Trzeba być silnym, żeby powiedzieć NIE

trening Biała Skała, Tatry

Biała Skała, Tatry

Napisałam tekst, jaki trudny bieg mnie czeka. Nastawiałam się na niego pół roku, to miał być najfajniejszy i najtrudniejszy start sezonu – taki, jaki najbardziej lubię. Glen Coe Sklyline bieg o długości 55 km i +4750 m przewyższenia, należący do Skyrunning Extreme Series. Na trasie trudne odcinki techniczne, m.in. przejście eksponowaną granią o III stopniu trudności (Curved Ridge), pełny trawers grani Aonach Eagach ridge, zawierający odcinki wspinaczkowe II stopnia. Nie ma łańcuchów ani lin, tak jak na Trofeo Kima, wolna amerykanka i masz prawo bać się o swoje życie.

Profil trasy wygląda tak.

Glen Coe Skyline 2016 profil trasy

Glen Coe Skyline 2016 -profil trasy

Uwielbiam takie wyzwania! Zaprosiła mnie organizacja Skyrunning, oferując wpisowe i dwa noclegi z wyżywieniem. Fajnie!

Jeszcze tylko podróż do Modlina – 6 godzin prowadzenia auta. Potem lot do Glasgow, nocleg w hotelu przy lotnisku, rano wypożyczenie auta i 2 godziny górskiej jazdy z kierownicą po prawej stronie. Start w niedzielę w ekstremalnym terenie około 10 godzin i we wtorek ta sama, samotna, dwudniowa podróż.

Nie pojechałam.

Zrezygnowałam z wymarzonego biegu, z wyzwania, celu, który mnie nakręcał, do którego się przygotowywałam, z robienia tego, co kocham!

Porażka

No totalna słabość! Nie dałam rady. Wykupione bilety, zarezerwowane noclegi. Nastawiałam się na ten bieg od dawna, trenowałam na tatrzańskich graniach, przeżywałam, odliczałam dni, oglądałam zdjęcia trasy i wyobrażałam sobie siebie na skalistych graniach i trawersach. Chciałam walczyć o jak najlepsze miejsce w cyklu Skyrunning Extreme.

A tu dupa.

Stopa nie wygojona po starcie w Kima, niby ok, ale boli i blokuje mnie na zbiegach, zmieniam technikę zbiegu i obciążam lewą nogę. Zatoki dały o sobie znowu znać już przed Kima i głowa boli mnie codziennie. Wstaję z bólem głowy, budzę się z nim w nocy i kładę się z nim spać. Zakumplowaliśmy się. Nie mogę trenować. Dwa dni przed planowanym wyjazdem okazuje się, że jadę jednak sama. Lubię podróżować. Ale kolejna samotna, długa podróż w przeciągu 10 dni, to za dużo. Prowadzenie auta, ból pleców od tej samej pozycji, nieprzespane noce, zmęczenie ciągłym pakowaniem i rozpakowywaniem. Moja torba podróżna leży wciąż na wpół rozpakowana, nie opłaca mi się jej składać, namiot wciąż rozwalony na podłodze. Biurko zawalone papierami, bo między wyjazdami zabieram się za moją normalną pracę, tonę w papierach i główkuję w paragrafach. Za dużo tego wszystkiego.

Nadal myślisz, że to porażka?

Siła

Powiedzenie sobie nie, zrezygnowanie z wymarzonego, najważniejszego w sezonie startu, z tego co uwielbiam robić, gdy wszystko jest gotowe i zaplanowane, wymaga siły. Trzeba być odważnym, żeby umieć powiedzieć: stop, za dużo ryzykuję, to zakrawa już o jakieś szaleństwo. To świadomy wybór między tym, co dla mnie naprawdę dobre, co dobre dla zdrowia, a projekcją w mojej głowie i doraźnym celem. To cholernie trudny wybór. Ale to dobry wybór.

Wyleczę stopę, dojdę do siebie, odpocznę i będę jeszcze biegać! Chcę być zdrowa, szczęśliwa i spełniać marzenia do końca życia. Nie chcę poświęcać moim marzeniom tak dużo, że nie będę mogła ich w ogóle realizować.

Gdy masz poważne wątpliwości, podyktowane troską o siebie i własne zdrowie, czy kontynuować bieg, czy pojechać na zawody, nie bój się wycofać. To nie jest słabość ani porażka. Gdy umiesz dostrzec siebie w dłuższej perspektywie i potrafisz zrezygnować z doraźnej satysfakcji, to jest to Twoją siłą.

6 komentarzy do "Trzeba być silnym, żeby powiedzieć NIE"

  • comment-avatar
    maciek
    19 września 2016 (12:52)
    Odpowiedz

    mogę się przyłączyć. zacząłem ostatnio kolekcjonować nowe rzeczy na listach z wynikami. miesiąc temu DNF, przedwczoraj DNS. i jeszcze jeden zaplanowany bieg przede mną, ale obawiam się, że znowu trzeba będzie podjąć trudną decyzję.

    • comment-avatar
      biegamwgorach
      19 września 2016 (14:35)
      Odpowiedz

      a czemu?

      • comment-avatar
        maciek
        20 września 2016 (11:25)
        Odpowiedz

        kolanko nie chce współpracować po tym jak zostało rozniesione na biegu.
        zobaczymy czy będzie chętne za niecałe 3 tygodnie w bieszczadach.

  • comment-avatar
    Paweł
    19 września 2016 (13:06)
    Odpowiedz

    Pełen podziw i uznanie, a zdjęcie, aż dech zapiera. Dasz radę trzymam kciuki, nie tym razem, to następnym, ale dasz. Masz w sobie siłę która wielu z nas może Tobie pozazdrościć

  • comment-avatar
    Rene
    19 września 2016 (21:42)
    Odpowiedz

    Nie sztuka doprowadzić się do stanu kiedy już czasu się nie cofnie a raz źle podjęta decyzja skutkuje potem na wszystko. Głowę masz w porządku bo rozptropnie pomyślała. Poza tym weź głeboki oddech …. górom sie nigdzie nie śpieszy …. czekają na Ciebie.


Masz coś do powiedzenia?

HTML jest dozwolony