 8 km granią.

A tak było tydzień później, przy nieco innej pogodzie 😉

Grań Tatr Zachodnich, Pachoł z Banówki

Pachoł ze szczytu Banówki. Foto. Jacek Frąckowiak

Grań Tatr Zachodnich i Salatyn

Grań wiodąca na Salatyn. Foto. Jacek Frąckowiak


Polecam również

]]>
https://biegamwgorach.pl/parzychwost-gran-tatr-zachodnich/feed/ 10
Doliną Furkotną na Hruby Wierch https://biegamwgorach.pl/dolina-furkotna-na-hruby-wierch/ https://biegamwgorach.pl/dolina-furkotna-na-hruby-wierch/#comments Sun, 08 Oct 2017 17:20:24 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=6631 Środa, godzina 10, pakuję do biegowej kamizelki 4 batony i flask, wiatrówkę, czapkę, dwie zapasowe opaski na głowę, bluzę, podkoszulkę i rękawki. Jest jakieś 17 stopni, co oznacza, że w Szczyrbskim Jeziorze 15, a na grani 5, ale jest słonecznie i prawie bezwietrznie. Idealna pogoda na górskie wyrypki. Co prawda spadło ostatnio trochę śniegu, ale po południowej stronie Tatr jest jego naprawdę niewiele, a na grani nie spodziewam się go wcale. Zjadam pośpiesznie owocowe śniadanie (banany, grejpfruty i imbir), resztę bananów i dwa termosy z zieloną herbatą na drogę i na powrót pakuję do torby, wychodzę na szybko z Forkiem i o 10.30 jestem w aucie. Jazda z Kościeliska do Szczyrbskiego Jeziora to ponad 70 km i ok 1,5 godziny, ale uwielbiam tę trasę. Od Łysej Polany jadę z ciągłym widokiem na Tatry, najpierw piękne szczyty Tatr Bielskich – Murań, Hawrań, Płaczliwa Skała, a po potem leci Kieżmarski, Łomnica, Sławkowski, Gerlach… Czas mija szybko i już podziwiam Rysy nad Szczyrbskim Jeziorem. Znajduję miejsce na bezpłatnym parkingu.

Biegnę, 500 metrów nad jeziorko do rozstaju szlaków, a dalej czerwonym w górę. Szeroka szutrowa droga przez wiatrołomy, odsłonięte wszystkie szczyty. Jest bosko. Po ok 2,5 km dobiegam do kolejnego skrzyżowania, czerwony szlak prowadzi dalej w stronę Krywania, ja kieruję się żółtym w głąb Doliny Furkotnej. Można tę trasę zrobić od drugiej strony, Doliną Młynicką, ale ja bardziej lubię tę stronę, jest cieplejsza, bardziej nasłoneczniona. Wiem, że będę wracać Młynicką już w mrocznym cieniu.

Za rozstajem ścieżka się zwęża, jest bardzo techniczna, niby tylko lekko pod górę, ale ciężko się biegnie, nierówne kamienie, głazy, korzenie, ciężko utrzymać rytm. Po dalszych 2 km wybiegam z lasu, wyłaniają się szczyty otaczające Furkotne Plesa, kolejny drogowskaz (tu jest połączenie szlaku z tym, który biegnie zboczem Przedniego Soliska).

Dolina Furkotna, Tatry Słowackie, trasa biegowa

Dolina Furkotna

Ścieżka robi się bardziej biegowa, mniej nierównych skał, ale nadal pod górę. Zaczyna mocniej wiać, zakładam wiatrówkę, robię parę fotek. Biegnę już w skalnym, wysokogórskim terenie. Kolejne dwa kilometry, stromsze podejście na próg doliny i jestem przy pierwszym jeziorku. Na szlaku minęłam w sumie kilkanaście osób, wszyscy już idą w dół, tylko ja pędzę do góry. Kolejne strome podejście na kolejny próg i drugie jeziorko. Jest bosko. Pojawia się śnieg na szlaku. Biegnę raz po suchych skałach, raz po śniegu. Dookoła szczyty i granie. Widzę Bystrą Ławkę – wąską przełęcz na wysokości 2300 m, dalej Furkot, na który zamierzam wejść. Na podejściu na przełęcz mijanka z turystami, większa ekipa schodzi już w dół, a na przełęczy grupa młodzieży z przewodnikiem, tarabanują przejście.

Dolina Furkotna, Bystra Ławka, Tatry Słowackie, trasa biegowa

Podejście na Bystrą Ławkę

Zamierzam iść dalej granią, ale nie chce się przez nich przeciskać, więc schodzę na stronę Doliny Młynickiej. Tutaj mroczno, na skałach zmrożony, twardy śnieg i lód.  Zejście z Bystrej Ławski strome, jest ślisko, pomagam sobie zardzewiałym łańcuchem. Zbiegam parę metrów, po czym kieruję się w górę wydeptaną ścieżką na grań, na Furkot (2404 m). Prowadził tędy kiedyś szlak i widać jeszcze wyblakłe, żółte oznaczenia. Ścieżka znika pod śniegiem, trzeba przetrawersować zbocze, ale śnieg jest twardy jak lód, a ja – rzecz jasna – nie mam raków. Szukam przejścia w górę po skałach. Udaje się i po paru minutach dostaję się na grań, na szeroką przełęcz pod Furkotem. Na sam Furkot jest łatwe wejście.

Bystra Ławka, Furkot, Hruby Wierch, Tatry Wysokie, trasa biegowa

Grań z Furkota na Hruby Wierch

Dalej grań wiedzie na Hruby Wierch (2428 m), mało śniegu, postanawiam spróbować. Nie jest już tak łatwo jak na Furkot, grań jest wąska, spora ekspozycja, czasami przechodzę okrakiem, szukam stopni i trzymam się ostrza grani. Widać, że niektóre trudniejsze miejsca da się obejść ścieżką poniżej, ale teraz zalega tam śnieg, jedno poślizgnięcie i lecisz w dół, spora ekspozycja. Idę ostrzem grani. Ale jest fajnie. Wiatr, który dokuczał w dolinie tutaj ustał zupełnie, słońce grzeje. No i jestem na Hrubym. Godzina 15.30. 1,5 godziny zeszło na robienie zdjęć i przystanki, ale dzisiaj to ma być wycieczka dla przyjemności, a nie trening.

Hruby Wierch, Tatry Wysokie, trasa biegowa

Hruby Wierch

I teraz coś mnie podkusiło, czy mało mi przygód, czy trochę boję się wracać tą granią i znów walczyć ze śniegiem, wymyślając, jak go obejść, ale postanawiam iść dalej granią i zejść do Doliny Młynickiej na wysokości Kolistego Stawu. To jest głupi pomysł, ale jak głupi uświadamiam sobie dopiero godzinę póżniej. Idę trochę ostrzem grani, czasami boczkiem po trawach, ale nie ma żadnej ścieżki, a to co wydaje mi się ścieżką jest przejściem dla kozic. To znaczy, że mało kto tędy chodzi i nie wiadomo, czy jest dalej bezpieczny wycof do doliny. Dodatkowo jest sporo śniegu na zboczu, próbuję zejść w dół po piargach i śniegu, ale zatrzymuje mnie ziejąca poniżej ekspozycja i progi skalne.

Wracam na grań, idę dalej, ale dochodzę do takich skał, których nie jestem w stanie przejść bez asekuracji. Postanawiam wrócić. Znowu omijanie połaci śniegu, skały, grań. Po godzinie, o 16.30 jestem w punkcie wyjścia, na Hrubym Wierchu. Nauczyłam się szybko, żeby nie łazić tam, gdzie nikt nie chodzi. Wracam granią na Bystrą Ławkę. Jest cudownie! Jeszcze cudniej niż przedtem, jeszcze ciszej, słońce jest niżej, nie ma już zupełnie ludzi, ani w jednej, ani w drugiej dolinie, ani na przełęczy. Nie żałuję ani przez moment, że straciłam tę godzinę na błądzenie.

Grań na Furkot i Hruby Wierch, Tatry Wysokie, trasa biegowa

Grań na Furkot i Hruby Wierch

Dolina Młynicka pogrąża się w mroku. Grań Soliska skutecznie zatrzymuje wszystkie promienie słońca w Dolinie Furkotnej. Jest tak błogo, że nie chce mi się wracać. Zupełnie zapominam, że po 18 powoli zapada zmrok, a pewnie czeka mnie bieg przez las, ale w ogóle teraz o tym nie myślę. Dopiero grubo po 17 zbiegam do Doliny Młynickiej, już ubrana w bluzę, a potem jeszcze czapkę i wiatrówkę. Jest zimno, mroczno i szaro. W całej dolinie nie ma żywej duszy poza kilkoma kozicami, które spotykam przy szlaku.

Wreszcie dobieram się do wody. Od wejścia na Bystrą Ławkę nic nie piłam! Uzupełniam flask i chowam do kieszonki kamizelki, żeby lodowata górska woda choć trochę się ogrzała. Jestem na tym szlaku pierwszy raz. Zbiega się ciężko. Nierówne głazy, kamienie, to nie są polskie ułożone chodniki. Ale do szlaków w Tatrach Słowackich jestem przyzwyczajona. Są dużo bardziej alpejskie. Tam też nikt nie bawi się w układanie skalnych chodników dla wygodnych turystów. Zbieg się dłuży, wolno tracę wysokość, 1900 m, 1800, 1700… wreszcie wbiegam do lasu, ścieżka robi się bardziej biegowa, mniej skał. Ale pojawiają się korzenie i robi się szaro. Jestem sama. Zaczynam się bać spotkania z niedźwiedziem. Śpiewam pod nosem, żeby dać jakiś ludzki znak. Wreszcie jacyś ludzie przede mną, ufff. Mijam ich szybko i od tego momentu już biegnie mi się przyjemnie, po chwili wybiegam z lasu na łąki, jestem na wysokości 1400 m. Zaraz będę w miasteczku. Szeroka ścieżka, potem asfalt. Mogę biec poniżej 5:00, wreszcie mogę szybko biec. Dwa kilometry swobodnego biegu bez patrzenia na to, co pod stopami.

Gdy dobiegam do samochodu jest już prawie ciemno. Jestem głodna, przez 7 godzin zjadłam 4 batony, a wcześniej tylko banany i inne owoce. Tylko co ja tutaj mam? Dwa termosy zielonej herbaty, kilka bananów i mandarynki. Musi starczyć na 1,5 godziny jazdy do domu. Nie czuję zmęczenia, w głowie setki pięknych obrazów i przeżyć. Pełnia szczęścia.


Dolina Młynicka, Tatry Wysokie, trasa biegowa

Dolina Młynicka, Foto Jacek Frąckowiak

Grań na Hruby Wierch, Tatry Wysokie, trasa biegowa

Grań na Hruby Wierch, Foto. Jacek Frąckowiak

Dolina Furkotna, Tatry Wysokie, trasa biegowa

Dolina Furkotna

Furkot, Hruby Wierch, Tatry Wysokie, trasa biegowa

Grań z Furkota na Hruby Wierch

Furkot, Hruby Wierch, Tatry Wysokie, trasa biegowa

Furkot i Dolina Furkotna

Grań na Furkot i Hruby Wierch, Tatry Wysokie, trasa biegowa

Dolina Furkotna

Grań na Furkot i Hruby Wierch, Dolina Furkotna Tatry Wysokie, trasa biegowa

Dolina Furkotna

Bystra Ławka, Dolina Furkotna Tatry Wysokie, trasa biegowa

Bystra Ławka, Dolina Młynicka

]]>
https://biegamwgorach.pl/dolina-furkotna-na-hruby-wierch/feed/ 2
Doliną Jałowiecką na Siwy Wierch i Babki https://biegamwgorach.pl/dolina-jalowiecka-na-siwy-wierch-i-babki/ https://biegamwgorach.pl/dolina-jalowiecka-na-siwy-wierch-i-babki/#comments Mon, 18 Sep 2017 15:08:42 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=6568 Trasa biegowa Doliną Jałowiecką na Siwy Wierch i Babki

Siwy Wierch, Tatry Zachodnie

Dolina Jałowiecka, kolejna dolina, w której prędzej można spotkać niedźwiedzia niż człowieka. Jest to chyba najmniej znany wśród turystów rejon Tatr. Za każdym razem, kiedy tutaj jestem, spotykam maksymalnie trzy osoby. A to przepiękne tereny, dolna część doliny nie tknięta przez lodowce, bogata roślinność i piękne lasy, które nie wiedzą, co to halny.

Do tej doliny będę wracać, bo można tu wybrać parę ciekawych tras. Dzisiaj lecimy na Siwy Wierch, ostatni wybitny szczyt w Głównej Grani Tatr na zachodzie i Babki, rejon udostępniony również zimą dla skialpinizmu. Bardzo ciekawe skały, które podobnie jak Tatry Bielskie, zbudowane są z szarych wapieni i dolomitów.

Startujemy w Jałowcu na bezpłatnym parkingu przy rozstaju szlaków (Bobrowiecki Wapiennik) na wysokości 750 m. Odchodzą stąd szlaki: niebieski w lewo i żółty w prawo na Palenicę. Trasa jest prawie w całości biegowa, jedynie wejście na Siwy Wierch jest dość strome i są tutaj nawet jakieś łańcuchy, ale skoro Forek dał radę, to Wy też sobie poradzicie 😉

  • Długość: 20,5 km, +1290/-1290 m – link do trasy tutaj
  • Czas (bez przystanków): 2,5 – 3 godz.
  • Trekkingowo: 5,5 godz.
  • Trasa alternatywna przez Chatę Czerwieniec z pominięciem Babek to 20 km i 1100 m – moja trekkingowa wycieczka z Forkiem – link tutaj
  • Jak dojechać: z Zakopanego jedziemy na Chochołów, przez Oravice, Zuberec i Liptowski Mikulasz do Jałowca (nowy asfalt z Oravic do Zuberca, nie trzeba się już bać dziur!), ok 1,5 godz. A najlepiej wybrać się do Jałowca, Bobrowca albo Liptowskiego Mikulasza na tydzień, żeby poznać wszystkie szlaki w okolicy 🙂
  • Trasa prawie w całości otwarta przez cały rok, jedynie odcinek graniowy od Palenicy na Siwy Wierch (jak zresztą cała grań Tatr Zachodnich na Słowacji) zamknięty od 1 listopada do 15 czerwca

1 etap: Jałowiec – Siwy Wierch 11 km +1120/-70 m

Biegniemy żółtym szlakiem na Palenicę, najniższą przełęcz w Głównej Grani Tatr między Brestową i Siwym Wierchem. Początkowo szeroka szutrowa droga wbija się wąską ścieżką w dno doliny, biegniemy wzdłuż pięknego potoku, otoczeni cudną roślinnością, a to dnem doliny, a to jej zboczem, raz w górę, raz w dół. Co jakiś czas drewniane mostki, którymi przekraczamy odgałęzienia potoku. Po około 4,5 km dobiegamy do rozstaju szlaków (1010 m) z tabliczką informującą, że trzeba tutaj uważać na niedźwiedzie. Niebieski szlak prowadzi na Banikowską Przełęcz (to będzie inna wycieczka), my biegniemy dalej żółtym.

Trasa biegowa, Dolina Jałowiecka, Tatry Zachodnie

Dolina Jałowiecka, Tatry Zachodnie

Tutaj roślinność jest jeszcze bardziej obfita, w czerwcu i lipcu trzeba się miejscami przedzierać przez wielkie liście przypominające kokornak. Ścieżka jest coraz węższa i tak zarośnięta, że aż trudno uwierzyć, że prowadzi tędy szlak. Dalej biegniemy wzdłuż potoku, przekraczając go parę razy. Ciągle jest prawie płasko i można swobodnie biec. Po ok 1,5 km od rozstaju szlaków robi się stromiej.

Małymi zakosikami wspinamy się na Bobrowiecką Polanę (1350 m). Jesteśmy teraz w górnej odnodze Doliny Jałowieckiej – Dolinie Bobrowieckiej Liptowskiej. To cudna łąka z przepięknymi leśnymi kwiatami u stóp Siwego Wierchu. Szczyt mamy po swojej lewej stronie, ale nie ma stąd na niego żadnej ścieżki, biegniemy dalej przez łąkę, zostawiając górę za plecami, by wejść na nią granią, od przełęczy. Kierujemy się wprost na Brestową, dopiero za małymi stawkami skręcamy w lewo i wchodzimy zakosami na przełęcz Palenica (1570 m).

Z przełęczy kierujemy się w lewo, grzbietem w kierunku charakterystycznych szarych skał – Siwego Wierchu (2 km od przełęczy). Pierwszy kilometr prawie płasko, biegniemy wśród bujnych kosówek i malin, potem już stromiej, a na końcu trochę wspinaczki z łańcuchami i jesteśmy na szczycie, 1805 m.

Trasa biegowa, Dolina Jałowiecka. Tatry Zachodnie

Polana pod Siwym Wierchem w Dolinie Jałowieckiej

2 etap: Siwy Wierch – Babki – Jałowiec 9,5 km +170/-1220 m

Szczyt jest naprawdę piękny, w dole zielone lasy i łąki, główna grań prowadzi na zachód w ciekawe szare formacje skalne – trochę jak skałki na naszej Jurze. Tam też warto się wybrać. Ale tym razem zbiegamy stromą, osypującą się ścieżką, zielonym szlakiem w kierunku Ostrej (1764 m). To złudzenie, że będzie już tylko w dół. Zbiegamy stromą ścieżką na przełęcz, po czym wdrapujemy się pod Małą Ostrą (1703 m), znowu zbiegamy na przełęcz, bo ponownie wdrapać się na kolejny szczyt, Ostrą. Szlak jest wąski, drapią nas z obu stron szorstkie kosówki. Z Ostrej znowu stromy zbieg, prosto na zielone łąki i przełęcz Przedwrocie (1590 m).

Trasa biegowa, Dolina Jałowiecka, Siwy Wierch, Tatry Zachodnie

Siwy Wierch, Tatry Zachodnie

Tutaj mamy do wyboru dwa warianty, przez Babki, czyli jeszcze trochę w dół i znowu w górę, albo przez Chatę Czerwieniec (link do trasy alternatywnej). Proponuję dużo ciekawszy widokowo wariant przez Babki, czyli dalej zielonym szlakiem przez rozległe łąki. Warto wybrać się tutaj zimą na skitury – świetne tereny do podejść i zjazdów!

Z przełęczy zbiegamy wąską ścieżką przez kosówki, po czym wybiegamy na szeroki grzbiet z pięknymi widokami na Liptów, Wielki Chocz, Tatry Niżne i Dolinę Suchą po prawej stronie, za plecami zostawiamy grań Tatr Zachodnich. Mijamy ciekawe wapienne skałki i wspinamy się na Babki (1566 m). Stąd czeka nas bardzo stromy zbieg wąską ścieżką przez łąki. Po prawej stronie mijamy źródełko, gdzie można nabrać wody. Po ok 1 km stromego zbiegu, wbiegamy do lasu i teraz czeka nas już tylko przyjemny, aczkolwiek momentami też dość stromy zbieg szeroką szutrową drogą. Zimą świetna trasa na skitury. Tą drogą dobiegamy aż do skrzyżowana z żółtym szlakiem, gdzie zaczynaliśmy naszą wycieczkę i dalej ok 1 km znaną nam drogą na parking.

Trasa biegowa, Dolina Jałowiecka. Siwy Wierch, Tatry Zachodnie

Forek na Babkach

Trasa biegowa, Babki i Siwy Wierch, Tatry Zachodnie

Babki, Tatry Zachodnie

Trasa biegowa, Babki i Siwy Wierch, Tatry Zachodnie

Widok z Babek na Tatry Zachodnie

]]>
https://biegamwgorach.pl/dolina-jalowiecka-na-siwy-wierch-i-babki/feed/ 3
Doliną Zadnich Koperszadów na Jagnięcy Szczyt https://biegamwgorach.pl/jagniecy-szczyt/ https://biegamwgorach.pl/jagniecy-szczyt/#comments Mon, 11 Sep 2017 08:51:35 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=6469 Jagnięcy Szczyt na biegowo

Jagnięcy Szczyt przed burzą

Chcę Wam przedstawić piękną trasę, w mało znane zakątki Tatr Bielskich i Wysokich, której głównym celem jest Jagnięcy Szczyt (2230 m n.p.m.) – pierwszy  wybitny szczyt Tatr Wysokich na wschodzie, leżący w Głównej Grani Tatr.

Pewnie mało kto z Was słyszał o Dolinie Zadnich Koperszadów? A to przez tę dolinę wiedzie duża część trasy, między Tatrami Bielskimi a Wysokimi. Z lewej strony podziwiamy piękne szczyty Tatr Bielskich – Hawrań i Płaczliwą Skałę, a prawej skalistą główną Grań Tatr.

Całość trasy: 25 km, +1700 m, link tutaj

No to lecimy!

1 etap: Przełęcz pod Kopą – 8,5 km +830/-80 m

To całkiem biegowy odcinek, bardziej zaawansowany biegacz wbiegnie całość bez problemu. Na tym odcinku mamy dużo wody, więc można wystartować bez zbędnego ciężaru.

Zaczynamy w Tatrzańskiej Jaworzynie, auto można zostawić przy drodze lub na małym, niepłatnym miejscu parkingowym. Początkowo biegniemy świeżo wylanym asfaltem, po 2 km wbiegamy na polanę, nad którą góruje szara ściana Murania. Tutaj szlak się rozwidla, my kierujemy się w lewo przez mostek nad Jaworowym Potokiem (szlakiem niebieskim).

Biegniemy dalej delikatnie pod góre, szeroką szutrową ścieżką przez las. Robi się stromiej, ale można swobodnie biec. Szlak skręca wyraźne w lewo i teraz biegniemy wzdłuż Potoku Koperszadzkiego, gdzie zaczyna się Dolina Zadnich Koperszadów. To bardzo przyjemny odcinek trasy, w pięknym lesie, wzdłuż potoku, po lewej stronie ciekawe skałki. Zawsze bardzo dobrze mi się tutaj biegnie. To jest świetny odcinek na mocniejszy trening.

Dolina Zadnich Koperszadów, Tatry Bielskie, Przełęcz pod Kopą

Dolina Zadnich Koperszadów

W tych pięknych okolicznościach, po 6 km od startu, dobiegamy do miejsca z ławeczkami i niedźwiedziami, zwanego Skoruszową Krzyżówką (1400 m). Niedźwiedzie okazują się sztuczne, ale można się przestraszyć. Tutaj warto nabrać wodę w strumieniu na dalszą część wycieczki. Kolejny wodopój będzie dopiero w Schronisku nad Zielonym Stawem, za Jagnięcym Szczytem. Warto zaopatrzyć się zapas 1 litra wody.

Za tym punktem wbiegamy na rozległą polanę, ukazują się nam wapienne zbocza Hawrania i Płaczliwej Skały po lewej i skaliste Tatry Wysokie po prawej stronie. Na południu dolinę zamyka Główna Grań Tatr i Przełęcz pod Kopą. Biegniemy wąską ścieżką, lekko pod górę, a potem coraz stromiej, stokiem doliny. Na chwilę zielone trawy zastępują świerki, ale szybko wybiegamy ponad granicę lasu. Warto się tutaj zatrzymać i rozejrzeć dookoła. W dole zostawiliśmy piękną zieloną dolinę, po prawej stronie strzeliste szczyty Tatr Wysokichm, górujący Jagnięcy Szczyt i piękna Jagnięca Grań.

Po 2,5 km od punktu z ławeczkami wbiegamy na Przełęcz pod Kopą (1750 m). Szlak prowadzi dalej w dół do Doliny Białych Stawów, ale my kierujemy się wydeptaną ścieżką w stronę wschodniej grani Jagnięcego Szczytu.

Na grani Jagnięcego Szczytu, w dole Dolina Białych Stawów

Na Koperszadzkiej Grani, w dole Dolina Białych Stawów

2 etap: Jagnięcy Szczyt – Białe Stawy – Przełęcz pod Kopą 8km, +800/-780 m

Ten etap jest już mniej biegowy, częściowo taternicki i trudny technicznie. Z Przełęczy pod Kopą na Jagnięcy Szczyt nie prowadzi żaden szlak i mogą tędy przejść tylko osoby, które się wspinają i należą do klubu górskiego lub w towarzystwie uprawnionego przewodnika.

Ten odcinek (Koperszadzka Grań) należy do Głównej Grani Tatr. Można wybrać wariant trudniejszy, ściśle granią, albo łatwiejszy – wydeptaną ścieżką trawersującą grań, orientację ułatwiają kopczyki.

  • alternatywna trasa  to zbieg czerwonym szlakiem do Doliny Białych Stawów, dalej do Zielonego Stawu i żółtym szlakiem na Jagnięcy Szczyt – tak samo jak droga powrotna.

Z Przełęczy pod Kopą na Jagnięcy jest ok 500 m przewyższenia i 2 km. Widoki zapierają dech w piersiach, odsłaniają się kolejne szczyty Tatr Wysokich, a za plecami zostawiamy piękne Tatry Bielskie.

Granią na Jagnięcy Szczyt, w dole Dolina Zadnich Koperszadów

Granią na Jagnięcy Szczyt, w dole Dolina Zadnich Koperszadów

Po wdrapaniu się na Jagnięcy Szczyt (2230 m) zbiegamy szlakiem prowadzącym do Zielonego Stawu Kieżmarskiego.

Ale zanim zbiegniemy, tutaj nie można się nie zatrzymać na dłużej, widok jest po prostu bajkowy. Przed nami od lewej: Mały Kieżmarski, Kieżmarski Szczyt, Grań Wideł, Łomnica, Pośrednia Turnia, Durny Szczyt, Mały Durny, Czarny Szczyt, Baranie Rogi, Kołowy Szczyt i Lodowy Szczyt. Na wprost poniżej Jastrzębia Turnia.

Zbieg do Zielonego Stawu wcale nie jest biegowy, skały, piargi i stromo. To jeden z trudniejszych zbiegów na tatrzańskich szlakach. Jeśli myślicie o biegach w cyklu Skurunning Extreme, warto się tutaj wybrać i poćwiczyć technikę. Na 2,5 km odcinku mamy 700 metrów zbiegu w naprawdę trudnym terenie. Ale widoki nadal są przepiękne, zbiegamy wprost na przecudny Zielony Staw Kieżmarski. W schronisku można się posilić i chwilę odpocząć podziwiając szczyty i skaliste ściany tym razem z dołu.

Jagnięcy Szczyt na biegowo

Jagnięcy Szczyt, w oddali słychać już burzę

Ze schroniska kierujemy się czerwonym szlakiem na północ, do Doliny Białych Stawów. Cały czas delikatnie w górę, po skałkach, biegniemy ok 2,5 km, dobiegając do Wielkiego Białego Stawu. Tutaj kolejne rozwidlenie, w prawo zielony szlak prowadzi do Doliny Rakuskiej, my kierujemy się w lewo dalej czerwonym szlakiem na znajomą nam Przełęcz pod Kopą. Odcinek od Zielonego Stawu do Przełęczy pod Kopą to część trasy zawodów Ultra Janosik.

3 etap: Przełęcz pod Kopą – Jaworzyna 8,5 km +80/-830 m

Najłatwiejszy odcinek, znamy go z podbiegu. Nie ma tutaj żadnych trudności technicznych, przyjemnie się zbiega najpierw wąską ścieżką przez łąkę, później szerokim szutrowym szlakiem przez las. Najbardziej dłużą się dwa ostanie kilometry asfaltem, dlatego można tutaj zrobić rytmy czy przyspieszenia, żeby odmulić nogi.

To jedna z moich ulubionych tras w Tatrach.

Zdjęcia z czerwca i sierpnia tego roku.

Zielony Staw Kieżmarski, Tatry Wysokie

Burzowo nad Zielonym Stawem Kieżmarskim

Niestety tę wycieczkę można zrobić w całości tylko w okresie letnim – od 16 czerwca do 31 października. Dolina Jaworowa, odcinki między Zielonym a Białymi Stawami, na Przełęcz pod Kopą oraz wejście na Jagnięcy Szczyt są zamknięte dla turystów 1 listopada do 15 czerwca.

  • Zimowe trasy biegowe w Tatrach Słowackich opisywałam tutaj

 

]]>
https://biegamwgorach.pl/jagniecy-szczyt/feed/ 3
Łomnica na lekko, free i solo #2 https://biegamwgorach.pl/lomnica-na-lekko-2/ https://biegamwgorach.pl/lomnica-na-lekko-2/#comments Fri, 09 Jun 2017 06:02:16 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=6041 Część 1 tutaj.

Z przełęczy na Łomnicę

Początkowo idę wydeptaną ścieżką między głazami, a to samą granią, a to poniżej niej. Im wyżej, tym ścieżka zanika i droga prowadzi po coraz większych skałach. Z tego co pamiętam z zimowej wycieczki skiturowej na przełęcz, normalna droga trawersuje bardziej na prawo od grani, ale teraz jest tam jeszcze sporo śniegu, więc idę granią. Oczywiście nie bez znaczenia jest fakt, że dostrzegam na grani schodzące ekipy, doganiam też parę osób. W trudniejszym miejscu, na pionowej ściance są łańcuchy i tam robi się zator. Czekam, aż ekipa z przewodnikiem spokojnie zejdzie. Przewodnik wypytuje mnie, gdzie idę, skąd jestem, po czym z ironią stwierdza, że to będzie szybkie wejście i równie szybkie zejście, sugerując, że nie mam sprzętu, a głównie raków. Śmieję się, że wejście nie jest szybkie, bo sobie właśnie tutaj stoimy i gawędzimy, a raki to ja mam! Mijam jeszcze jedną ekipę, która też pyta o raki. W końcu mam okazję je założyć.

Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka

Na grani

Pierwsze pole śnieżne przede mną, które wygląda na jedyne. Spotykam tu dwójkę wyposażonych w linę wspinaczy, którzy zmieniają drogę w tym miejscu, gdyż nie mają raków ani czekana. Ja też nie mam czekana. Boję się i chcę jak najszybciej przejść ten odcinek. Pocieszam się, że czekan w tak miękkim śniegu i tak wiele by nie pomógł. Mimo wszystko zawsze działa to lepiej na psychikę, gdy masz ten kawałek metalu w ręce. Niemal przebiegam ten odcinek patrząc na zbocze pode mną, kawałek stromo po śniegu, a potem skałki i przepaść. Nie chciałbym się tutaj pośliznąć! Cholera, jeszcze muszę tędy wrócić! Na razie o tym w ogóle nie myślę. Kończy się śnieg i stoję już spokojnie na małej półeczce pod pionową ścianą uzbrojoną w łańcuchy i klamry. Zdejmuję raki spoglądając w górę, jak nade mną spokojnie, z pełną asekuracją schodzi wspinacz, a jakiś czas za nim jego partner zbierający karabinki. Obserwuję, jak bardzo pomału i ostrożnie, przodem do stoku, zaasekurowany liną, przemierza pole śnieżne, wbijając raki i czekan w śnieg, tam, gdzie ja przed chwilą niemal przebiegłam. To są ostatnie osoby, które spotykam dziś na tej górze (z wyjątkiem szczytu). Chowam raki do plecaka, będąc święcie przekonana, że już ich do samej góry nie wyjmę.

Łomnica, Wysokie Tatry, biegaczka

Na grani

Gdy dwóch turystów schodzi ze ścianki mam drogę wolną. Trochę mi ona przypomina fragment trasy KIMA, więc czego tu się bać, skoro takie wejścia robiłam na zawodach? Szybko pokonuję ten pionowy odcinek, by stwierdzić wyżej, że nie był wcale najtrudniejszy. Dalej może już nie jest tak pionowo, ale widzę parę całkiem stromych odcinków ze śniegiem. Sporo żelastwa jeszcze, które niestety miejscami przykryte jest śniegiem. I te odcinki to dla mnie największy hardcore. Nie mając czekana wbijałam się w śnieg rękami, jak najmocniej wbijam moje biegowe butki w śnieżne stopnie, które co jakiś czas osuwają się spod nóg. Prawie nie czuję już dłoni. Tam gdzie mogę, idę bliżej skał, żeby mieć jakieś pewniejsze chwyty.

Po paru śnieżnych odcinkach znowu skały i łańcuchy, więc zdejmuję raki, nie widząc, co będzie dalej. Potem znowu stromo po śniegu i znowu raki. Boję się i nie powiem, że czuję się komfortowo. Dodatkowo już pod samym szczytem mam sporą widownię gapiów, którzy wjechali sobie kolejką i piją właśnie piwko.

Łomnica, Wysokie Tatry, biegaczka

Wreszcie wychylam się ponad ostatnie skałki i widzę szczyt! Zdejmuję raki i już prawie biegnę ostatni kawałek granią,  potem przebijam się przez metalowe barierki i wskakuję na metalowy widokowy mostek na szczycie. Nie mam dużo czasu na odpoczynek i cieszenie się piękną panoramą, jest już prawie 16, a przede mną zejście, które w tej chwili wydaje mi się niemożliwe. Odganiam jednak od siebie myśli, żeby zjechać kolejką. To nie będzie zdobycie szczytu, jeśli nie zejdę na własnych nogach, poza tym już nie mogę doczekać się zbiegu z przełęczy!

Tu muszę przyznać, że wejście na nawet najtrudniejszą górę, jeśli widzisz tłum ludzi, który wjechali kolejką, odbiera całą magię i urok gór. Przypominam sobie teraz szczyty, na które wchodziłam mozolnie i spotykałam na górze tylko jednego, takiego jak ja zapaleńca. To jest dopiero radość! Dzielić te wspaniałe widoki z kimś, kto podobnie jak ty, zdobył szczyt o własnych siłach i przepełniony jest wrażeniami, które zbierał przez wiele godzin podejścia.

Łomnica, Wysokie Tatry, biegaczka

Selfie na szczycie!

Powrót

Nie mam jednak tym razem czasu na kontemplowanie natury i rozmyślania, uzupełniam flaski w stacji kolejki i zmykam w dół. Czeka mnie zakładanie raków i schodzenie stromych odcinków po śniegu – to jest najtrudniejsze i z wejścia i zejścia i wydaje mi się, że bez tego śniegu cała ta akcja nie robiłoby na mnie większego wrażenia. Najgorszy moment jest na początku, gdy schodzę po skałach prosto na śnieg, robię parę kroków w dół, przodem do stoku, ale bez raków nie daję rady. Mając cały czas publiczność nad głową, decyduję w końcu założyć raki na małej śnieżnej i bardzo wątpliwej półeczce. Dalej idę już bardziej mechanicznie.

Jest późno, spieszę się i nie tracę tyle czasu na myślenie, gdzie postawić nogę, jak podczas podejścia. Strome odcinki po śniegu przechodzę jakoś dziwnie szybko, ale z duszą na ramieniu. Gdy docieram do ostatniego pionowego zejścia z łańcuchami i klamrami, przed którym muszę zdjąć raki, wiem, że najgorsze już za mną. Szybko schodzę, potem znowu zakładanie raków i ostatni trawers po śniegu, który wydaje mi się teraz dziwnie łatwy. Po tym trawersie już tylko suche, granitowe skały i zejście granią do przełęczy.

Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka

Opalanie na grani 🙂

Jest cudownie! Słońce chyli się powoli ku zachodowi, odpoczywam na cieplej skale na samym czubku grani, suszę skarpetki i buty. Mogłabym tu zostać na zawsze. Nikogo już dawno nie ma na tej górze i teraz mogę kontemplować otaczające mnie piękno, w dole Dolina Pięciu Stawów Spiskich i maciupeńka Chata Teryho wyglądają bajecznie. Ostre szczyty dookoła doliny są już prawie czarne na tle niebieskiego nieba, oświetlane od zachodu ciepłymi promieniami słońca. Przepięknie mieni się zachodnia ściana Łomnicy. Jest tak cudnie, ciepło i cicho, że chcę tu zostać aż do zmroku. Jednak zbieg w ostatnich promieniach słońca z Łomnickiej Przełęczy kusi mnie coraz bardziej. W końcu wstaję i zaczynam żwawiej schodzić po grani, a potem zbiegam lekko do Łomnickiego Stawu. Wreszcie mogę rozprostować nogi! Na szlaku spotykam tylko kozice. Czym jest zdobycie szczytu – pytam siebie – jeśli wjedzie się na przełęcz kolejką, a potem skorzysta z niej, żeby dostać się na dół?

Po 20 minutach od Łomnickiego Stawu jestem już przy samochodzie, głodna jak wilk i szczęśliwa, że zrobiłam coś całkiem fajnego, że odważyłam się pójść w nieznane i że to nieznane wcale nie było takie trudne, jak mi się wydawało. Coś co było tak bardzo obce i groźne, jest teraz moje, tylko moje. Czuję się szczęśliwa, że mogę okrywać nowe miejsca, zdobywać kolejne góry i poszerzać swoje doświadczenie, robić coś, z czego jestem dumna. Czuję ogromną wdzięczność, że mam odwagę i siłę na takie przygody!

Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka

Link na stravie tutaj.

Pierwsza część tutaj.

Więcej zdjęć!

Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka Łomnica na biegowo, Wysokie Tatry, biegaczka ]]>
https://biegamwgorach.pl/lomnica-na-lekko-2/feed/ 5
Łomnica na lekko, free i solo #1 https://biegamwgorach.pl/lomnica-na-lekko-1/ https://biegamwgorach.pl/lomnica-na-lekko-1/#respond Thu, 08 Jun 2017 14:08:24 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=6029 Łomnica, Łomnicka Przełęcz, biegaczka, trasy biegowe w Tatrach

W drodze ze Skalnatego Plesa na Łomnicką Przełęcz

Dawno już myślałam, żeby wybrać się na Łomnicę, na Gerlach i inne trudno dostępne szczyty Tatr Wysokich, ale przeważało myślenie, że przecież trzeba zrobić „zwykły” biegowy trening, albo ciągle w weekendy były jakieś zawody. Teraz nie napinam się na trening ani na starty w zawodach. Czas realizować stare marzenia!

Zachęcona wejściem na Kieżmarski Szczyt z zacną, doświadczoną taternicką ekipą, postanowiłam spróbować swoich sił sama, a za cel obrałam sobie Łomnicę. Dal tych, którzy nie wiedzą, to drugi szczyt Tatr o wysokości 2632 m n.p.m.

Wybrałam na ten cel idealnie okienko pogodowe, 20 stopni w Tatrzańskiej Łomnicy, 6 na szczycie i znikomy wiatr, 2 czerwca, piątek. Liczyłam na to, że raczej nikogo nie spotkam. Dobrze i źle. Dobrze, bo nie lubię w górach świadków ani licznego towarzystwa, źle, bo mając „przewodników” pewniej bym się czuła. Miałam jednak nadzieję a wręcz pewność, że będą jeszcze ślady na śniegu.

Nie powiem, że się nie bałam. Nie znałam drogi, szłam sama, na lekko. Oglądałam filmiki z różnych wejść i musiałam przyznać: jest stromo, nawet miejscami pionowo. Pomyślałam, że pójdę i najwyżej zawrócę, jak zrobi się zbyt trudno, w co do końca sama nie wierzyłam.

Ze sprzętu wzięłam: kijki, raki aluminiowe, dwa flaski, wiatrówkę, bluzkę z długim rękawem, cienkie rękawiczki, buty Adidas Terrex Agravic. Ruszyłam z Tatrzańskiej Łomnicy po godzinie 11, dość późno jak na pierwsze wejście nieznaną drogą, mając przed sobą 1800 metrów w pionie.

Łomnica, Łomnicka Przełęcz, Skalnate Pleso, trasy biegowe w Tatrach

Widok na Łomnicę ze Skalnatego Plesa

Z Tatrzańskiej Łomnicy do Łomnickiego Stawu

Ten odcinek wiedzie szlakiem (zielonym), początkowo ścieżką, potem kawałek asfaltem, potem znowu ścieżką zakosami wzdłuż wyciągu. Im wyżej, tym stromiej i kijki bardzo się przydają, zwłaszcza, jak jest się tak słabo wytrenowanym jak ja na chwilę obecną. Spotykam dosłownie garstkę ludzi. Przede mną cały czas monumentalna Łomnica. Obserwuję, jakie są warunki. Widzę dokładnie pola śnieżne, przed które prawdopodobnie będę musiała przejść (jak dobrze, że wzięłam raki!). Ostatni, prawie pionowy odcinek już bez śniegu. Jak ja tam wejdę, myślę sobie i odganiam od siebie wszystkie wątpliwości. Cieszę się, że idę do góry!

Przy stacji kolejki i nad Skalnatym Plesem (1750 m) tłum ludzi! Skąd oni się tu wszyscy wzięli? Ano wjechali sobie, wjechali! Napełniam flaski, wciągam żela i zastanawiam się, którędy wbić się na przełęcz.

Łomnica, Łomnicka Przełęcz, biegaczka, trasy biegowe w Tatrach

W drodze ze Skalnatego Plesa na Łomnicką Przełęcz

Na Łomnicką Przełęcz

Byłam tu nieraz na skiturach, tylko że na nartach szło się najprostszą drogą na wprost (i za to kocham skitury, że jesteś niezależny od szlaku!), a teraz czeka mnie przedzieranie przez kosówkę i wielkie głazy. Moje nogi wyglądają, tak jak wyglądają właśnie przez to buszowanie w kosówce! Dostrzegam powyżej trawersujący szlak, ale jak się na niego dostać i gdzie on się zaczyna? No nic, przedzieram się dalej pionowo w górę, aż w końcu po jakiejś pół godziny docieram do pięknie ułożonego chodnika. Teraz widzę, że szlak prowadzi od samego Łomnickiego Stawu, wygodnymi szerokimi zakosami, można nim wręcz biec. Trzeba było go szukać na dole, zamiast przedzierać się na przełaj. Tylko że, właśnie chciałam jak najszybciej czmychnąć w kosówkę, żeby te tłumy turystów nie zauważyły, że krążę gdzieś poza szlakiem.

Ten wygodny szlak jest zamknięty, kiedyś prowadził spragnionych widoków turystów na Łomnicką Przełęcz. Teraz oficjalnie można tam wjechać tylko wyciągiem krzesełkowym, który dzisiaj był nieczynny (i całe szczęście!). Gdy już jestem na chodniku mogę pomaszerować szybciej lub nawet podbiec. Ścianę Łomnicy mam coraz bliżej mnie i coraz bliższa jestem myśli, że nie spanikuję i jednak tam wejdę. Jest gorąco, idę w krótkich spodenkach i krótkim rękawku, prawie nie ma wiatru. Ekscytując się tym, co czeka mnie wyżej, wychodzę na Łomnicką Przełęcz (2189 m). Zmieniam koszulkę na suchą, a mokrą chowam na słońcu za dużym głazem.

Łomnica, Łomnicka Przełęcz, biegaczka, trasy biegowe w Tatrach

Łomnicka Przełęcz

Cześć druga i więcej zdjęć jutro.

]]>
https://biegamwgorach.pl/lomnica-na-lekko-1/feed/ 0
Świnica i Zawrat. Pożegnanie lata w śniegu https://biegamwgorach.pl/swinica-i-zawrat-pozegnanie-lata-w-sniegu/ https://biegamwgorach.pl/swinica-i-zawrat-pozegnanie-lata-w-sniegu/#respond Thu, 22 Sep 2016 11:15:18 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=5457 Wczoraj przez pół dnia słyszałam w radio, że w Tatrach pada śnieg. Postanowiliśmy z Jurkiem to sprawdzić i pożegnać lato.

Ruszamy dość późno, bo wiadomo, praca, różne obowiązki. Z okolic ronda wybiegamy do Kuźnic ok 13.30. Cały czas lekko kropi. W swoim stylu mam ze sobą całą masę ciuchów: puchówkę, kurtkę z membraną, wiatrówkę, bluzkę na przebranie z długim rękawem i krótkim, czapkę, buffa, opaskę na głowę i rękawiczki (o jedne za mało).

Do Murowańca dobiegamy delikatnie zmoczeni, dlatego zmieniam tam bluzkę i buffa i zostawiam sobie do wyschnięcia na kaloryferze. Ku naszemu zdziwieniu, jak na taką dupówę, to niezłe tłumy w schronisku. Wyżej już mniej, wszyscy już schodzą z gór. Za Murowańcem przestaje padać deszcz, biegniemy w lekkiej mgle. Jest naprawdę bardzo przyjemnie i dość ciepło, nie wieje, a szlak dookoła Czarnego Stawu to bajka.

Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica

Podejście na Zawrat

W okolicach Zmarzłego Stawu robi się chłodniej, pada jakiś niby deszczyk niby śnieg, na skałach widać malutkie poletka ze śniegiem. Ale nie ma lodu, nie jest ślisko*. Zaczynają się strome podejścia z łańcuchami i jest coraz więcej śniegu. Największym problemem okazuje się brak porządnych, zimowych rękawiczek. Mam rowerowe z palcami, dobre na łańcuchy, ale teraz są kompletnie przemoknięte i zamarzają mi dłonie. Zatrzymujemy się na ogrzanie rąk i kanapkę. Do Zawratu już tylko kawałek więc nie opłaca się zawracać.

Na przełęczy stoimy przed decyzją, wracamy tą samą drogę, czy przez Świnicę. Dla mnie strome i dość długie zejście ze zdrętwiałymi dłońmi będzie dużo mniej komfortowe niż podchodzenie, a później już łatwiejsze zejście ze Świnicy, dlatego ruszamy dalej. Kawałek można pobiec, więc robi się ciepło i mogę zdjąć mokre rękawiczki. Teraz już pochodzę bez nich, jest mi tak znacznie cieplej.

Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica

Widoki na Świnicy

Na Świnicy piękne, zimowe widoki, to znaczy nic nie widać, szybka fotka i spadamy. Jeszcze trochę łańcuchów i trudniejszego terenu, aż wreszcie mamy pod stopami biały ułożony chodnik, przyprószony świeżym śniegiem. Przez chmury zaczyna przedzierać się słońce, nagle wyłania się przed nami Kościelec, dolinki i inne góry. Przepiękne widoki! Zbiegamy niżej już w pełnej widoczności, śnieg ustępuje mokrej skale. Robimy fotki i zaczynam marzyć o ciepłej zupie. Tak, zjem obiad w Murowańcu, a raczej kolację.

Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica

W schronisku jesteśmy po 18. Gdyby nie ta pyszna wyżerka zbieglibyśmy jeszcze za widności, ale jest tak pięknie, że nigdzie nam się nie spieszy, nie ma wiatru i jest ciepło. Wracamy już prawie po ciemku, przez Jaworzynkę. W lesie ratuje nas jedna czołówka, Juriego. Nie ma to jak doskonała synchronizacja, bo zbieg po mokrych skałach z jedną latarką idzie nam całkiem sprawnie.

Trasa

Ok 22 km, +1620 m, ok 4 godzin (samego ruchu) w tempie bardzo spokojnym, w pierwszym zakresie.

Zakopane (okolice stacji BP) – Murowaniec (przez Jaworzynkę) – Czarny Staw Gąsienicowy – Zawrat – Świnica – Murowaniec (czarnym i żółtym szlakiem) – Kuźnice (przez Jaworzynkę)

Znaczne trudności techniczne, długie, strome podejścia i zejścia z łańcuchami, ekspozycja – na odcinku od Zmarzłego Stawu przez Zawrat i Świnicę do Świnickiej Kotlinki.

* Z tego względu najlepiej wybierać tę trasę, gdy panują dobre warunki, jest widoczność i jest sucho. Na mokrej skale może być ślisko. Jednak chcę tutaj zaznaczyć, że ślisko, to pojęcie względne, zależy od sprzętu i umiejętności. Biegam po Tatrach w butach Adidas terrex agravic lub terrex boost, które rewelacyjnie trzymają na mokrej skale, w innych butach biegowych w takich warunkach się ślizgam.

Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Murowaniec. Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica Trening w Tatrach. Zawrat i Świnica ]]>
https://biegamwgorach.pl/swinica-i-zawrat-pozegnanie-lata-w-sniegu/feed/ 0
Wycieczka biegowa do Białego Stawu https://biegamwgorach.pl/wycieczka-biegowa-do-bialego-stawu/ https://biegamwgorach.pl/wycieczka-biegowa-do-bialego-stawu/#respond Tue, 23 Feb 2016 16:58:44 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=4241

Długie wybiegania będę robić w poniedziałki

Mniejsze korki i łatwiej dojechać na Słowację. A czemu wolę Tatry Słowackie? Cieplej i mogę biegać z Forrestem.

Wczoraj było trójkowo, więc dolinka. Nie byłam jeszcze na szlaku z Tatrzańskiej Kotliny do Białego Stawu Kieżmarskiego. No to jedziemy! Na dole lato, na górze zima. Tak wygląda tatrzańska wiosna. Trafiło nam się okienko pogodowe!

Do Schroniska pod Szarotką przepiękna biegowa ścieżka, wijąca się trawersikiem wśród drzew, z widokami na Słowacji Raj. Prawie bez śniegu. Powyżej schroniska ściegu już coraz więcej, lód, szlak nieprzetarty. Czyli człapanko, a tak liczyłam na jakieś szybsze bieganie! Przed Białym Stawem poszliśmy jakimiś starymi śladami i zgubiliśmy się. Trochę brnięcia w śniegu po kolna jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Co z tego, że stopy przemarznięte, czego się nie zrobi dla alpejskich widoków!

Sami zobaczcie!

Suma summarum: 21,5 km/+1060 m. Link do wycieczki tutaj.

wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie wycieczka biegowa Tatry Słowackie

Wszystkie trasy na Słowacji

]]>
https://biegamwgorach.pl/wycieczka-biegowa-do-bialego-stawu/feed/ 0