Czy bloger może zachwalać badziewie i brać za to pieniądze

Czy bloger może zachwalać badziewe i brać za to pieniądze

Niedawno napisałam szczegółową i wnikliwą recenzję kijków Mountain King Trail Blaze. Tytuł brzmi: Mountain King Trail Blaze – najlepsze kije do biegania?

Początkowo ten sam tekst miał tytuł: Dlaczego wybrałam kije Mountain King Trail Blaze. Zmieniłam go, ponieważ był nudny. Tytuł z pytaniem uznałam za ciekawszy. Spodziewałam się dyskusji, że ktoś używa takich a takich kijków, że dla niego najlepsze są te, albo tamte, że biegał z Trail Blaze i mu się rozwaliły po dwóch miesiącach i dziwi go, że po bieganiu po Tatrach i Alpach moje nadal są całe. Chciałam się sama czegoś od czytelników dowiedzieć, a nie narzucać własne zdanie. Przecież nie uważam, że to są najlepsze kijki na rynku, skoro zaznaczam, że to moje pierwsze kije. A jeśli ktoś myśli, że tak uważam, to jest albo geniuszem albo debilem.

Rozpętała się dyskusja na grupie ultrarunning (którą ktoś już usunął), że piszę nierzetelnie, bo nie biegałam z innymi markowymi kijkami i zabrało informacji, że tekst jest sponsorowany. Ciekawe jest to, że nikt nie napisał żadnego konkretu, co w moim tekście jest nierzetelnego, jaka informacja jest nieprawdziwa.

Dostaję sprzęt od sponsorów i piszę na blogu własne, subiektywne opinie. Co mi się podoba, co nie, czy coś jest zajebiste, czy nie. Akurat te kijki sama znalazłam spośród wielu na rynku i chciałam je kupić, bo wydały mi się świetne. Widocznie moje oczy spodobały się sprzedawcy lub obdarzyłam go oszałamiającym uśmiechem, a może jestem taką zajebistą biegaczką, bo traf sprawił, że je dostałam!

Dostałam i napisałam jakie są zajebiste, wymieniając szereg informacji na ich temat. Gdyby te kijki były badziewne to nie byłoby tej recenzji, bo nie zwróciłabym na nie uwagi i sprzedawca nie miałby szansy odwdzięczyć się za mój piękny uśmiech.

Czy fakt, że ten sprzęt nie ma dla mnie żadnych wad i o tym piszę, sprawia że tekst jest nierzetelny?

Może nierzetelne jest to, że napisałam, że kijki są najlepsze dla mnie?

A może nierzetelny jest tytuł, w którym zdałam takie pytanie?

A czy tekst musi być rzetelny, czy bloger musi zawsze pisać prawdę i tylko prawdę, a recenzja sprzętu musi być poprzedzona testami wszystkich dostępnych marek?

Czy bloger ma obowiązek pisać, że kupił sprzęt ze zniżką 30%, dostał go, albo ile zarobił na danym poście?

Nie jestem obiektywnym testerem sprzętu, nie dostaję sprzętu do testów. Mam sprzęt, który w większości sama kupuję, czasami dostanę coś za darmo lub kupię ze zniżką. Nie mam zamiaru o tym pisać na blogu, bo ten temat nie jest dla mnie interesujący. A jak będę chciała się pochwalić, że ktoś mnie sponsoruje, to o tym napiszę. Nie obiecuję też, że moje recenzje będą rzetelne. Nawet nie znam się najlepiej na sprzęcie, ale cały czas się uczę, a tekst o kijach konsultowałam ze specjalistą (związanym zresztą z marką Dynafit a nie Mountain King). Bo zależy mi, żeby moje recenzje były rzetelne.

Owszem, może się zdarzyć, że jakiś sprzęt mi się wyjątkowo spodoba i napiszę, że jest zajebisty i najlepszy, a dla znawcy tematu będzie to badziew. Moja opinia, jak sama nazwa wskazuje, jest subiektywna, bo blog to nie fachowy magazyn, tylko subiektywny przekaz rzeczywistości. Więc tak, może się zdarzyć, że będę zachwalać na blogu tandetę i jeszcze dostawać za to pieniądze. I mam do tego prawo.

Ale to się nie zdarzy, ponieważ współpracuję tylko z firmami, które oferują sprzęt najlepszej jakości.

2 komentarze do "Czy bloger może zachwalać badziewie i brać za to pieniądze"

  • comment-avatar
    Krzysztof
    13 września 2016 (09:20)
    Odpowiedz

    Bloger może zachwalać badziewie i brać za to pieniądze. Daję mu/jej takie prawo, inna sprawa, co na ten temat mówi sumienie takiego blogera/takiej blogerki. A skoro daję mu/jej takie prawo, to z założenia nie czytam żadnych wpisów z testami czegokolwiek i automatycznie nie mam problemu.


Skomentuj biegamwgorach

HTML jest dozwolony