góry – BIEGAM W GÓRACH https://biegamwgorach.pl treningi w Tatrach, bieganie w górach i w terenie, biegi górskie, obozy biegowe w górach, Thu, 25 Oct 2018 08:06:42 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.6.2 Sława przeminie, a góry zostaną! https://biegamwgorach.pl/slawa-przeminie-a-gory-zostana/ https://biegamwgorach.pl/slawa-przeminie-a-gory-zostana/#comments Wed, 24 Oct 2018 09:24:36 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=8220 czyste Tatry, czyste góry

Ostatnio w internetach zawrzało po kontrowersyjnej decyzji organizatorów Łemkowyna, którzy odebrali Edycie Lewandowskiej tytuł Mistrzyni Polski w biegu górskim na dystansie ultra za… śmiecenie na trasie.

Z zaciekawieniem czytałam tłumaczenie i oświadczenia Edyty na FB i komentarze do nich. Większość zgodzi się ze mną. Nie lubimy śmieci w górach i nie powinniśmy ich tam zostawiać. Wielu jednak krytykowało decyzję o dyskwalifikacji, w tym sama zawodniczka. Że zbyt surowa kara, że nie ma odwołania, że powinna być kara czasowa, finansowa, albo w ogóle żadna – bo śmiecenie nie ma wpływu na wynik, bo wiele innych osób śmieciło, a nie zostało ukaranych.

Subiektywnie, gdybym była w takiej sytuacji, czyli najlepsza, wolałabym zostać zdyskwalifikowana niż spaść na 3 czy 4 miejsce, do czego sprowadzałaby się kara czasowa. Chciałabym schować się pod ziemię ze wstydu, zniknąć z wyników zawodów.

Czytam regulaminy biegów górskich w Polsce i zagranicą, w których biorę udział i prawie wszędzie za śmiecenie grozi dyskwalifikacja (z reguły obligatoryjna) i jest jasno napisane, gdzie można zostawić opakowania po żelach i batonach.

Udział w biegach nie jest obowiązkowy. Dobrowolnie zapisujemy się i dobrowolnie akceptujemy zasady ustalone przez organizatora. Jeśli przeszkadza mi, że za śmiecenie jest dyskwalifikacja, to nie muszę biec w takiej imprezie. Mogę wybrać biegi, gdzie śmiecenie nie jest zabronione lub tak surowo karane. A jeśli zaakceptowałam jakieś reguły, to muszę przyjąć z pokorą konsekwencje naruszenia ich. Trochę śmieszyły mnie też opinie, że to były tylko dwa opakowania, albo nie miało to wpływu na wynik. Jeśli wyrzucanie opakowań po żelach nie ma wpływu na wynik, to jaki jest problem, żeby dodźwigać je do mety? Widocznie ważą zbyt wiele.

Serio? Co ma piernik do wiatraka. Za brak folii NRC, gwizdka czy innego wyposażenia też na większości biegów górskich jest dyskwalifikacja, a nie ma to żadnego związku z wynikiem. Jeden nasz biegacz został zdyskwalifikowany w biegu zagranicznym za brak dowodu. Stracił drugie miejsce. Przecież taka a nie inna kara jest wyrazem tego, jaką wagę do problemu przywiązuje organizator (lub park narodowy, w którym jest bieg).

No to słuszna była ta dyskwalifikacja czy nie?

To jasny przekaz. Śmieceniu w górach i lasach mówimy stanowcze NIE. Nie ma miejsca w górach dla ludzi, którzy mają problem ze schowaniem opakowania po żelu do kieszeni. I tym bardziej dyskwalifikacja dla elity. Bo gdyby chodziło o 357 biegacza, to nikt by nawet nie dowiedział się o takiej sytuacji. Zgadzam się z Dominiką Stelmach, że Edyta została trochę kozłem ofiarnym. Ale zaraz. Patrzymy na najlepszych, w jakich biegają butach, zegarkach, jakie jedzą żele. Elita chcąc czy nie chcąc jest przykładem dla innych.

Współczuję Edycie i nie zazdroszczę tej sytuacji, a szczególnie hejtu, który się na nią wylał. Ale… wstydzę się za ludzi, którzy śmiecą w górach. Gdy widzę papierki po batonach, puszki, butelki, zasmarkane chusteczki czy podpaski przy szlaku to wstyd mi za tych, którzy je tam zostawili. I biję się w piersi, że widząc cudze śmieci, nie zawsze chce mi się je podnieść. Wstydzę się, że nie podniosłam śmieci na zawodach, które biegacze zostawiali przede mną. Niech ta dyskwalifikacja nas wszystkich czegoś nauczy. Bo cholerka, tych śmieci w górach jest za dużo!

Szacun dla organizatorów Łemko. Wreszcie zostało powiedziane głośno i dobitnie: NIE dla śmiecenia na trasie. Bez tłumaczeń i bez odwołania! Są ważniejsze wartości niż tytuły, wyniki, medale i walka o najwyższe sportowe cele. O naszych wynikach zapomną, sława przeminie, a góry zostaną!

czyste Zakopane, czyste Tatry, biegaczka, nie śmiecimy

]]>
https://biegamwgorach.pl/slawa-przeminie-a-gory-zostana/feed/ 4
Sprzęt do biegania w górach zimą https://biegamwgorach.pl/sprzet-do-biegania-w-gorach-zima/ https://biegamwgorach.pl/sprzet-do-biegania-w-gorach-zima/#comments Sat, 02 Dec 2017 16:41:31 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=5745 Sprzęt do biegania w górach zimą

Foto. Błażej Łyjak

Moje początki biegania to była czysta amatorka. Na pierwsze bieganie wychodziłam w zwykłych „adidasach” na siłownię, bawełnianych spodniach dresowych i miejskiej kurtce. A po trzech miesiącach biegania pojechałam na obóz biegowy… w Tatry… zimą! No i stanęłam przed wyzwaniem nabycia „profesjonalnego” biegowego sprzętu. Nie myśląc za wiele kupiłam buty biegowe. Ale były to buty bez żadnego bieżnika, letnie i przewiewne. Do tego dokupiłam jeszcze ocieplane legginsy z windstoperem z przodu. Trzeba zauważyć, że 6 lat temu sklepy ze sprzętem do biegania po górach czy to stacjonarne czy internetowe to była rzadkość. Więc na tym moje zakupy się skończyły. Na szczęście miałam jakiś sprzęt rowerowy, jak plecak czy kurtka i to musiało mi wystarczyć. O takich rzeczach jak raczki, stuptuty czy buty do biegania ze specjalnym bieżnikiem nie miałam pojęcia.

Teraz w sprzęcie można wybierać i przebierać. I można się też w tym trochę pogubić i przesadzić. Jestem zwolenniczką tezy, że żeby zacząć przygodę z nowym sportem najważniejszy jest zapał i konsekwencja a nie obkupienie się sprzętem. Ale z drugiej strony w górach (zwłaszcza zimą) sprzęt odgrywa dość istotną rolę. Od jego niezawodności (i umiejętności posługiwania się nim) często zależy nasze zdrowie i życie, a im bardziej profesjonalny i lżejszy, tym możemy poruszać się pewniej i szybciej.

Dlatego postanowiłam podzielić się moim wieloletnim doświadczeniem w doborze sprzętu na zimowe bieganie po górach. Mój spis dotyczy długich górskich wycieczek, a nie krótkich treningów w niższych partiach gór. Piszę nie tylko o sprzęcie stricte biegowym, a także o odżwywianiu i nawadnianiu.

Buty i stopy

ciepłe buty z dobrym bieżnikiem i goretexem: zaczynałam biegać po Tatrach zimą w zwykłych asfaltówkach, trzy lata później miałam już buty trailowe, ale na letnie warunki, w których zamarzały mi stopy. Teraz biegam w butach z goretexem (i dobrym bieżnikiem) Adidas Terrex Boost (recenzja tutaj) i  Terrex Agravic. Polecam też buty dedykowane na zimę i góry z wbudowanym stuptutem. Obecnie można przebierać w markach i cenach: Dynafit, Salomon, The North Face, Tecnica.

stuptuty: rzadko ich używałam, ponieważ w trudnym terenie spadają z buta i śnieg tak czy owak wpada do środka. Dlatego kupiłam buty z wbudowanym stuptutem – The North Face Ultra Winter. Ale jeśli jest mało śniegu lub biegacie po ubitym szlaku, stuptuty czy też wysokie buty nie są potrzebne.

raczki: warto wiedzieć, że słoneczna aura w górach i mało śniegu zwykle oznacza oblodzone szlaki. Na takie warunki przydają się lekkie biegowe raczki (ok 200 gramów jeden), które szybko zakłada się na buta za pomocą rozciągliwej gumy. Alternatywą na raczków są buty z kolcami, ale polecam je tylko na trasy, które przebiegają wyłącznie po śniegu, gdyż na skale czy asfalcie szybko zetrzemy kolce. U mnie sprawdziły się solidne raczki marki Camp (Ice Master) i nieco lżejsze Snowline.

raki: warto zabrać prawdziwe raki, nie po to, żeby w nich biegać (to jest nawet niewskazane), tylko móc przejść jakieś trudniejsze trawersy. Nikogo nie zachęcam do wybierania zimą szlaków, których nie znacie, które są zamknięte i nie przechodzone, gdzie zamiast wydeptanej ścieżki jest oblodzony stromy stok. Ale jeśli już idziecie w nieznany teren, to zabierzcie raki (i czekan, o czym niżej). Ja posiadam dość lekkie, aluminiowe marki Black Diamond.

ciepłe i długie skarpety: jeśli wybieracie się na dłuższą wycieczkę w góry i jest poniżej zera, to ciepłe i długie skarpety w połączeniu z zimowymi butami mogą uratować Wam stopy. Na długie wycieczki często też zakładam skarpety kompresyjne. A długie dlatego, żeby kostki czy achilles nie wystawały na mrozie.

Sprzęt do biegania w górach zimą

Ubranie

ocieplane legginsy: gdy temperatura spada poniżej zera, zawsze zakładam ocieplane legginsy, a czasami jeszcze pod nie zakładam dodatkowe legginsy termoaktywne. Na duże mrozy dla kobiet świetnym rozwiązaniem jest dodatkowa biegowa spódniczka.

lekkie spodnie wiatroodporne: gdy temperatury są bardzo niskie i wieje wiatr watro zabrać dodatkowo lekkie spodnie wiatroodporne, które założymy np. na grani czy w wyższych partiach gór. Ja posiadam ultralekkie spodnie marki Attiq, rozpinane na całej długości nogawki, dzięki czemu, żeby je założyć nie trzeba zdejnmować butów. Są to w zasadzie spodnie skialpinistyczne, gdzie wiadomo, zdejmowanie buta, to jeszcze większe wyzwanie 😉

bluzka z długim rękawem: jako pierwszą warstwę zawsze zakładam bluzkę termoaktywna z długim rękawem, ewentualnie z domieszką wełny.

ciepła bluza biegowa: jako warstwa podstawowa, najlepiej rozpinana na całej długości, żeby można było regulować temperaturę lub łatwo ją zdjąć, gdy jest zbyt ciepło. Obecnie można kupić bluzy z windstoperem na klatce piersiowej, co jest świetnym rozwiązaniem na mroźną i wietrzną pogodę. Polecam też bluzy z kapturem, jako dodatkowe zabezpieczenie przed zimnem (przez głowę tracimy najwiecej ciepła).

lekka wiatrówka: jeśli nie ma dużego mrozu zabieram tylko wiatrówkę zamiast grubej bluzy, ale zwykle biorę ją zawsze jako dodatkową warstwę, która przydaje się na grani i w wyższych partiach gór.

lekka kurtka puchowa: biorę ją prawie na każdą długą wycieczkę, gdy wybieram w wyższe partie gór, nawet gdy jest słoneczna pogoda i jest miarę ciepło (ok 0 stopni). Po pierwsze pogoda może się w każdej chwili załamać, mogę się zgubić i czekać na pomoc w miejscu, mogę nie zdążyć na busa i czekać w zimnie na okazję. Sytuacji, jakie mogą się zdarzyć, jest cała masa, a taka kurtka prawie nic nie waży. Poza tym osoby, które mają 15% tkanki tłuszczowej lub mniej marzną dużo bardziej, a taka kurtka na wietrznej grani lub szczycie daje niesamowicie dużo ciepła.

kurtka z goretexem: zabieram ją gdy jest wietrzna pogoda i jest bardzo zimno (-10/15) zamiast wiatrówki.

czapka: zawsze mam dodatkowe dwie lekkie biegowe czapki, czyli w sumie trzy. Gdy robi się zimniej zakładam dwie na raz lub zmieniam na suchą. Gdy jest dodatnia tempratura i bezwietrznie zamiast czapki zwykle zakładam ocieplaną opaskę.

rękawiczki: wystarczą zwykłe cienkie biegowe rękawiczki (chyba że komuś bardzo marzną dłonie). Jeśli wybieramy się w trudny teren, gdzie będzie trzeba używać rąk, np. na łańcuchach, przydadzą się dodatkowe cieplejsze rękawiczki, z grubszą, nieprzecieralną warstwą od spodu.

buff: używam tylko na szyję, nie uznaję zakrywania ust czy twarzy, wydychane powietrze zaraz zamarznie a my będziemy mieć na twarzy okład z lodu.

trening w Tatrach Zachodnich, Dolina Chochołowska

Tatry Zachodnie, Dolina Chochołowska

Pozostały sprzęt

czekan: gdy wybieram się w wyższe partie na strome stoki zabieram czekan (w zestawie z rakami). Na biegowe wycieczki wystarczy lekki czekan turystyczny, ale żeby był przydatny, trzeba umieć go używać.

kije trekkingowe: jeśli macie mocne ramiona i plecy kijki na pewno dodadzą Wam mocy, w zimowych warunkach, w kopnym śniegu, czy na oblodzonych podejściach mogą dodatkowo pomóc. O treningu z kijami pisałam tutaj. Biegam ze składanymi kijami Mountan King Trail Blaze.

czołówka: do tej pory zabierałam tylko wtedy, gdy planowałam bardzo długą wycieczkę (o godz. 16 w grudniu jest już ciemno, o czym nie każdy górski turysta pamięta…). Przekonałam się jednak, że warto mieć czołówkę na stałe w plecaku, najlepiej jej nigdy nie wyjmować. Plecak zabieramy zwykle na dłuższe wycieczki, a wtedy zawsze jest ryzyko wracania po zmroku, czy to jest zima czy lato. Poza tym w górach naprawdę wszystko może się zdarzyć i planowana 3-godzinna wycieczka może zamienić się w całodniową.

folia NRC: powinno się ją mieć w plecaku biegowym przez cały rok i na stałe, tak jak czołówkę. Niektóre plecaki są sprzedawane razem z NRC, znajduje się w specjalnej kieszonce i najlepiej jej nie wyjmować.

ubezpieczenie: jeśli dużo biegacie w górach warto posiadać całoroczne ubezpieczenie górskie obejmujące cały świat, zwłaszcza gdy wybieracie się w góry zagranicą lub w Polsce na szlaki graniczne, a jest takich bardzo dużo – w Tatrach, Karkonoszach, Beskidach czy Bieszczadach. Jeśli się zgubicie i będziecie musieli zejść np. na słowacką stronę, ewentualna akcja ratunkowa może Was dużo kosztować. Ja posiadam ubezpieczenie Alpenverein.

telefon z numerami ratunkowymi: gdy wybieracie się w rejony przygraniczne, np. w Tatry czy Karkonosze warto posiadać numery również zagranicznych służb ratunkowych.

zegarek z kompasem, GPS i wysokościomierzem: polecam ze względów bezpieczeństwa, umożliwienia nawigacji i podania współrzędnych własnego położenia.

dobra mapa: jeśli wybieracie się w góry zagranicą, polecam mapę z nazwami oryginalnymi. Przykładowo w Tatrach Słowackich jest wiele różnic nazewniczych i mylących nazw – Lodowa Kopa to po słowacku Mały Lodowy Szczyt, a Mały Lodowy Szczyt to słowacka Szeroka Wieża. Słowackie nazwy często niczym nie przypominają polskich, niemalże na każdej wycieczce na Słowację przekonuję się, że warto je znać. Kiedyś dogadałam się ze Słowakami tylko dlatego, że wiedziałam, że Rakuska Czuba to po słowacku Wielka Świstówka (Veľka Svišťovka). Chodzi o bezpieczeństwo i możliwość podania w ewentualnej akcji ratunkowej, czy w razie zgubienia się dokładnego położenia, ale też o komunikację na szlaku z innymi osobami.

plecak biegowy: żeby to wszystko pomieścić, trzeba mieć jakiś plecak. Biegam w kamizelkach biegowych 5-cio lub 10-cio litrowych, w zależności od długości wycieczki i ilości sprzętu. Jeśli nie biorę raków i czekana spokojnie mieszczę się w 5-ciu litrach. Obecnie testuję nowe kamizelki biegowe marki CamelBak.

Odżywianie i nawadnianie

żele i batony: powinno się zabierać je w takiej ilości, żeby starczyło na spożycie żela (batonu) co godzinę lub pół godziny i jeszcze mieć awaryjny zapas. Zimą mamy dużo większy wydatek energetyczny, gdyż ciało musi się ogrzać, warunki są ekstremalne i to samo podejście zimą może kosztować Was więcej wysiłku niż latem. Staram się mieć całe jedzenie ze sobą i być niezależną od schronisk (nawet jeśli takie mają być na trasie).

picie: mimo, że zimą chce się mniej pić niż w upalny letni dzień, to musimy się regularnie nawadniać, czyli litr wody na godzinę wysiłku. To bardzo dużo, ale odwodnienie oznacza gorszą regenerację i spadek wydolności. Dobrze nie pić samej wody, ale napój izotoniczny, może być własnej roboty, ja stosuję wodę z miodem, sokiem z cytryny, imbirem i solą himalajską. Nie jesteśmy raczej w stanie zabrać 3 litrów wody (bukłak ma 2-1,5 litra a dwa flaski łącznie – 1 litr), dlatego zimą warto wybierać trasy ze schroniskami (również ze względów bezpieczeństwa) i uzupełniać wodę jak najczęściej. Żeby nie kupować gotowych napojów polecam zabrać izotonik w proszku lub tabletkach.

* * *

Bardzo dużo tego sprzętu, plecak faktycznie waży dużo, ale na szczęście z biegiem czasu staje się coraz lżejszy. Wszystko też zależy od tego, gdzie się wybieracie. Jeśli chcecie biegać tylko dolinkami, po wydeptanych szlakach, z przerwami w schroniskach, to wiele z tych rzeczy nie będzie potrzebne. Jednak na wycieczki w trudnym terenie, na przykład tatrzańskie szczyty i granie – cały wymieniony powyżej sprzęt się przyda.

Chętnie też przeczytam, jakie są Wasze doświadczenia ze sprzętem w zimowych warunkach.

I na zakończenie. W górach zimą, gdy jest dużo śniegu, czas wycieczek trzeba mnożyć co najmniej razy 2 (w porównaniu do letnich warunków). Rano przed wyjściem trzeba zawsze sprawdzić aktualne zagrożenie lawinowe i warunki, które podawane są na strona TOPR’u (GOPR’u) i dostosować do nich swoją trasę. Trasę trzeba też zawsze dostosować do własnych umiejętności i doświadczenia i nie wybierać się w góry samemu.

Powodzenia!

Polecam również

bieganie w Tatrach zimą

Tatry Zachodnie

]]>
https://biegamwgorach.pl/sprzet-do-biegania-w-gorach-zima/feed/ 12
GÓRY. Trening z kijami https://biegamwgorach.pl/gory-trening-z-kijami/ https://biegamwgorach.pl/gory-trening-z-kijami/#respond Sat, 19 Aug 2017 19:34:37 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=6357 Jak dobrać kije biegowe, jak, gdzie i kiedy trenować, jak się nimi posługiwać, czyli technika biegania z kijami, czy używać kije na zbiegach i na jakie zawody warto je zabrać – o tym wszystkim piszę w najnowszym tatrzańskim numerze GÓR. Zapraszam do lektury!

GÓRY. Trening z kijami

Zdjęcie: Jacek Frąckowiak

]]>
https://biegamwgorach.pl/gory-trening-z-kijami/feed/ 0
Nie trać czasu na życie cudzym życiem https://biegamwgorach.pl/nie-trac-czasu-na-zycie-cudzym-zyciem/ https://biegamwgorach.pl/nie-trac-czasu-na-zycie-cudzym-zyciem/#comments Wed, 17 May 2017 04:00:54 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=6010 bieganie, Tatry, biegaczka, trening, ultramaratony, CamelBak

Ludzie lubią emocjonować się sukcesami innych. A miarą sukcesu jest dla nich to, ile i jak głośno się o nim mówi. Śledzą życie znanych sportowców, gwiazd i celebrytów. Dzielą ludzi na tych, którym się „udało” i na tych, którzy wiodą przeciętne, szare życie. Niestety często zaliczają się do tych drugich. Nie zauważają, że życie cudzym życiem i żaden, nawet najbardziej nagłośniony „sukces” nie daje szczęścia.

Szczęściem jest emocjonowanie się WŁASNYM życiem, realizowanie własnych małych i dużych pasji i rozwijanie swojego potencjału. Robienie tego bez względu na to, co myślą o tym inni i czy w ogóle o tym coś myślą.

Jestem szczęśliwa, że codziennie ćwiczę jogę, 40 minut na macie daje mi poczucie harmonii i energię na cały dzień. Jestem szczęśliwa, gdy widzę skaczącego przy mnie Forka na naszych górskich wycieczkach, że jestem sprawna i codziennie mogę być w górach, że mam pracę, którą lubię i która daje mi wiele swobody. Jestem szczęśliwa, że są wokół mnie bliscy, na których mogę liczyć i to ich życie mnie obchodzi. W końcu, że mam marzenia i krok po kroku KAŻDEGO dnia je realizuję. Moje życie dostarcza mi tyle radości i pozytywnych emocji, że nie mam potrzeby ani czasu na śledzenie na plotkach, blogach czy w telewizji życia obcych mi osób.

I tego Ci życzę!!!

PS. Gdy czytasz ten post piję pewnie kawę w Murowańcu ze starym znajomym, albo jestem już na Zawracie.

]]>
https://biegamwgorach.pl/nie-trac-czasu-na-zycie-cudzym-zyciem/feed/ 1
Kierunek góry https://biegamwgorach.pl/kierunek-gory/ https://biegamwgorach.pl/kierunek-gory/#respond Mon, 15 May 2017 16:30:25 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=5998 Warszawa. Wybiegałam dziś 10 km, znalazłam nawet jakieś pagórki. Nawdychałam się na zapas warszawskiego powietrza. Musi mi wystarczyć na jakieś dwa miesiące, może dłużej? Teraz w góry! Siedzę w pociągu i rozmyślam o górach, o Warszawie. Jestem jakby pośrodku. Patrząc przez okno widzę swoje życie z dystansu i upewniam się, czy jadę w dobrym kierunku. Gdy jestem w Warszawie zawsze powraca ta sama myśl. Mogłabym tu mieszkać, odnalazłabym się na nowo. Fajne są wieczorne wyjścia ze znajomymi i poczucie, że jest się ze wszystkim na czasie. Przybyło kilka nowych knajp, budowa metra mozolnie, ale postępuje, a poza tym nic się nie zmieniło. To fajne miasto. Ścieżki biegowe nad Wisłą czekają dokładnie w tym samym miejscu, w którym biegałam ostatnio trzy lata temu. Lasek Bielański aż się prosi, żeby z lekkością przemknąć przez jego pagóraski. O jak bardzo bym tu pobiegała! Dzięki bieganiu szybko oswoiłabym się na nowo. I bez wątpienia wpadłabym w wir pracy i służbowych obowiązków. Gdy stoję przy ruchliwej ulicy uświadamiam sobie, że Zakopane jest jak koniec świata. Kończy się murem gór, gdzie czas płynie dużo wolniej, gdzie nie docierają światowe trendy i nowinki. Im dużej jestem w Warszawie, tym bardziej myślę o górach. To miasto mnie motywuje. Mam plan. Plan, który nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia, ale tak mnie ekscytuje, że myślę o nim wręcz kompulsywnie. Chcę wstawać o 5 rano i o świcie być już na szlaku. Chcę jeszcze więcej być w Tatrach i jeszcze mocniej ich doświadczać. Jest tak wiele jeszcze nieznanych mi ścieżek i niedobytych szczytów. Jest co robić. Jest do zrobienia kawał nikomu niepotrzebnej roboty. Wiem, że to dobry kierunek.

Kierunek góry

]]>
https://biegamwgorach.pl/kierunek-gory/feed/ 0
Góry stoją w tym samym miejscu https://biegamwgorach.pl/gory-stoja-w-tym-samym-miejscu/ https://biegamwgorach.pl/gory-stoja-w-tym-samym-miejscu/#comments Tue, 11 Oct 2016 11:47:20 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=5671 Wszystko w jednym momencie traci sens. To co było pasją, staje się głupim zajęciem. Staje się obojętne. To, co cieszyło, smuci. Góry były wczoraj piękne, dzisiaj są okrutne.

Miałam do opublikowania teksty, o treningu, o sprzęcie. No ale kto będzie to teraz czytał, kogo to teraz obchodzi. To całe bieganie, te przygody wydają się takie dziecinne. Bo kim jesteś wobec gór, co możesz? Tobie się tylko wydaje, że coś możesz.

Takie właśnie są – nieprzewidywalne. W jednej chwili są takie piękne w słońcu, a nagle znikają za mgłą i chmurami. W jednej chwili rozmawiasz z człowiekiem, a zaraz go nie ma. A ja głupia myślałam, że mnie to nie dotyczy, że takie rzeczy to tylko w książkach o Himalajach…

Jeszcze parę godzin temu z nim rozmawiałam, dał mi swoją zajebistą kurtkę, w sam raz na mnie, przyniósł mi naprawione buty, wyszedł z Forkiem. Przyszedł bezinteresownie, bo byłam przeziębiona, jak zawsze, kiedy go poprosiłam, gdy trzeba było w czymś pomóc, odśnieżyć podwórko albo wnieść drewno. A gdy nie było trzeba, to sam wymyślał, a to że zmieni opony w moim rowerze, a to kupi lepszą kierownicę, zmieni korbę, przyniesie jakiś nowy sprzęt. A potem poszedł jak zawsze na trening. I nie wrócił. I w jednej chwili tracisz przyjaciela.

Tyle wspólnych planów, pomysłów, startów, tyle szlaków, które mieliśmy razem przebiec. Teraz już się nie będzie chciało. Nie będzie z kim zaplanować, z kim jarać się nowymi pomysłami, z kim sterczeć godzinami nad mapą, gadać godzinami o nowym sprzęcie i wyszukiwać fajnych miejsc na wycieczki.

Na razie wszystko jest w rozsypce, nie wiem nawet, czy mogę cokolwiek zaczynać i w jakim iść kierunku.

Te same szlaki nie będą już takie same, a góry stoją w tym samym miejscu.

PS. Zbieram myśli, żeby coś napisać, żebyście biegali po górach bezpiecznie i zawsze wracali ze swoich wycieczek.

Słwawskowski Szczyt, Tatry

Słwawskowski Szczyt, lipiec 2016

]]>
https://biegamwgorach.pl/gory-stoja-w-tym-samym-miejscu/feed/ 44
GÓRY. Siła biegowa. Komfort zdobywania szczytów https://biegamwgorach.pl/gory-sila-biegowa-komfort-zdobywania-szczytow/ https://biegamwgorach.pl/gory-sila-biegowa-komfort-zdobywania-szczytow/#comments Fri, 16 Sep 2016 12:51:04 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=5368 Nic nie daje takiej przyjemności jak możliwość pokonywania szczytów z lekkością! Siła biegowa jest ważna w bieganiu po płaskim – wyrabia szybkość, ale w bieganiu po górach to absolutna podstawa, jeśli zależy Ci na wynikach w zawodach czy komforcie w pokonywaniu przewyższeń i wbieganiu na szczyty.

W kioskach najnowszy, wrześniowy numer GÓR, a w nim mój tekst na temat treningu – „Siła biegowa. Komfort zdobywania szczytów.” Przedstawiam kilka rodzajów treningu, zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych biegaczy, dla tych, którzy mieszkają w mieście i tych szczęściarzy, którzy mają góry pod nosem. Jeśli interesuje Cię temat techniki, to w numerze 2/2016 pisałam o technice podbiegów i zbiegów.

Zapraszam do kiosków i zachęcam do lektury!

GÓRY. Siła biegowa. Komfort zdobywania szczytów

 

]]>
https://biegamwgorach.pl/gory-sila-biegowa-komfort-zdobywania-szczytow/feed/ 6
Krynica – Łabowska Hala https://biegamwgorach.pl/krynica-labowska-hala/ Sat, 19 Jul 2014 17:13:30 +0000 http://biegamwgorach.pl/?p=5840 1. dzień. Krynica –  Schronisko na Jaworzynie Krynickiej

Wyruszamy po przygodę przez Beskid Sądecki! Forek i mój cały ekwipunek.

wyprawa w Beskid Sądecki, Krynica

Ruszyłam około godziny 15 zostawiając auto w garażu (istny przypadek). Czerwonym szlakiem przez Czarny Potok, 10 km z gubieniem się. Pogoda idealna, ciepło, trochę słońca. Zdecydowałam się jednak wziąć minimusy, New Balance WT10. Biega się dobrze, choć ciężko się przyzwyczaić do 8 kg balastu na plecach. Zabrałam zrobione wcześniej kulki orzechowo-daktylowe i kokosowo-kakaowe, 1 kg bananów, dla Foresta nic. Ale plecy i tak bolały.

W schronisku nie było nikogo, turyści pojawili się dopiero wieczorem i w sobotę. A jednak nie wszyscy siedzą w święta przy stole! 🙂

Do jedzenia mogłam dostać tylko pierogi z mięsem, więc podziękowałam i wzięłam piwo, a Forest dostał gratis pół kg pieczonego schabu i parę suchych kromek chleba ze smalcem ze skwarkami – w Wielki Piątek!

2. dzień. Łabowska Hala

Rano nieplanowana wycieczka do Krynicy. Doszłam do wniosku. że przez najbliższe 3 dni nawet jak zbiegnę do jakiegoś miasteczka to nic nie kupię (Święta!), postanowiłam więc pobiec do auta po zostawione tam zapasy – 2 kg suszonych owoców i orzechów i 1 kg bananów, zabrałam też 2 kg suchej karmy dla Foresta. Będziemy jechać na tym samym wózku 😉

Pobiegłam zielonym szlakiem przez Przełęcz Krzyżową, wróciłam czerwonym przez Czarny Potok. No i wyszedł nieplanowany trening z rana 16 km.

Po godzinie 12 ruszyłam już z 9 kg plecakiem do Schroniska na Hali Łabowskiej, zaczęło padać, ale jakoś mnie to nie wzruszyło, a Forest był wręcz zachwycony i zaliczał każą kałużę 🙂 Niestety zostawiłam w schronisku rękawiczki, więc był powrót i wyszło w sumie 13 km.

W schronisku generalnie pustki, ale pojawiają się a to rowerzyści, a to piesi turyści.

  • link do trasy – 16,5 km, +850 m – Jaworzyna Krynicka – Krynica – Jaworzyna
  • link do trasy – 13 km, +300 m – Schronisko na Jaworzynie Krynickiej – Schronisko na Hali Łabowskiej

* * *

W drodze na Jaworzynę Krynicką.

wyprawa w Beskid Sądecki, w drodze na Jaworzynę Krynicką

Beskid Sądecki. Schronisko na Jaworzynie Krynickiej

Moje świąteczne zapasy.

wyprawa w Beskid Sądecki, zapasy

W drodze na Halę Łabowską. Tak wyglądała większa część trasy, tylko Forest był zadowolony 🙂

Beskid Sądecki, w drodze na Halę Łabowsk

Odpoczynek przy małym świerczku i z fajnym widokiem na Beskid Niski 🙂

Beskid Sądecki, w drodze na Halę Łabowską

W kompresach i minimusach biega się bardzo dobrze 🙂

Beskid Sądecki, w drodze na Halę Łabowską

Forest wie, gdzie jest najlepsze miejsce 😉

Schronisko na Hali Łabowskiej

Schronisko na Hali Łabowskiej. Mój dom przez najbliższe dwie noce.

Schronisko na Hali Łabowskiej

]]>