Wyrypa po szkockich graniach

Z jakim nastawieniem jadę do Szkocji na tygodniowy urlop pod namiotem? Czy czegoś się boję przed biegiem? Dwa razy rezygnowałam z tego startu, będąc już na liście i z biletami lotniczymi w kieszeni. Tym razem chcę zamknąć pewien rozdział.

W 2016 nie zregenerowałam się po KIMA, w zeszłym roku miałam traumę po Tromso, gdy z eksponowanej grani, parę minut przede mną, spadła amerykańska biegaczka z teamu The North Face, Hillary Allen. Cudem przeżyła, przeszła kilka operacji, na szczęście już biega i wróciła do świetnej formy.

To miał być jeden z moich głównych startów, ale w sporcie nigdy nie jest idealnie. Po całkiem niezłym lipcu i dobrym biegu w Aladaglar Sky Trail znowu mam dołek. Od ponad dwóch lat mam na przemian dobre okresy i tygodnie/miesiące totalnego osłabienia. Dzięki pomocy świetnej dietetyczki Jagody Podkowskiej (Blueberry Health & Diet) udało się zdiagnozować zapalenie jelita i kandydozę – niewątpliwą przyczynę moich problemów. Przeszłam leczenie, ale ciągle jest coś nie tak. Teraz robię kolejne badania. Plus tej sytuacji jest taki, że tak wiele przeszłam i tyle tysięcy wydałam na różne badania i terapie, że stałam się specjalistką od dolegliwości, jakie mogą przytrafić się biegaczom. Wkrótce napiszę o tym więcej.

Ale wracajmy do Glen Coe. 52 km i 4750 m przewyższenia, techniczne i eksponowane granie (III stopień scramblingu), pionowe podejścia, techniczne zbiegi, kamienie, błoto, mokro i zimno. Jeszcze dwa lata temu obawiałam się tego terenu, ale w międzyczasie zdobyłam sporo nowego doświadczenia. Ostatnie przygody w Tatrach na Martince i wspinanie w Turcji dały mi dużo pewności w scramblingowym i rzęchowatym terenie z lufą pod nogami.

Glen Coe Skyline 2016 profil trasy

Profil trasy Glen Coe Skyline

W ciągu ostatnich 3 tygodni przebiegłam 64 km, więc łatwo nie będzie. Po niedzielnym mocniejszym treningu nogi bolały mnie jak po zawodach. W tygodniu przed zawodami postanowiłam już nic nie biegać.

W niedzielę pobiegnę na maksa moich możliwości, na jakie będzie mnie tego dnia stać. Będę robić swoje, bez oglądania się na inne dziewczyny, które w biegach Pucharu Świata Skyrunning zawsze są mocne. Podstawowa zasada na ultra to trzymać się odpowiednich stref. Ścigać się można pod koniec, jak zostanie sił. Dobrze, że mamy Marcina Świerca, świetnego taktyka, od którego można się uczyć. Jak już jestem przy UTMB, to właśnie ten bieg jak żaden inny pokazuje, że ściganie się o prowadzenie przy tak długim dystansie, może mieć kiepskie skutki. Adrenalina, emocje, na początku jest siła i moc, ale czy wystarczy na cały dystans? Pięknie powiedział Robert Karaś po zdobyciu MŚ w potrójnym ironmanie. „W takich wyścigach wygrywa najmądrzejszy, a nie najlepszy”.

Wracając do mojego biegu. Nie będzie łatwo. Nie dość, że nie mam życiowej formy, to jeszcze prognozy nie są najlepsze. Śnieg z deszczem na eksponowanej grani? Tego jeszcze nie było. Czy się boję? Raczej nie. Jestem niesamowicie ciekawa trasy i warunków. Tego, jak sobie poradzę. Będzie bardzo ciężko, ale ja to lubię.

Jestem zdania, że to trudne doświadczenia cię kształtują, to dzięki przekraczającym twoją wyobraźnię wyzwaniom, poznajesz siebie. Bo czego dowiesz się o sobie siedząc na kanapie i pijąc piwo?

Dlatego nie dziwcie się też, że do deszczowej Szkocji jadę pod namiot i nie wypożyczam samochodu. Lubię takie przygody. Lubię, kiedy nie jest łatwo, lekko i przyjemnie. Po takich doświadczeniach doceniam swoje cztery kąty, wygodne łóżko i wszystko, co mam.

Tym startem zamknę pewien rozdział mojego biegania, udział we wszystkich ekstremalnych biegach serii Skyrunning. Po Glen Coe zabieram się za nowe projekty. Będzie ciężko, przygodowo i ekstremalnie!

Zdjęcia: Ian Corless

I jeszcze coś o sprzęcie, jako ciekawostka, bo organizatorzy przebili wymogi na UTMB

Wymagany sprzęt, który zabieram

  • kurtka wodoodporna ATTIQ z membraną 20 tys.
  • spodnie wodoodporne ATTIQ – uszyte specjalnie dla mnie 🙂
  • koszulka Pro-Tech – zamierzam w niej biec, jeśli pogoda pozwoli. Na razie ma być zimno i padać, w górach podobno śnieg
  • koszulka z długim rękawem – jako dodatkowa wymagana bluza, mam nadzieję, że przejdzie weryfikację
  • spodenki Pro-Tech – a jak będzie zimno, długie legginsy
  • buty Adidas Adizero XT Boost – z niezawodną na mokrej skale podeszwą Continental, wbudowanym stuptutem, dobrym bieżnikiem, lekkie, z niewielką amortyzacją, wydają się idealne na szkockie warunki. Szkoda, że Adidas wycofał je z produkcji
  • kamizelka CamelBak Ultra Pro Vest
  • zegarek garmin fenix 5 – pierwszy test na zawodach
  • czołówka Petzl e+lite – leciutka (25 gramów), ale nie daje za dużo światła, organizatorzy sami ją polecają dla szybszych zawodników, więc musi przejść
  • koc ratunkowy (survival bag), folia NRC nie wystarczy
  • mapa
  • czapka i rękawiczki
  • kijki Mountain King Trail Blaze Skyrunner (niewymagane, ale biorę)
  • jedzenie – tym razem tylko 12 żeli i kilka batonów, na trasie jest tylko 1 punkt odżywczy, a ja na dzień dzisiejszy nie mam supportu, także 1 kg żarcia trzeba będzie dźwigać (i szybko jeść)

Ten filmiki fajnie pokazują szkocki klimacik i techniczne trudności

Brak odpowiedzi do "Wyrypa po szkockich graniach"


    Masz coś do powiedzenia?

    HTML jest dozwolony